No u mnie to intensywność, to jakiś kosmos po prostu...Ja może nie miałam mega krwawien, ale moja gin mówiła, żebym nigdy nie odstawiła heparyny. Odstawialam acard
reklama
Brałaś a ard i prawdopodobnie w tej większej dawce. On upośledza czynność koagulujaca krwi przez co leci i leci. A przy krwiaku krwi nie brakuje.
No u mnie to intensywność, to jakiś kosmos po prostu...
Z tego co pamiętam to przy krwawieniach dziewczyny zazwyczaj odstawialy acard ale nie heparyne. I dawały radę
Trzymam mocno za Was kciuki aby krwawienie minęło i żebyście z kropkiem dali radę [emoji110]
Trzymam mocno za Was kciuki aby krwawienie minęło i żebyście z kropkiem dali radę [emoji110]
Kochane, a ja pytanie z pytaniem do Was jak zwykle.. Jestem dziś w 11+2 i dostałam takiego mega mocnego krwawienia jak z odkreconego kranu, byłam pewna, że to koniec, ale maluszek ma się dobrze, tylko mam krwiaka niezorganizowanego przy ujściu szyjki 2.5x3 cm. Póki co lekarz kazał odstawić acard, zastanawia się też nad chwilowym odstawieniem heparyny..
Powiedzcie, czy któraś z Was tak bardzo mocno krwawiła i mimo to robiła cały czas zastrzyki?? Czy jednak lekarze kazali Wam odstawiać zastrzyki??
Biorę 75, ale może to dla mnie za dużo.. No póki co robię zastrzyki i zobaczę jak będzie..Brałaś a ard i prawdopodobnie w tej większej dawce. On upośledza czynność koagulujaca krwi przez co leci i leci. A przy krwiaku krwi nie brakuje.
Charlotte21
Fanka BB :)
O matko musialas przezyc horror !Biorę 75, ale może to dla mnie za dużo.. No póki co robię zastrzyki i zobaczę jak będzie..
Trzymaj sie dzielnie! Ja miałam krwiaka kolo 12/13 tc ale bardziej brudzilam od niego niz krwawilam. Moze ta intensywność wynika z tego ze jest przy ujściu szyjki ?
Ja nie odstawialam ani Acardu ani heparyny. Wtedy mi Luteine dopochwowo odstawili ;/
Dziękuję! Mój jest centralnie nad ujściem, średnio zorganizowany, więc lekarka mówiła że mogę krwawić tak mocno plus skrzepy pewnie będą lecieć.. Dla mnie to był jakiś kosmos, a jak lekarka pokazała mi dzieciątko z bijącym serduszkiem, to miałam wybuch płaczu.. Mam nadzieję, że już będzie dobrze, skoro maluszek taki silny i sobie poradził..O matko musialas przezyc horror !
Trzymaj sie dzielnie! Ja miałam krwiaka kolo 12/13 tc ale bardziej brudzilam od niego niz krwawilam. Moze ta intensywność wynika z tego ze jest przy ujściu szyjki ?
Ja nie odstawialam ani Acardu ani heparyny. Wtedy mi Luteine dopochwowo odstawili ;/
Charlotte21
Fanka BB :)
N
Na pewno ! Dzielny Maluszek ;* a krew w ciazy może nastraszyć. ! Mialam 3 razy krwawienie/plamiejie i za każdym razem szlam z sercem na ramieniu. A potem sa inne troski jak skurcze, skracajaca szyjka i przedwczesne porody ... zawsze cos noestety. Trrzymaj sie mocno i dzielnie !Dziękuję! Mój jest centralnie nad ujściem, średnio zorganizowany, więc lekarka mówiła że mogę krwawić tak mocno plus skrzepy pewnie będą lecieć.. Dla mnie to był jakiś kosmos, a jak lekarka pokazała mi dzieciątko z bijącym serduszkiem, to miałam wybuch płaczu.. Mam nadzieję, że już będzie dobrze, skoro maluszek taki silny i sobie poradził..
