Cześć dziewczyny, jestem załamana proszę o radę. Nie całe dwa miesiące temu rozstałam się ze swoim narzeczonym po 4 latach związku. Pod jego nieobecność przejrzałam jego stary telefon, na którym nie wylogował się z messengera… Odkryłam, że od roku zdradzał mnie z dwiema kobietami. Bardzo go kocham ale nie potrafię mu tego wybaczyć, kazałam wynosić mu się z mojego mieszkania.
Skończyłam zarządzanie ale nie pracuje w swoim zawodzie. Od 3 lat pracuje w kancelarii prawniczej jako asystentka. Zajmuje się odbieraniem telefonów, wysyłaniem dokumentów itp. Zazwyczaj jest bardzo dużo pracy i często zdarza mi się zostawać po godzinach czasem i do 1 w nocy. 23 grudnia czułam się bardzo zle w pracy, bardzo bolał mnie brzuch byłam wykończona. Razem z koleżanka z pracy, która jest na stażu u Pani mecenas postanowiłyśmy, ze skończymy o 22 a następnego dnia przyjdziemy na 7 zamiast na 8, żeby nadrobić zaległości. Ubierałam się już w kurtkę gdy poczułam, że coś się ze mnie wylewa, pobiegłam do łazienki a tam krew… Koleżanka zadzwoniła na pogotowie i zabrali mnie do szpitala. W szpitalu prawie nie dostałam zawału jak okazało się, że jestem w 5 tygodniu ciąży. Byłam w szoku nie wiedziałam jak to możliwe? Przecież biorę regularnie tabletki antykoncepcyjne. Po dłuższym zastanowieniu i konsultacji z moją Panią ginekolog doszłyśmy do wniosku, ze przecież ostatnio chorowałam i faszerowałam się silnym antybiotykiem, żeby nie brać wolnego w pracy a antybiotyk osłabił działanie tabletek… Trzy dni potrzymali mnie w szpitalu i kazali od razu zgłosić się do swojego lekarza. Pani ginekolog stwierdziła, że istnieje zbyt duże ryzyko poronienia i wysłała szefowej zwolnienie z powodu ciąży. Nie widziałam takiej potrzeby, ponieważ moja praca nie wymaga wysiłku fizycznego chociaż z czasem wydaje mi się że przez natłok stresu ze względu na dużą ilość klientów, niezadowolenie Pani mecenas (jest bardzo wymagającym pracodawcą, ale jak to każdy kto dba o swój biznes) prace po godzinach to mogło to przynieść jeszcze gorsze skutki. Szefową powiadomiłam od razu w wigilie gdy usłyszałam diagnozę chciałam być fair w stosunku do niej. W lutym 2021 podpisałyśmy umowę na rok, która kończy się dokładnie 31 stycznia 2022. Wczoraj byłam na wizycie to już 8 tydzień i z dzidziusiem wszystko dobrze. Zadzwoniła do mnie koleżanka z pracy, która jest na stażu, że szefowa kazała przekazać, ze mam przynieść zaświadczenie ze wskazaniem tygodnia ciąży, ponieważ kończy mi się umowa. I jeśli 31 stycznia czyli w dzień końca mojej umowy ciąża nie będzie wynosiła 12 tygodni to z mocy prawa się ją rozwiąże… Tak się składa ze 31 stycznia wypada 11 tydzień ciąży… Jestem załamana, wszystko mi się posypało. Rozpadł się mój związek, straciłam pracę, o którą tak dbałam przez te 3 lata nie wzięłam ani jednego dnia wolnego (szefowa wyznaczała mi dni urlopu). Chciałabym chociaż, żeby to dziecko miało dobrze. Mam trochę swoich oszczędności ale wiadomo od razu po porodzie nie pójdę do pracy. Na nianię mnie nie będzie stać. A na pomoc rodziców liczyć nie mogę mieszkają bardzo daleko. I tu moje pytanie czy lekarz mógłby wystawić zaświadczenie z tygodniem na plusie? Czy jest to dość ryzykowne i żaden lekarz się na to nie zgodzi? Proszę o poradę bo jestem w totalnej rozsypce…
