Kurcze Karpidlak w szoku jestem, przykro mi że musiałas tak usłyszec
, ja "spotkałam" wieczorka po drugim poronieniu jak leżałam w św zofii i był mega empatyczny, w ogóle szpital zofii w porównaniu do tego co przezyłam po pierwszym poronieniu w miedzylesiu, zrobił tak dobre wrażenie, ze postanowiłam tylko tam rodzić i dlatego wybrałam wieczorka na lekarza prowadzącego.
Co do Jerzak niestety nie plami sie ze tak powiem typowym prowadzeniem ciąży, nie robi usg , nawet nie bada
, wszedzie wysła do swoich zaprzyjaznionych lekarzy, lekarstwa przepisuje tylko na miesiac , tak żeby przypadkiem nie pozbawic jej kolejnych 300 zł..a tak czy siak trzeba isc dodatkowo wykonac badania, zrobić usg, sprrawdzic szyjke itd.. sorry moze za bardzo na nią jade bo ogólnie wielkiej wiedzy nie można jej odmówić, i możliwe ze dzieki przepisanemu przez nia glucko mam swojego jasiule, ale dla mnie wizyty u niej to była katorga.
Karpidlak, Plastulinka to może po krótce opisze swoja historie, moze cos z tego Wam sie przyda,
Leczenie zaczełam od Łodzi i malinowskiego, przeszłam szereg szczepionek i po MLR 49 % dostał zielone śwatło i w razie ciązy żelazny zestaw, który mam w stopce ( oprócz glucko)
Potem zaczełam czytac o mutacji i troche sie wystraszyłam ze malina tak lajtowo do niej podchodzi ( jedyne zalecenie to wieksza ilosc warzyw zielonych
wiec stwierdziłam ze moze wybiore sie jeszcze do jerzak , pierwsza wizyte miałam jakos miesiac przed ciażą, insulina wyszła mi 14 na czczo wiec brałam na poczatku 2 razy dziennie glucko , ale nie przykładałam sie do diety, chociaz i tak prawie nic jesc nie mogłam, bo rzygałam po nim jak kot za przeproszeniem, przez miesiac schudłam az 10 kg.
Po miesiacu brania leków od niej czyli glucko, vigantoleten, kwas foliowy 5mg i witaminy B6, B12, Inofen i Femibion,
nie chciałam juz czekac wiecej naturalnych cykli bo czas szczepionek mi sie konczył , wiec zdecydowałam sie na inseminacje,
udana za pierwszym razem
( a swoja droge lekarze z invicty kategorycznie wykluczyli u mnie pco )
Od razu po pozytywnej becie poleciałam do jerzak juz z wynikami insuliny , która niestety miałam az 12 i tu musze ja pochwalic bo na moje plamienia przepisała acc forte i cyclo i moze to pomogło w lepszej implantacji zarodka
Oczywiscie dostałam ochrzan ze widac ze nie stosuje diety , wiec przepisała glucko 2 X dziennie 800 i wizyte u zaprzyjaźnionej dietetyczki. Zreszta bardzo fajna babeczka sie okazała,dużo można sie dowiedziec o zywieniu np. przy naszej mutacji.
Po wprowadzeniu diety , insulina juz w ciazy utrzymywała sie na poziomie 4-6.
Na kolejnej wizycie zauważyła w mojej ksiazeczce ciązy ze biore encorton i wtedy tak mnie nastraszyła łacznie ze słowami ze teraz to mojej ciązy nie wróży powodzenia a jesli sie utrzyma to dziecko może byc chore:-(, wyszłam od niej tak zryczana ze kilka dni nie mogłam dojsc do siebie, od tamtego dnia juz sie u niej nie pojawiłam.
Z encortonu bałam sie całkowicie zrezygnowac a glucko brałam według wskazówek forumowej kolezanki która według zalezeń jerzak brała go do 36 tyg ciazy, ja brłam w małej dawce do 31 tyg.
Robiłam tylko co dwa tygodnie badnie insuliny i akurat u mnie to połaczenie leków nie podnosiło insuliny..
KUrcze musze na chwile znikac, bo mały sie przebudził. cdn
)