reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Pracująca mama, dobrze zorganizowana

mucha666 ja używam podkładu z Vichy, wcześniej miałam z MaryKay

KasiaF87 witam i zapraszamy do pogaduszek mam pracujących

Lilijanna, nie wiem, czy dobrze rozumiem jedziesz na cały tydzień do pracy i wracasz do dziecka tylko na weekendy?

Co do spania to u mnie jest bardzo podobnie. Odkąd wróciłam do pracy to Anusia usypia tylko ze mną, i tak jak piszesz najl;epiaj na rączkach wtulona w mamusię. Pozwalam jej na to, bo szkoda mi jej, myślę, że nic się nie stanie jak chociaż wieczorem ma mamę tylko do swojej dyspozycji. Też potrafi obudzić się w nocy i wołać mamę, żeby zobaczyć, czy jestem przy niej. Myślę, że wyrośnie.

a z tym facetem to mnie rozbawiłaś :-) u mnie jest dokładnie tak samo, trzba powiedzieć DUŻYMI LITERAMI, żeby zrozumiał, bo jak mówię trzeba posprzątać to on się pyta, czyli co mam zrobić? (bo posprzątać to jest zbyt ogóle:sorry2:). Ja ostatnio piszę karteczki, co i kiedy trzeba zrobić.


A ja miałam też fajny weekend, w sobotę prace domowe i piekliśmy pierniczki. Miały być na święta ale przez weekend zjedliśmy wszystkie:-p, więc chyba trzeba będzie zrobić jeszcze raz. A w niedzielę byliśmy na spacerze w lesie. Korzystamy póki pogoda pozwala na chodzenie po dworzu. Ania z psem bawili się w chowanego, Malutka chowała się za drzewa, a psiak jej szukał - obie miały świetną zabawę

No i mamy kolejny tydzień pracy, oby do piątku. A pracujecie do samych świąt, czy macie wolne? Bo ja pracuję do świąt, ale mam wolny jeden dzień po i jeden przed sylwestrem
 
reklama
Lilijanna, nie wiem, czy dobrze rozumiem jedziesz na cały tydzień do pracy i wracasz do dziecka tylko na weekendy
Pracuję w Poznaniu, mieszkamy w Opalenicy. Do pracy normalnie jeżdżę pociągiem, a Ada ze mną jeździ. Tutaj opiekuje się nią babci,a ciocia, pradziadek, wujek - jak komu pasuje. Niestety zima to taki czas, kiedy w pociągach jest ogrzewanie zero-jedynkowe, albo zimno jak cholera albo nagrzane tak, że szok. Podjęliśmy decyzję, że będę w poniedziałek samochodem jeździć z Adą na caly tydzień do Poznania, nocujemy u mojej siostry i w piątek wracamy. Codzienne jazdy autem są za drogie, a niania na 10h dziennie też jest za droga. :sorry: Stąd takie chwilowo rozwiązanie. Jakby nie patrzeć w dwie strony to 100 km.


Horoskopy…
ktoś to w ogóle wierzy? :sorry2: Bo, że czyta to wiem, sama czytam ot tak sobie, a że często i gęsto piszą na temat, w sensie trafiają w sprawy mnie dotyczące w 90% to już inna sprawa. Dobijające.:confused2: Co ja dzisiaj czytam? „Święta to czas magiczny, napraw stosunki z bliźnimi, pierwsza wyciągnij rękę.” No cóż, nie mam nic więcej w temacie do powiedzenia, dopowiedzcie sobie sami. :hmm:

Ikea…
toż to sklep, w którym człowiek ZAWSZE coś kupi. ZAWSZE! Nie ma szans przejść Ikei z pustymi rękami. No i wieczorem przyjeżdża moja siostra z bratem i ładują się do domu z wielgaśnymi torbami. No ok. prezenty, fajnie. Patrzę jakie kubko-filiżanki sobie lajsła moja siostra, ładne, duże, patrzę pod spód IKEA. Myślałam, że się uduszę. :dry: Pytam „Byłaś w Ikei i nie zadzwoniłaś czy czegoś nie potrzebuję?” Normalnie słyszę jak głos mi się łamie, sklep kompletnie nie po drodze, a tu taka okazja. Pada odpowiedź „ Nie pomyślałam.” Normalne. I ciągnie dalej „A co potrzebujesz?”. A ja nie myśląc „Nie wiem, ale coś bym wymyśliła.” :rolleyes2:

4:45…
dzwonek do drzwi, ale taki cichutki, krótki. Myślę sobie, nie ruszam się, nie moja chata, ktoś się pomylił, ale czujna siostra poleciała, okazało się, że zastawiła kolegę z góry, a on dzisiaj wcześniej wyjeżdżał. Miałam wstać rano do pracy wcześniej, okazja była super, bo się obudziłam, Ada o 4 obudziła się, bo zmiana pieluchy (wykończy mnie to) i kimono dalej. Siorka pyta czy jadę, bo wtedy ona położy się z Adą. Kładzie się, nie może znaleźć sobie miejsca, widzę jak się kręci i skręcam się ze śmiechu, no i słyszę „czy ona musi się tak rozpychać?” Adzik spała w poprzek oczywiście. :laugh2:

Zabawkowy…
sklep, zostałam wczoraj zaciągnięta tam niemal siłą. Bo pradziadek chce kupić wózek prawnuczce. No i moja siostra jakiś wybrała, miałam się wypowiedzieć. No to się wypowiedziałam „za to cenę, to badziew jeden.” No i widzę jak ta się naburmusza. Tłumaczę, że za tą cenę (80 PLN) to na allegro znajdziesz 3w1 a nie tylko spacerówkę, jeszcze z trzema kółkami, przy czym przednie nie idzie zablokować! Jak Adzik sobie z tym poradzi? Oprócz naburmuszenia pojawia się na twarzy siostry napis „po co ja ją zabrałam ze sobą?” Pokręciłyśmy się i w końcu mówię czy nie warto dla Adzika kupić wózka tego i pokazuję za 25,50 PLN wózek spacerówkę na 4 kółkach, stabilną, taką akurat na teraz. Siostra w szoku i mówi „ja go chciałam kupić, ale myślałam, że za tą cenę to mnie wyśmiejesz.” Cena ceną, a wózek wózkiem, ten tańszy był lepszy. Została dokupiona od razu lala za 29,90 PLN i prezent od pradziadka gotowy. Pieniążków niewiele, a radości na pewno będzie mnóstwo. :tak:

Zadzwonię, zapytam…
pisze sms do mnie siostra. Zadzwoni do SzPSz i zapyta czy czasem nie kupiła wózka dla Ady, żeby nie było tak jak ze zjeżdżalniami, Adzik ma dwie. Ok., dzwoń sobie. No i za chwilę dowiaduję co SzPSz odpowiedziała i znowu się we mnie gotuje. „Kupiliśmy płyty i sukienkę, bo nie mogą się od nich dowiedzieć jaką zabawkę Adzie kupić, co ma, czego nie ma, co potrzebuje.” Wrrr za każdym razem się pyta, za każdym razem odpowiadam co potrzebuje i za każdym razem kupuje mi na przekór co innego. Normalnie kiedyś mnie zamkną, bo zwariuję z tym osobnikiem. :confused2:

Będę sobie skakać…
tylko dlaczego z łóżka na ziemię? :oo2: Gdzie Ada nie skacze, a schodzi z łóżka jakby to były schody. Najpierw jedna noga, potem druga. No co ty mama, świetna zabawa. Oczywiście słowo „nie wolno” działa w odwrotną stronę, co najmniej jakbym mówiła „a skacz sobie”. Przeszkadzam, stawiam na podłodze, tłumaczę, nie używając słowa „nie”, bo ono jakieś magiczne, jakby mówiła „nie”, a słyszała „tak” (ale podobno kobiety tak mają, jak mówią nie tzn, że mówią tak, tak twierdzi A.). No i musiał się zdarzyć ten jeden raz, że zahaczyła nogą i leci na twarz, akcja-reakcja mamy i dziecię złapane tuż nad ziemią, mamie coś w ręce strzeliło, ból silny, dziecię się cieszy, mama się zwija z bólu. Super! :sorry2:

