Dziewczyny, jestem w sytuacji beznadziejnej i już od kilku dni chodzę wręcz zdesperowana, nie jestem w stanie się na niczym skupić. Ale od początku. W lipcu miałam ciążę biochemiczną, tzn. prawdopodobnie biochemiczną, cykle mam nieregularne więc ciężko powiedzieć, ale wychodziły mi pozytywne testy ciążowe, kreska robiła się jaśniejsza aż przyszło krwawienie. Do lekarza byłam umówiona na 38dzien cyklu, więc nawet nie zdążyłam zrobić usg a w tym dniu przyszło krwawienie. Wszystko oczyściło się wtedy samoistnie.
Minęły trochę ponad 2 msc (okres po biochemie przyszedł trochę pozniej, 39 dni po) po czym po nastepnym cyklu znowu ujrzałam 2 kreski na teście, od początku byłam trochę zmartwiona. Ale do rzeczy. Cykl był na castagnusie, więc był skrócony w stosunku do innych moich cykli, owulację miałam 16 dnia cyklu jak wynika z testów owulacyjnych i odczuwanych przeze mnie objawów (tzn 15 dnia cyklu byl 1 test pozytywny owulacyjny). Jasniutką kreske na teście ciążowym zobaczyłam 2 dni przed spodziewaną @ ale kreska była tak jasna że wręcz niezauważalna.
Poszłam do lekarza 3 dni po terminie @, na USG nic nie było widać, byłam u 2 lekarzy żeby jeden sobie nie pomyślał, że jestem wariatką co lata do lekarzy jak głupia, 3 dni pozniej po prostu poszlam do innego, pecherzyk niestety tylko 4mm a to juz 5 tydzien, 3 dni pozniej znowu u 1 lekarza pecherzyk 5mm zamiast 7 (powinien się powiększac o 1mm dziennie a nie 1mm na 3 dni). Powiedziałam o obawach lekarzowi, kazał przyjsc za tydzień, powiedział, że tak może być tak, że się zarodek zatrzyma w rozwoju i po prostu pęcherzyk się nie będzie powiększał lub będzie zbyt wolno,że nawet się zdarza ze jest akcja serca a potem ustaje bo się zarodek zatrzymuje w rozwoju.. jest też coś takiego jak zaśniad groniasty itp.
Jestem załamana, do lekarza idę dopiero jutro ale żadnych objawów ciążowych nie mam, prócz braku krwawienia.Bardzo się stresuje, bo wiem, że coś jest nie w porządku, pecherzyk sie nie powieksza, lub powiększa się zdecydowanie za mało.
Nie wiem co robić, do jakiego lekarza odnośnie leczenia poronień nawykowych się zgłosić, który jest najlepszy i doradzi jakie badania zrobić, obawiam się bardzo ze przyczyna jest np. w kariotypie a nie w immunologii więc nie wiem czy jest sens od razu zgłaszać się do prof Malinowskiego (jestem z Łodzi).
Proszę jeśli macie jakieś namiary do dobrych lekarzy z Łodzi od diagnozowania/ leczenia poronień nawykowych, dajcie znać. Ja u siebie nie podejrzewam trombofilii bo zawsze miałam mało krzepliwą krew, tym bardziej mnie to skłania do myślenia, że to czynniki albo immunologiczne albo niestety genetyka, jestem załamana...