Noszę ją czasami nawet 30 minut. Potem zdarza się, że przysypia więc kładę ją, śpi 15 minut i nagle budzi się, a ja wiem że zaraz będzie zwrot i tak faktycznie jest, potem czkawka i znowu do piersi. Staram się to znosić, ale ciężko przetrwać takie gorsze dni, gdy wcześniej zdarzało się, że spała 3h,a ja mogłam zrobić pranie, obiad i wziąć prysznic
Moja akurat nie ulewała, ale też non stop wisiała przy piersi. Pierwsze 2 tygodnie były ok, bo wtedy to w sumie jadła i spała i nic więcej. A po 2 tygodniach jak zostałam sama w domu, to zaczęła się masakra - wiszenie przy piersi całymi dniami, zasypiała tylko przy piersi, każda próba odłożenia czy to do łóżeczka czy na kanapę obok kończyła się otwartymi oczami. Smoczka wówczas nie akceptowała, więc nie było opcji podmiany piersi na smoczka, chociaż próbowałam. Miałam wtedy wrażenie, że zaraz przyrosnę do kanapy. Jedynym wytchnieniem był spacer, bo wtedy rzeczywiście zdarzało jej się zdrzemnąć, a ja mogłam się ruszyć. Też miałam mega doła. Aż w końcu odpuściłam, stwierdziłam, że kiedyś to się skończyło. Znalazłam sobie jakiś serial do oglądania i tak tkwiłyśmy na tej kanapie większą część dnia, a przynajmniej do czasu powrotu ojca małej z pracy.
Ale tak jak dziewczyny piszą, to mija. Skończyło się, nie pamiętam dokładnie kiedy. Ale pamiętam, że jak mała miała koło 3 miesięcy, to zaczęła akceptować smoczka i zasypiać mi na półgodzinne drzemki w łóżeczku. Jaka ja wtedy byłam szczęśliwa
Tak więc odpuść sobie chwilowo wszelkie domowe obowiązki, nie nastawiaj się, że coś koniecznie musisz zrobić danego dnia. Jak się uda, to zrobisz, jak nie to nic się nie stanie. Znajdź sobie jakiś serial, książkę, coś co pozwoli Ci się zrelaksować no i trochę zapełni czas. I pamiętaj, że to minie. Może trudno w to uwierzyć, ale później w którymś momencie będziesz z rozrzewnieniem wspominać te chwile, kiedy byłaś dla małej całym swiatem (tak naprawdę twoja pierś, ale to nieważne). Też w to nie wierzyłam, jak mi tak mówiono