Przy synku te cztery lata temu też plamilam, raz delikatnie krwawiłam ale to było 8/9 tydzień i później już ciąża była książkowa, choć oczywiście niepokój był do końca.. Tak marzę o tym, żeby przynajmniej to krwawienie się skończyło i czas jakoś cudownie przyspieszył.. Choć wiem, że będę martwić się już cały czas.. No niestety nasze ciąże nigdy nie będą należały do tych beztroskich i spokojnych, ale warto się pomartwic dla tych małych cudówN
Na pewno ! Dzielny Maluszek ;* a krew w ciazy może nastraszyć. ! Mialam 3 razy krwawienie/plamiejie i za każdym razem szlam z sercem na ramieniu. A potem sa inne troski jak skurcze, skracajaca szyjka i przedwczesne porody ... zawsze cos noestety. Trrzymaj sie mocno i dzielnie !
Porzeczka1234
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 3 Czerwiec 2016
- Postów
- 4 635
Ja Cię pamiętam serdecznie gratuluję i trzymam kciuki abyś jeszcze trochę wytrzymała z racji dwupaku. To los Cię wynagrodził podwójnie.Hej! Nie wiem czy jest tu jeszcze ktos sprzed 1-2lat. Nawet jeśli nie to chcialabym wszystkim starajacym sie dodac otuchy i nadziei.
Bylam tu jakis czas temu z problemem 5 poronien w 5-6tyg. Wszystkie standardowe badania nic nie wykazywaly, lekarze rozkladali rece i sami przyznawali, ze nie wiedza o co chodzi. Przed ostatnim poronieniem przeszłam leczenie immunosupresyjne, które niestety nie przynioslo efektów i poronilam piąty raz. Wyłączyłam sie pozniej z forum. Zrobilam ostatnie badania, ktore mi zostaly-ana3, z ktorych nic nie wyszlo, kiry - tez dobre i mlr-5,8%. Postanowiliśmy zrobić szczepienia, co do których nie bylam przekonana. Po 3 szczepieniach mlr wynosil ponad 60%. Podeszlismy do transferu, ktory się udal i w 8tc kolejne sczepienie. W miedzy czasie bylam caly czas pod opieka niemieckiej immunolog, ktora co dwa tyg robila mi profil immunologiczny i hormony. Na komórki NK bralam co tydzien wlewy z intralipidu do 12 tyg, potem co 1,5 tyg dwa wlewy i ostatni po dwoch tyg. Sterydy w zależności od wynikow 10-20mg i odstawilam je w 18 tyg. Progesteron i estrogeny mialam regularnie badane i okazało sie, ze standardowe dawki przy ivf to bylo duzo za malo. Bralam po 4mg x3 estrofemu i progesteron 600mg dowcipnie, 200 doustnie i 1-2 zastrzyki z prolutexu. Na poczatku mialam 40mg clexane, ale odstawilam z powodu ciaglych krwawien. Do tego metformina 2x500mg do 12tyg.
Ciaza nie byla i nie jest niestety bezproblemowa. Najpierw krwawilam do 9 tyg, nie bylo to plamienie, ale krwawienie, takie jak przy poronieniach. Akurat ten jeden raz bylam pewna, ze sie wlasnie nie uda. Ale dalismy rade. Potem lozysko zakrywalo cala szyjke. Mialam chwile przerwy okolo polowy ciazy i wtedy moglam troche pozyc jak czlowiek. Niestety pozniej zaczela sie skracac szyjka. Wiec prawie cala ciaze przelezalam. Teraz leze juz praktycznie caly czas, zeby wytrwac jak najdłużej.
Nie wiem co dokladnie mi pomoglo, czy to w końcu dobra ilosc hormonow, duzo wlewow, czy moze szczepienia. Jestem jednak bardzo wdzięczna docentowi Pasnikowi, zloty czlowiek, zawsze odpowiadal na wszystkie moje pytania, zawsze znalazl czas na odpowiedzi meilowe. Bylam raz u profesora M. Wywarl na mnie niestety zle wrazenie, jakby na sile chciał wyciagnac pieniadze. Chcial badan, ktore u mnie nie mialy najmniejszego sensu. W dodatku mowil, ze tylko w jego laboratorium badania sa wiarygodne. Moja doktorka z niemiec tez jest godna polecenia, jesli ktos tu mieszka. Jest bardzo skrupulatna.