Krupnik…
wczoraj był na obiad. Mój brat wraca ze szkoły i wcina obiad i słyszy „eeee” i paluch skierowany (a precyzyjniej - wystrzelony!) w talerz, paszcza otwarta. Zjadła mu cały obiad. Cały talerz, pilnowała by czasem nie jadł na zmianę, raz on raz ona. :-p
 
Lilijanna no niestety z tą parcą to ciężko mieć dobrą blisko miejsca zamieszkania. Ja do pracy dojeżdżam codziennie 1,5 godziny, bo nie mogę sobie znaleźć nic bliżej domu :no:

ja w horoskopy nie wierzę i jakoś ostatnio w ogóle nie czytam, ostatnio niestety nic nie czytam, bo czasu brak. Ja też uwielbiam Ikeę i masz rację, że to jest sklep w którym zawsze coś można kupić. Niestety mam daleko do Ikei i żadko bywam, a jak już to bez męża, bo on zawsze sprowadza mnie na ziemię pytaniem: po co ci to?:angry:


Z tymi dzieciaczkami to chyba tak jest, że wszędzie ich pełno, nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństw.

z serii spanie: Ania budzi się w nocy w swoim łóżeczku i woła: mama chciem do mamy. Zapalam lampkę i mała ląduje u mnie w łóźku, przytula się, jedną rączką trzyma mnie za palec, drugą za piżamę i jeszcze nogi na mnie zakłada i śpimy dalej (robi tak, żeby mama do pracy nie poszła jak ona będzie spać)

Moje małe przyszło wczoraj i mówi: mama daj piwo. A ja oczy tak:szok:, Aniu dzieci nie piją piwa. Ania: piją, daj. Mówię: w domu nie ma piwa. Ania: jeśt w balku (barku). Idziemy do barku otwieram i Anusia widzi, że piwa tam nie ma, i mówi: na pewnio tata gdzieś śchował, ale piwo ma dziedek i dziadek na pewnio Ani da piwo.
Wiara dziecka, że dziadka da się na wszystko naciągnąć:tak:
 
z serii spanie: Ania budzi się w nocy w swoim łóżeczku i woła: mama chciem do mamy. Zapalam lampkę i mała ląduje u mnie w łóźku, przytula się, jedną rączką trzyma mnie za palec, drugą za piżamę i jeszcze nogi na mnie zakłada i śpimy dalej (robi tak, żeby mama do pracy nie poszła jak ona będzie spać)
hehe uśmiałam się, Ada też tak potrafi, ale póki co nie jest to jeszcze na porządku dziennym, a raczej nocnym. Ale dzieciaki są bardzo bystre.

Procedury…
mamo muszą zostać zachowane!
dry.gif
A o co chodzi konkretniej? O przyzwyczajenia, o które tak walczyłam, o to by Ada wiedziała, że np. po kąpieli jest mycie ząbków, potem spanie. Tak by wiedziała co Ją może czekać za chwilę, by czuła się bezpiecznie. Teraz jest łatwiej bo za czynami idą też słowa, słowa, które nie tyle co rozumie, co potrafi kiwnąć głową na „tak”, że zgadza się ze mną. No i 2 w nocy, tak tak, w nocy, przebudziła się nie wiedzieć czemu.
oo9ei.gif
Pokręciła się po łóżku, widać, że próbowała zasnąć, ale kompletnie nie mogła znaleźć sobie miejsca i pozycji. Przysypiała na 20 minut i od nowa. O 4 stwierdziła, że coś by wypiła i pokazała paluszkiem butelkę i potem paluszek poszedł na drzwi. No ok., niech będzie, co prawda odzwyczajam Ją od jedzenia/picia nocnego z sukcesem, ale raz nie zawsze, zawsze nie wciąż.
wink2.gif
Idziemy, siada na stole, ja szykuję picie. Uszykowane. Daję Jej butelkę w łapkę, a Ona kiwa głową „nie nie mama”, najpierw Ada na łapki mamy, potem dopiero butelka w łapki Ady i idziemy. Kolejność musi być zachowana.
p.gif