Skończyłam zarządzanie ale nie pracuje w swoim zawodzie. Od 3 lat pracuje w kancelarii prawniczej jako asystentka. Zajmuje się odbieraniem telefonów, wysyłaniem dokumentów itp. Zazwyczaj jest bardzo dużo pracy i często zdarza mi się zostawać po godzinach czasem i do 1 w nocy. 23 grudnia czułam się bardzo zle w pracy, bardzo bolał mnie brzuch byłam wykończona. Razem z koleżanka z pracy, która jest na stażu u Pani mecenas postanowiłyśmy, ze skończymy o 22 a następnego dnia przyjdziemy na 7 zamiast na 8, żeby nadrobić zaległości. Ubierałam się już w kurtkę gdy poczułam, że coś się ze mnie wylewa, pobiegłam do łazienki a tam krew… Koleżanka zadzwoniła na pogotowie i zabrali mnie do szpitala. W szpitalu prawie nie dostałam zawału jak okazało się, że jestem w 5 tygodniu ciąży. Byłam w szoku nie wiedziałam jak to możliwe? Przecież biorę regularnie tabletki antykoncepcyjne. Po dłuższym zastanowieniu i konsultacji z moją Panią ginekolog doszłyśmy do wniosku, ze przecież ostatnio chorowałam i faszerowałam się silnym antybiotykiem, żeby nie brać wolnego w pracy a antybiotyk osłabił działanie tabletek… Trzy dni potrzymali mnie w szpitalu i kazali od razu zgłosić się do swojego lekarza. Pani ginekolog stwierdziła, że istnieje zbyt duże ryzyko poronienia i wysłała szefowej zwolnienie z powodu ciąży. Nie widziałam takiej potrzeby, ponieważ moja praca nie wymaga wysiłku fizycznego chociaż z czasem wydaje mi się że przez natłok stresu ze względu na dużą ilość klientów, niezadowolenie Pani mecenas (jest bardzo wymagającym pracodawcą, ale jak to każdy kto dba o swój biznes) prace po godzinach to mogło to przynieść jeszcze gorsze skutki. Szefową powiadomiłam od razu w wigilie gdy usłyszałam diagnozę chciałam być fair w stosunku do niej. W lutym 2021 podpisałyśmy umowę na rok, która kończy się dokładnie 31 stycznia 2022. Wczoraj byłam na wizycie to już 8 tydzień i z dzidziusiem wszystko dobrze. Zadzwoniła do mnie koleżanka z pracy, która jest na stażu, że szefowa kazała przekazać, ze mam przynieść zaświadczenie ze wskazaniem tygodnia ciąży, ponieważ kończy mi się umowa. I jeśli 31 stycznia czyli w dzień końca mojej umowy ciąża nie będzie wynosiła 12 tygodni to z mocy prawa się ją rozwiąże… Tak się składa ze 31 stycznia wypada 11 tydzień ciąży… Jestem załamana, wszystko mi się posypało. Rozpadł się mój związek, straciłam pracę, o którą tak dbałam przez te 3 lata nie wzięłam ani jednego dnia wolnego (szefowa wyznaczała mi dni urlopu). Chciałabym chociaż, żeby to dziecko miało dobrze. Mam trochę swoich oszczędności ale wiadomo od razu po porodzie nie pójdę do pracy. Na nianię mnie nie będzie stać. A na pomoc rodziców liczyć nie mogę mieszkają bardzo daleko. I tu moje pytanie czy lekarz mógłby wystawić zaświadczenie z tygodniem na plusie? Czy jest to dość ryzykowne i żaden lekarz się na to nie zgodzi? Proszę o poradę bo jestem w totalnej rozsypce…