reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Problem z ojcem dziecka - Czy on musi się wyszaleć?

Olga92

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
11 Październik 2016
Postów
36
Witam wszystkich bardzo serdecznie ;)
Mam na imię Olga, skończyłam 24 lata i jestem w 17 tygodniu ciąży. Z ojcem dziecka jestem związana od 7 lat, niestety jest to znajomość na odległość. Ja studiowałam w Poznaniu, On pochodzi z Warszawy. Tam mieszka z rodzicami i pracuje, ma blisko 27 lat. Próbowaliśmy razem zamieszkać 3 lata temu, skończyło się na tym że wynajęliśmy kawalerkę w Poznaniu, jednak On się nie przeprowadził i tak ja zostałam dalej na magisterce, a nasze spotkania ograniczały się do co drugiego weekendu i dłuższych urlopów mojego partnera. W czerwcu skończyłam studia, miałam przeprowadzić się do Niego, mieliśmy wynająć wspólnie mieszkanie w Warszawie, pójść do pracy i cieszyć się sobą.
W połowie czerwca zrobiłam test, wyszedł pozytywny, potem kolejny i tak. Stało się! Jestem w ciąży. Na początku szok. Wiadomo, miało być inaczej, ale pocieszał mnie i mówił ze sobie poradzimy. Ja przez kolejne miesiące dokończyłam pisanie magisterki, On nadal z rodzicami w Warszawie. Wakacje nad morzem. Nic się nie zmieniło. Cały czas myśl o dziecku gdzieś tam się pojawiała, ale nie zbyt często. Był kochany jak zawsze. To taki typ zazdrośnika, domownika. Potrafiliśmy wisieć na telefonie godzinami, oglądać filmy przez telefon. Gadać o niczym i o wszystkim.
Jako zajętą studentkę, która uwielbiała wychodzić ze znajomymi czasami mnie to irytowało. Gdy za długo się nie odzywałam, albo kolejny raz wychodziłam On był na mnie zły. Czekał w domu po pracy i nie mógł pogodzić sie z tym, że ja akurat dziś wyszłam ze znajomymi. Czasami zdarzały się z tego powodu kłótnie, mówiłam mu żeby wyszedł, zaszalał, rozerwał się. Wtedy twierdził, że On już szaleństwa ma za sobą i chce być ze mną. Naciskałam żeby troszkę jednak się zmienił, ale nie było z tego specjalnych efektów, więc ja bardziej sie dostosowałam. Podczas wyjśc z kumplami odpisywałam na smsy i starałam się robić wszystko, by nie mieć wojny o kolejne wyjście po powrocie do domu.
Podobnie było do około 15 tygodnia, z tą różnicą oczywiście że nie wychodziłam już na piwo i więcej czasu miałam dla Niego. Częściej też pojawiał się temat bobasa. Ostatnio będąc u Niego pod koniec września doszło do dziwnej sytuacji. Pokłócił się z rodzicami, wyszedł niby do babci - miał wrócić po godzinie, a nie było Go około 5 godzin, bo stwierdził że wyjdzie na piwo. Popłakałam się, ale gdy wrócił to przeprosił i wszystko było dobrze. Ja wróciłam do domu i niby wszystko było ok. Niby - bo jednak On się zmienił.
Nie ma już ochoty tyle ze mną gadać, znacznie częściej wychodzi ze znajomymi z nowej pracy. Kiedyś robiąc przerwę na papierosa dzwonił, średnio wychodziło to co półtorej godziny. Teraz milczy przez nawet do 10 godzin, choć widzę że był dostępny na facebook'u. Chciałam być wyrozumiała i rozmawiałam z Nim o tym, że ostatnio często wychodzi, ma dla mnie mniej czasu. Mówiłam, że nie chcę Mu się narzucać, ale trochę brakuje mi Jego czułości i tych dłuuugich smsów o tym co do mnie czuje. On stwierdził, że przesadzam, a On musi się wyszaleć i w końcu zmienił się tak jak tego chciałam. Teraz jest rozrywkowym facetem, po pracy idzie ze znajomymi do pubu i wraca po 2 w nocy. Z tego powodu częściej kłóci się z rodzicami, którzy notabene nic nie wiedzą o przyjściu na świat wnuka, bo jak to stwierdził Mój Mężczyzna "nie chce codziennie słuchać, ze jest nieodpowiedzialny i mieć pogadanek jeszcze o tym". Zamierza im powiedzieć, gdy wyprowadzi się do mieszkania, które chce wynająć.
Czuję się osamotniona, gdy On kolejny raz wychodzi i się do mnie nie odzywa. Wywalczyłam chociaż tyle by informował mnie, że idzie na piwo. Jednak dla mnie to nowa i trudna sytuacja, nie przywykłam do żebrania o uczucia. W ogóle nie przywykłam do takiego stanu, od zawsze miałam jakieś zajęcie - to wykłady, to praca magisterska, to wyjścia ze znajomymi. Teraz ze względów finansowych wyprowadziłam się z Poznania i wróciłam do domu rodzinnego, gdzie bardzo się cieszę mam wyrozumiałą mamę i siostrę, które starają się mnie wspierać, ale ja tak bardzo chcę by to On znów zaczął o mnie zabiegać i nie czuł irytacji na myśl, że znowu chcę by ze mną pogadał. Nagle zauważył, że dziewczyny się do Niego uśmiechają i zapraszają Go "na górę, bo mają fajny widok z 10 piętra". Nie wiem już sama czy to hormony, czy fakt że moje życie drastycznie się zmienia, ale nie umiem sobie z tym poradzić. Nie chcę wymuszać na Nim uczuć, ale męczy mnie już skrywanie płaczu przed najbliższymi, gdy On znowu baluje do nocy. Staram się Mu wytłumaczyć mój odmienny stan i potrzebę bliskości, ale On uważa że to wszystko przesada. Po takich moich pogadankach stara się powisieć ze mną na tym telefonie, ale czuję że jest jakoś inaczej. Niby mówi, że sobie damy radę i że kocha to dziecko, ale naprawdę nie czuję tego tak jak jeszcze do 3 miesiąca ciąży. Błagam powiedzcie mi czy On musi się wyszaleć? Czy to przejściowe? Czy zetknęłyście/liście się z takim przypadkiem?
Wiem, że strasznie się rozpisałam. Mam jednak nadzieję, że ktokolwiek zechce to przeczytać i coś mi doradzić. Naprawdę potrzebowałam się wygadać, bo Jemu nie chcę już za dużo wchodzić na głowę. Liczę, że w końcu Mu to przejdzie, choć z drugiej strony coraz częściej zastanawiam się czy nie stwierdzi w końcu, że to jednak nie dla Niego...
 
reklama
Rozwiązanie
Powiedział, że chciał sobie udowodnić, że może zawrócić w głowie komuś innemu... I niby się nią bawił, chociaż nawet mu się nie podobała. Chciał żebym czuła się jak on kiedyś, gdy widział, że są dookoła mnie inni faceci. Zachował się jak zwykły dzieciak i twierdzi, że tego żałuje. Ja póki co staram się o tym zapomnieć, ale trudno powiedzieć co będzie za pół roku czy rok.
Stare dzieje, ale może kobieta w podobnej sytuacji trafi na to forum. Problemem okazała się kelnerka z pracy. Mój facet tworzył sobie nowy związek, a gdybym go nagle nie odwiedziła i nie sprawdziła telefonu, to nawet by się nie przyznał i nie wiadomo jak mogłoby się to skończyć. Dlatego dziewczyny, gdy nagle wasz facet musi się wyszaleć i drastycznie zmienia nastawienie, to najprawdopodobniej pociesza się w ramionach innej.
Jak się trzymasz po całej tej sytuacji?
 
reklama
W chwili podejmowania decyzji o wybaczeniu i wspólnym mieszkaniu byłam jeszcze w ciąży i hormony wzięły górę. Jesteśmy razem, chociaż było ciężko bo utrzymywał z nią kontakt i mnie okłamywał. Po porodzie tak naprawdę znów zaczął być taki jak wcześniej i okazuje uczucie mi i dziecku. Ta dziewczyna nadal do niego pisze, szczytem bezczelności było złożenie gratulacji na Facebooku pod zdjęciem córki... On z tego co widzę nie odpowiada na jej wiadomości, ale ja nie umiem jednak do końca zaufać. Póki co jesteśmy razem i chciałabym żeby dziecko miało normalną rodzinę, ale nie wykluczam rozstania, bo jednak siedzi mi to w głowie...
 
W chwili podejmowania decyzji o wybaczeniu i wspólnym mieszkaniu byłam jeszcze w ciąży i hormony wzięły górę. Jesteśmy razem, chociaż było ciężko bo utrzymywał z nią kontakt i mnie okłamywał. Po porodzie tak naprawdę znów zaczął być taki jak wcześniej i okazuje uczucie mi i dziecku. Ta dziewczyna nadal do niego pisze, szczytem bezczelności było złożenie gratulacji na Facebooku pod zdjęciem córki... On z tego co widzę nie odpowiada na jej wiadomości, ale ja nie umiem jednak do końca zaufać. Póki co jesteśmy razem i chciałabym żeby dziecko miało normalną rodzinę, ale nie wykluczam rozstania, bo jednak siedzi mi to w głowie...
Absolutnie się Tobie nie dziwię,a tamta pokraka jakas nienormalna jest....Boże, ze tez takich ludzi ziemia jeszcze trzyma.
 
No niestety, nie życzę jej przeżywania takiego stresu w ciąży do jakiego się przyczyniła.

To ja przechodziłam przez to samo. Ale teraz już po urodzeniu dziecka też mam tą niepewność i nigdy nie wiem czy jak wychodzi z kolegą...to rzeczywiście jest to kolega, bo tak okłamywał mnie wcześniej. U mnie jest 2 miesiące po porodzie i nie umiem sobie z tym poradzić. Nienawidzę tego człowieka z dnia na dzień coraz bardziej. Tylko szkoda mi tego dziecka, które niczemu nie jest winne, a prawdopodobnie będzie się wychowywało z tatą weekendowym, bo czy lepiej z rodzicami którzy się nie znoszą?
 
To ja przechodziłam przez to samo. Ale teraz już po urodzeniu dziecka też mam tą niepewność i nigdy nie wiem czy jak wychodzi z kolegą...to rzeczywiście jest to kolega, bo tak okłamywał mnie wcześniej. U mnie jest 2 miesiące po porodzie i nie umiem sobie z tym poradzić. Nienawidzę tego człowieka z dnia na dzień coraz bardziej. Tylko szkoda mi tego dziecka, które niczemu nie jest winne, a prawdopodobnie będzie się wychowywało z tatą weekendowym, bo czy lepiej z rodzicami którzy się nie znoszą?
Współczuję. Musisz nie tylko patrzeć na dobro dziecka ale tez na swoje dobro. Szczesliwa mama to szczesliwe dziecko. A ile twoj partner na lat?
 
Ja u siebie też zaczynam dostrzegać takie emocje... Wystarczy, że mnie w jakiś sposób zdenerwuje, a dołącza się do tego fakt, który zrobił i nie mam ochoty na niego patrzeć. Też nie wiem co lepsze dla dziecka, ale raczej lepiej mieć ojca na weekend niż kłótnie i złość na codzień...
 
reklama
To juz powinien byc bardzo odpowiedzislnym czlowiekiem:szok:a nie idzi z nim się już dogadać?

to nie chodzi o dogadanie, ja poprostu nic nie czuję do tego człowieka, więc nie chce chyba tkwić w związku w którym jest obojętność, myślalam, że jak się synek urodzi to może się jakoś naprawi to, ja postaram się zapomnieć, ale ten człowiek nie stara się nawet żebym była szczęśliwa:(
 
Do góry