Dziewczyny, jestem najlepszym przykładem na to, ze warto sie nie poddawac, warto zaryzykować. Przeplakalam tyle nocy. Bylam u kresu wytrzymalosci, tak bardzo chcialam miec kolejne dziecko (mam juz 4letniego syna) . Do Łodzi mamy 1000km w jedna stronę, ale uparlam się. Wiedzialam, ze byc moze to jest ostatnia rzecz, szczepienia, dzieki ktorej zajde w ciaze. Jednocześnie nie mialam juz nadziei, podtrzymywal ja moj maz. Dzis jestem w 33 tyg ciazy i spodziewam sie corki i syna. Nie jest mi lekko w tej ciazy. Kosztowala mnie ona duzo stresu. Ciaza po poronieniach nie jest latwa, nie potrafilam sie nia cieszyc. Caly czas balam sie, ze cos pojdzie nie tak. Po 30 tyg strach zszedl. Dzisiaj, mimo obecnej sytuacji z wirusem, czuje w sercu radosc. Nadal budzac się, czasami nie mogę uwierzyc, ze to nie sen,że moj upór dal tak wspanialy efekt.
Sorki za referat, ale moze kogos podniesie na duchu, da nadzieję. Malo co sie nie poddalam, ale skoro mi sie w koncu udalo to i pewnie wiekszosci z Was sie uda!
Ja też w międzyczasie urodziłam 2 córeczki ale jedna w listopadzie 2017 druga styczeń 2020. Też uważam, że dzięki szczepienią bo wlewów nie miałam tylko szczepienia i encorton .
Wytrwałość z uwagi na leżenie. Ściskam mocno
@sówka91 ja bym heparyne zostawiła. Moim zdaniem będziesz plamić czy krwawić do póki krwiak się sam nie ewakułuje bo jest na szyjce i każdy ruch spowoduje krwawienie. Na pocieszenie powiem, że mimo wszystko dobrze , że jest w tym a nie innym miejscu i ma ujście ale to pewno Ci już lekarka mówiła. Dużo cierpliwości
Sory edytowałam bo jak widzę co słownik sam poprawia to ciarki masło maślane z tego wpisu wychodzi
@Kitki kochana jak się czujesz?
Ostatnia edycja:
reklama
Wydaje mi się, ze to dwie różne sprawy-lekarz, który poprowadzi Ci ciąże do końca, pracuje jako położnik i świetnie się zna na przebiegu ciąży -nawet trudnej, ale już po pierwszym trymestrze i lekarz, który zna się na leczeniu niepłodności -w tym poronieniach nawykowych- bo to tez niepłodność.
Dr P ciąż nie prowadzi-jak już wszystko jest ok, odsyła do innych lekarzy -tez po transferze, on po prostu robi dzieci i to dość skutecznie. Z tego co wiem to Malina prowadzi ciąże, ale tez trzeba mieć i tak swojego lekarza prowadzącego na miejscu. Za to taki lekarz ze szpitala, raczej średnio pomoże w poronieniach nawykowych, a tym bardziej z przyczyn immunologicznych.
Hmm. Może i masz rację. Jak nic nie ruszy to po świętach umowie się może do niego. Już przytłacza mnie ta konieczność podejmowania trudnych decyzji a w około tylko ciaze i porody. U mnie nie ma zdiagnozowanej przyczyny. Prawdopodobnie z powodu zatorów i prawdopodobnie teraz nie mogę zajść z powodu zrostów. Teraz mi się w ogóle zaburzyła gospodarka hormonalna chyba. Idę do gina na początku kwietnia jeśli dalej będzie przyjmował. Jeśli nie wdroży leczenia to będę szukać dalej
Podziel się: