Po wielu latach nieobecności na forum chciałam napisać kilka słów do wszystkich walczących. Pisałam tu kiedyś pod nickiem magdaCH z tzw. Stara gwardia. Byłam jedną z niewielu której żelazny zestaw dwa razy nie pomógł. Ciąże zawsze zatrzymywały się na tym samym etapie. Ostatnie poronienie przyplacilam dość mocno zdrowiem. To właśnie wtedy przy badaniach nad tajemnicza chorobą wyszło, że mam zespół antyfosfolipidowy. Przeciwciała, które po pierwszym poronieniu były tuż przy normie wtedy tą normę przekroczyły znacznie. Niestety żaden lekarz ani prof Jerzak ani Dubrawski wcześniej nie zwrócili na nie uwagi, tylko zlecali nowe badania... Odpuscilismy temat, uznając że jedno dziecko nam wystarczy. Ale instynkt macierzyński nie śpi, zawalczylismy jeszcze raz. Z porządnymi dawkami leków, z nieustannym monitorowaniem anty X i świetną Panią hematolog. Udało się, w lutym powitalismy na świecie naszą ukochaną córeczkę.
Piszę to chcąc dać wszystkim nadzieję, ja prawie się podałam i prawie pogodzilam. Mam tylko żal do lekarzy, że nikt wcześniej nie wychwycil tego podejrzanego wyniku przeciwciał.
Że swojej strony, życzę Wam wszystkim czujności i samych szczęśliwych ciąż i rozwiązań.
P. S. Pozdrowienia dla nafoczki, bo chyba tylko z nią udało nam się przez pewien czas pisać