reklama
Espa glebokie wdechy. To, ze sa plamienia to normalne zwlaszcza w okresie spodziewanej @. To nic nie znaczy. Bierz lutke i dupka. Dziewczyny braly tez Acc ale nie wiem od ktorego tygodnia. Sciskam mocno, staraj sie nie martwic kochana!
K
kaira24
Gość
Esperanza musisz wewnetrznie uwierzyc w swoj cud. Wystarczyblutka dopochwowa zeby leciala krew. Musi byc dobrze!!!!!nie ma innej opcji walcz o was
Esperanza jak tam? Ja plamilam na brązowo przez pierwsze parę tygodni później krwawienia i jest mój mały cud postaraj się nie denerwować pij melise mi po tych krwawienia lekarz odstawil lutke dopoch. Do końca ciąży brałam pod język poza tym musisz pamiętać ze bierzesz clexane od tego też może być no i termin@ mi lekarz mówił że jak jest brązowa krew to mam się nie martwić
barbinka13
Fanka BB :)
Esperanza ja też plamiłam w tej ciąży i to od samego początku, od pierwszych testów i bety hcg. Trwało to z przerwami do 11 tygodnia, ciągnęło się zwykle koło tygodnia i potem cisza, a później znów. Jeśli masz progesteron, jesteś obstawiona lekami, to się nie przejmuj, odpoczywaj, leż i wierz, że będzie dobrze! Bo musi być. Jakby co to Izba Przyjęć albo wizyta u lekarza i zwiększenie dawki progesteronu.
G
gość 94049
Gość
Espa słońce jak tam ?
Ja też plamilam na brązowo i dlatego następnego dnia zrobiłam test. Nie sądziłam, że mogłam być w ciąży, a jednak.
Ja też plamilam na brązowo i dlatego następnego dnia zrobiłam test. Nie sądziłam, że mogłam być w ciąży, a jednak.
Esperanza86
Fanka BB :)
Jestem, ale jakby mnie nie było. Wczoraj przez godzinę sobie tłumaczyłam, że to tylko na wkładce i najważniejsze, że "tylko" brązowe i, że wszystko będzie dobrze, że musi być po czym poszłam do łazienki żeby zaaplikować Lutkę i lała się ze mnie czerwona, żywa krew. Wpadłam w histerię, że chyba cała kamienica słyszała. Byłam pewna, że to ciąża biochemiczna. Nie pojechałam na IP, bo wiem jakby to się skończyło. Załadowałam 2 Lutki, czyli 200mg po czym wypiłam ACC Optima (Barbinka Ty i Misiejek piłyście Optima czy 200 i ile czasu??) i leżałam płacząc całą noc i bojąc się iść do toalety. Najgorsze było to, że jak na chwilę udało mi się zasnąć to budziłam się i miałam sekundy błogiej radości, że to był tylko zły sen po czym okazywało się, że nie, bo leżę w podpasce i znów wpadałam w histerię...
Rano nie krwawiłam już, tylko miałam spore brązowe plamienie. Poszłam zrobić betę i na 12 umówiłam się do nowej lekarki, która ma bardzo dobre opinie w necie (bo mojego nie ma) po czym nie chciałam do Niej iść. Nie chciałam przeżywać znów tego samego koszmaru, że "na USG NIC NIE WIDAĆ", ale stwierdziłam, że może mam torbiel, która powoduje krwawienie, albo że ta ciąża naprawdę będzie inna i zobaczę pęcherzyk wtedy, kiedy naprawdę powinnam go zobaczyć, a nie X tygodni później, ale nie... Na USG znów nie było widać nic. Zupełnie jakby ktoś posadził mnie w to samo miejsce z przed roku i znowu gadka, że "może jeszcze jest zbyt wcześnie, że widać dopiero od Bety 1000". No i Pani zaczęła liczyć, że w pon. beta wynosiła 84, więc jak dziś będzie ok. 350 to będzie ok i to normalne, że nic nie widzi i ja się modliłam żeby taka była i nie wyższa, bo wtedy byłoby jak w poprzednich ciążach. W I ciąży ciągle mnie straszyli ciążą pozamaciczną, bo nic nie było widać przy beta 1600, a w drugiej najpierw pozamaciczną, a potem Zaśniadem, bo NIC NIE BYŁO WIDAĆ przy beta 8528 i to na różnych sprzętach!
Betę z rana odebrałam i wynosi niestety aż 996.4, czyli wykracza poza 4 tydzień (normy 10-750). Lekarka powinna więc zobaczyć cokolwiek. Dziś sprawdziłam dokumenty ciążowe. W pierwszej ciąży zaczęłam plamić 5t5d, w drugiej 4t7d, w tej już w 4t3d i choć mąż bardzo mnie wspiera to dziś nie wytrzymał i w rozpaczy powiedział, że na cholerę mi te wszystkie leki, formy metylowane, sterydy i zastrzyki, przez które od pół roku nie mogę się 2 tyg w miesiącu zginać, skoro teraz jest gorzej niż w poprzednich razach.