Śnieg…
ha! Wczoraj w Wielkopolsce nas zasypało. Po powrocie z pracy, obiad, chwila odpoczynku i idziemy na spacer do śniegu. Sanki z piwnicy babci wyciągnięte, trzeba poszaleć. Najpierw idzie po nogach, wzięłam też łopatę do piachu z taką długą rączką, co by mogła śnieg poprzerzucać. Bawiła się tą łopatą, super. Do momentu, aż nie zobaczyła, że śnieg się przykleił do butów! Jak on śmie?!
shocked2.gif
Płacz, mamo ratunku i pokazuje na buty. Buty odgarnęłam, tłumaczę, że śnieg Jej nie zje
p.gif
i pokazuję, że można ze śniegu lepić kulki, ulepiłyśmy tyci bałwanka. OK. Za chwile to samo. No nic siadamy na sanki, buty będą bezpieczne,
wink2.gif
sanki bez oparcia, bo to po mnie, nieprzygotowane, no bo śniegu nie miało być, śnieg nas zaskoczył. A nie było czasu na szukanie. Poradziła sobie bezbłędnie, nie dała się zrzucić. Jeździmy sobie jeździmy i tylko słyszę jaka Ada nuci „mmmmm” „och och” „ach ach”.
laugh2.gif
Pierwsze koty za płoty. Fiu!

Choinka…
już jutro jedziemy do domu, już jutro na szyby nakleimy naklejki świąteczne, takie długoletnie, przygotujemy świątecznie dom, a w Wigilię z samego rana ubierzemy choinkę.
yes2.gif


Śledziki…
dzisiaj obowiązkowo będą zakupione i już je dzisiaj przygotuję i wrzucę do litrowego słoja by się przegryzły, a potem tylko do ładnej miseczki wyłożę. Nie będę podjadać.
wink2.gif


Prezenty…
dalej nie mam prezentu dla brata i szwagra A. Czas ucieka, buuu.
dry.gif


Bioderka…
udało mi się dzisiaj od rana (tzn. 7:05 już) zaklepać termin na kontrolę, podpisali kontrakty, wydzwaniałam już od końca października. Termin mamy już na 4.01.2012, „praktycznie za chwilę.” Ada ma taki X troszke jak chodzi i mnie to martwi.
blink1tu.gif
 
tak się dziś nie wyspałam, że ledwo żyję. Dziecko mam idealne, ale jeżeli chodzi o spanie to masakra:baffled:

Budzi się w nocy i standardowo: "mama chciem do mamy" i przychodzi spać ze mną. Kręci się okropnie i w końcu zasypia do góry nogami. Zdążyłam usnąć budzi mnie: "mama chciem siku" patrzę a ona pieluchę sobie zdjęła, więc idziemy zrobić siku, oczywiście nie zdążyliśmy i trzeba było jeszcze małą przebrać. Wracamy do łóżka śpimy dalej i słyszę: "mama chciem mleczka", Myślałam, że mnie szlag trafi:crazy: Mówię Aniu śpij, a ona "bez mlećka nie uśnę", poszłam do kuchni zrobić mleka, przecież nie będę dziecka głodem trzymać. Wypiła i usnęła, ja zdążyłam się położyć i zasnąć, a tu budzik dzwoni i noc się już dla mnie skończyła:baffled:
 
Bioderka…
udało mi się dzisiaj od rana (tzn. 7:05 już) zaklepać termin na kontrolę, podpisali kontrakty, wydzwaniałam już od końca października. Termin mamy już na 4.01.2012, „praktycznie za chwilę.” Ada ma taki X troszke jak chodzi i mnie to martwi.
blink1tu.gif

Może z tego wyrośnie, ale jak sprawdzisz będziesz spokojniejsza.
tak się dziś nie wyspałam, że ledwo żyję. Dziecko mam idealne, ale jeżeli chodzi o spanie to masakra:baffled:

Budzi się w nocy i standardowo: "mama chciem do mamy" i przychodzi spać ze mną. Kręci się okropnie i w końcu zasypia do góry nogami. Zdążyłam usnąć budzi mnie: "mama chciem siku" patrzę a ona pieluchę sobie zdjęła, więc idziemy zrobić siku, oczywiście nie zdążyliśmy i trzeba było jeszcze małą przebrać. Wracamy do łóżka śpimy dalej i słyszę: "mama chciem mleczka", Myślałam, że mnie szlag trafi:crazy: Mówię Aniu śpij, a ona "bez mlećka nie uśnę", poszłam do kuchni zrobić mleka, przecież nie będę dziecka głodem trzymać. Wypiła i usnęła, ja zdążyłam się położyć i zasnąć, a tu budzik dzwoni i noc się już dla mnie skończyła:baffled:

Jak wróciłam wczoraj z pracy Ania opowiadała jak to zrobiła "bałanka" (bałwanka) z ciocią (z nianią). Była śniegiem i zimą zachwycona. My sanki mamy takie profesjonalne z oparciem i podnóżkiem dla butków, coby nóżki na płozach nie stały. A no i mamy psa do ciągania tych sanek. Pies też był przeszczęśliwy, do domu ich zagonić nie można było:-p
 
Zapracowane mamusie, bo wczoraj rady nie dałam, spokojnych i zdrowych świąt w gronie najbliższych :tak:


A ja się nie obżarłam hihihihi
laugh2.gif
Spróbowałam wszystkiego po troszku, ciasta jeden maleńki kawałek! Nie mam zamiaru narzekać we wtorek
p.gif
 
Halo gdzie są wszyscy? Witamy po świętach ;-)

Choinka…
ha! Się naczytałam, dzieci się boją choinki, ściagają bombki itd. :dry: Nie powiem byłam ciekawa reakcji, ale nie paliłam się do ubierania świątecznego drzewka. W końcu A. przytargał choinkę. Poszłam po ozdóbki. Miały być pierniki i cukierki itp., ale w końcu wylądowały normalne bombki, budżet nie pozwolił na ekstra wydatki. Drzewko stoi, wiedziałam, że bać się nie będzie, bo choinek u nas w ogrodzie pod dostatkiem. No, ale jaka reakcja na bombki. Czy będę musiała pilnować? :sorry2: Nie muszę! Choinka stoi, oko cieszy, dla Adrianny jest niewidzialna, ot dodatkowa przeszkoda, którą trzeba omijać. Są tylko momenty, kiedy podchodzi do drzewka i dotyka bombki by się kołysały. To wszystko. Aaaa i zamiata igliwię, które opadnie. ;-)

Zbyt przejęta…
spać nie będę w te święta i nie potrafiła zasnąć w ciągu dnia, natomiast godzina 19 oczęta zamykały Jej się w trakcie jedzenia, boski widok. Jeszcze chce pociągnąć mleczka, a sen wygrywa. Natomiast o północy głodna. :sorry2:

Wigilia…
nie spróbowała 12 potraw, ale zupa rybia była hitem, nie nadążałam nakładać, buziak non stop otwarty. Wcinała aż miło. Powiem Wam, że niezły patent by nie przytyć w święta, zanim Ona się najadła, ja już najadłam się patrząc. :-p

Prezenty…
oj ucieszyły i nie ma jednego najlepszego, wszystkie zostały obdarowane takim samym zainteresowaniem. No lala w wózku początkowo była problemem, bo lala wylądowała twarzą na podłodze, a Adzik pchała się do wózka by usiąść. :confused2: Tłumaczenie początkowe, że to wózek dla lali nie przynosiło rezultatu. „Jak to ja nie mogę tu usiąść???” W końcu dotarło, że wózek nie jest dla Ady, ale jak nie dla Ady to dla lali też nie. :evil: Bach na podłogę. Po godzinie dziadek podjął jeszcze raz próbę usadzenia lali w wózku, wymyślił, że lala chce robić „aaaaa” i trzeba lalę uśpić. Myśli, myśli, kabelki pracują, dziadek powtarza lala idzie aaaaa, nagle uśmiech i lala od tej pory w wózku jeździ i non stop robi aaaa. :laugh2:
 
reklama
hej, przed chwila znalazlam ten watek
ja tez pracujaca, wychowujaca dziecię samodzielnie i tez co druga sobota zajeta,tylko jakos mnie przerasta to ostatnie zadanie troche, z braku czasu i sily

mozna sie dolaczyc do was???
 
Do góry