No wiem o tym, na razie dostałam skierowanie na ogólne badanie moczu. Też biorę to pod uwagę, tym bardziej, że mały miał zakażenie okołoporodowe paciorkowcem i ja ciągle mam obawy, że w szpitalu mogli tego nie zaleczyć do końca.
Chociaż jest już lepiej. Myślę, że to zależy od dziecka. Też mi się wydawało, że dzieci same z siebie zaczynają przesypiać noce, ale widzę, że chyba są maluchy, które już wcześnie śpią i takie, którym trzeba to narzucić. Znam dzieci, które nie spią do roku i dłużej.
Jak Stasiu miał 3 miesiące też potrafił czasami przespać 6-7 godzin (co prawda między godziną 20 a 2 i potem już pobudki) i zrobiłam błąd, że wtedy nie przeniosłam go do innego pokoju. I potem im dalej tym gorzej. I to nie jest głód tylko nawyk. Ostatnie 2 miesiące byłam już tak padnięta, że stale z nim zasypiałam w łożku i później już nie było mowy, żeby spał sam.
Ja postąpiłam drastycznie czyli wywaliłam go do innego pokoju i zatkałam uszy;-) Moja mama jak o tym usłyszała to mało mi głowy nie urwała, że się znęcam nad dzieckiem...Pierwsza noc była dramatyczna, histeryzował strasznie. Zaglądałam do niego tylko czy nic mu nie jest. Ale on po prostu wrzeszczy na całego, pręży się, fika nóżkami i jak tylko ktoś podejdzie to się śmieje. Więc to raczej nie jest głód ani nic innego.
I potem już z górki. Zasypia koło 20, potem jeszcze się przebudza tak do północy, ale później już śpi do 6. Tak więc dla mnie to już raj.
Z tym że ja już praktycznie nie karmię od tych kilku dni, tylko czasami. Wydaje mi się, że on już po prostu nie dojada i dlatego też się tak budzi. W ogóle nie ma w tym logiki, bo specjalnie się jedzenia nie domaga, a ja mam już bardzo mało pokarmu i nie wiem co on właściwie jadł do tej pory;-) Jak byłam teraz na U2 to przez ponad 25 godzin całej tej wyprawy 2 razy ściągnęłam ledwo po 50 ml. Fakt, że dziecko inaczej ciągnie niż laktator, ale i tak nie czuję, żeby piersi były pełne nawet po 10 godzinach. Natomiast z butli Stasiu potrafi łyknąć nawet 250 ml.
Jeśli chodzi o inne posiłki, to staram się wprowadzić jakiś plan, ale marnie to wychodzi. Jedynie rano mały zjada kaszkę, ale niewiele i potem już masakra. Owoców ani soczków nie chce, jak tylko poczuje - ryk. Podobnie obiadki, czy to słoiczki czy robione, we wszelkich możliwych smakach - zje pierwszą łyżeczkę z rozpędu i dalej wrzask. Widzę, że jest głodny, więc może mu po prostu nie smakuje. Jedyne co jeszcze lubi to te ciasteczka z Hippa do rączki albo bułkę. Wiem, że jeszcze nie powinno się dawać pieczywa, ale z drugiej strony nic mu nie jest, a ja jestem zadowolona, że je cokolwiek. Martwi mnie tylko ta kiepska hemoglobina, na samym dole normy, powinien już jeść mięso, ale nie chce. Mam nadzieję, że się trochę poprawi na mleku modyfikowanym, bo przecież są one wzbogacane w żelazo.