Mam w sobie tyle smutku, żalu i złości, że znów jest tak samo, a nawet gorzej, nawet beta wygląda podobnie. Mam zrobić betę znów w pon, ale nie wiem po co? Żeby znów mnie straszyli pozamaciczną i zaśniadem. Już zapomniałam co to były za koszmarne wizje. Nikt mnie nie słucha, że w ostatniej ciąży beta w ciągu 48h urosła z 2787 na 8528 i co? Nic nie było widać i tak i ciąża obumarła. Nie wiem z czego to wynika...
Najgorsze jest to, że czuje się jakby to była kara za to, że wczoraj miałam przebłyski radości, że powiedziałam mężowi, że czuję, że tym razem to dziewczynka i, że od kiedy dowiedziałam się o ciąży to cały czas mam w głowie dziewczęce imię, o którym nigdy nie myślałam i nawet niespecjalnie mi się podoba i, że odważyłam się je głośno wypowiedzieć, a zawsze starałam się od tego powstrzymywać, że uwierzyłam... Teraz jeśli znów skończy się źle, nawet już teraz, to będzie mój pierwszy Aniołek z imieniem...
No nic, przepraszam Was bardzo, że tak popłynęłam. Wstyd mi, ale nikomu innemu nie potrafię o tym wszystkim powiedzieć.
Rano nie krwawiłam już, tylko miałam spore brązowe plamienie. Poszłam zrobić betę i na 12 umówiłam się do nowej lekarki, która ma bardzo dobre opinie w necie (bo mojego nie ma) po czym nie chciałam do Niej iść. Nie chciałam przeżywać znów tego samego koszmaru, że "na USG NIC NIE WIDAĆ", ale stwierdziłam, że może mam torbiel, która powoduje krwawienie, albo że ta ciąża naprawdę będzie inna i zobaczę pęcherzyk wtedy, kiedy naprawdę powinnam go zobaczyć, a nie X tygodni później, ale nie... Na USG znów nie było widać nic. Zupełnie jakby ktoś posadził mnie w to samo miejsce z przed roku i znowu gadka, że "może jeszcze jest zbyt wcześnie, że widać dopiero od Bety 1000". No i Pani zaczęła liczyć, że w pon. beta wynosiła 84, więc jak dziś będzie ok. 350 to będzie ok i to normalne, że nic nie widzi i ja się modliłam żeby taka była i nie wyższa, bo wtedy byłoby jak w poprzednich ciążach. W I ciąży ciągle mnie straszyli ciążą pozamaciczną, bo nic nie było widać przy beta 1600, a w drugiej najpierw pozamaciczną, a potem Zaśniadem, bo NIC NIE BYŁO WIDAĆ przy beta 8528 i to na różnych sprzętach!
Betę z rana odebrałam i wynosi niestety aż 996.4, czyli wykracza poza 4 tydzień (normy 10-750). Lekarka powinna więc zobaczyć cokolwiek. Dziś sprawdziłam dokumenty ciążowe. W pierwszej ciąży zaczęłam plamić 5t5d, w drugiej 4t7d, w tej już w 4t3d i choć mąż bardzo mnie wspiera to dziś nie wytrzymał i w rozpaczy powiedział, że na cholerę mi te wszystkie leki, formy metylowane, sterydy i zastrzyki, przez które od pół roku nie mogę się 2 tyg w miesiącu zginać, skoro teraz jest gorzej niż w poprzednich razach.
Mam w sobie tyle smutku, żalu i złości, że znów jest tak samo, a nawet gorzej, nawet beta wygląda podobnie. Mam zrobić betę znów w pon, ale nie wiem po co? Żeby znów mnie straszyli pozamaciczną i zaśniadem. Już zapomniałam co to były za koszmarne wizje. Nikt mnie nie słucha, że w ostatniej ciąży beta w ciągu 48h urosła z 2787 na 8528 i co? Nic nie było widać i tak i ciąża obumarła. Nie wiem z czego to wynika...
Najgorsze jest to, że czuje się jakby to była kara za to, że wczoraj miałam przebłyski radości, że powiedziałam mężowi, że czuję, że tym razem to dziewczynka i, że od kiedy dowiedziałam się o ciąży to cały czas mam w głowie dziewczęce imię, o którym nigdy nie myślałam i nawet niespecjalnie mi się podoba i, że odważyłam się je głośno wypowiedzieć, a zawsze starałam się od tego powstrzymywać, że uwierzyłam... Teraz jeśli znów skończy się źle, nawet już teraz, to będzie mój pierwszy Aniołek z imieniem...
No nic, przepraszam Was bardzo, że tak popłynęłam. Wstyd mi, ale nikomu innemu nie potrafię o tym wszystkim powiedzieć.
reklama
G
gość 94049
Gość
Kurcze Espa współczuję Ci tego jak się teraz czujesz. Jednak ja wierzę, że wszystko będzie dobrze. Zobacz ile dziewczyn plamilo, krwawilo. Jesteśmy z Tobą &&&&&&&
Św. Rita z Cascia: Święta od Szczęścia
Zajrzyj tutaj
Św. Rita z Cascia: Święta od Szczęścia
Zajrzyj tutaj
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Podziel się: