Już dawno mnie tutaj nie było W międzyczasie przeszłam serię szczepionek u dr Sachy z dobrym efektem (MLR z 17,7% wzrósł do 54,3%) więc w tym miesiącu znowu wróciliśmy do gry...
Guenevre jeśli chodzi o torbiele to po ostatnim poronieniu (w maju) też miałam z nimi problem. NIe wszystko oczyściło się całkowicie i w okresie jajeczkowania miałam jeszcze bete ok 200 więc pęcherzyki nie pękły. Miałam na jednym jajniku dwie torbiele 5cm i 4cm na ostatnim badaniu (ok 6 dni przed miesiączką więc pewnie jeszcze trochę później podrosły. Wybierałam się wówczas do Grecji na wakacje i lekarz powiedział, że nie ma co panikować, poinformował o niepokojących objawach (w razie skręcenia się torbieli) i pojechaliśmy na urlop. Po 6 dniach okresu miałam 3 dni przerwy i znowu zaczęło się w miarę intensywne krwawienie, ale bez dolegliwości bólowych. Po powrocie miałam kontrolne usg (pobiegłam na nie prosto z samolotu i doktor powiedział, że te torbiele po prostu pękły i wszystko ok. Także nie przejmuj się. Ja po miesiączce jeszcze je prawdopodobnie miałam bo krwawienie zaczęło się w ok 9 dniu kolejnego cyklu. Nie wiem jakie ostatecznie były duże...
Judyta odnośnie matafoliny to masz rację. Mi lekarz już po pierwszy poronieniu przepisał Femibion natal 1 plus 5mg kwasu foliowego (jeszcze przed wynikami badań genetycznych w których wyszła mi mutacja heterozygotyczna genu w pozycji 677). Femibion jest jedynym lekiem na rynku, który zawiera częściowo zmetabolizowany kwas foliowy- metafolinę( metylofolian wapnia). Ten zmutowany gen koduje właśnie reduktazę metylenotetrahydrofolianu (albo jakoś podobnie bo już nie pamiętam dokładnie ze studiów, która redukuje foliany z metyleno do metylo, więc pozwala w pewnym stopniu ominąć blok enzymatyczny (a właściwie to niedobór enzymu). Także podsumowując- dla nas "zmutowanych" jest najlepszym suplementem diety w czasie planowania
Jeszcze odnośnie kosztów terapii- u dr Sachy całe leczenie wyniosło nas 2400zł (po 800zł za szczepionkę). Nie wymagał żadnych dodatkowych badań (poza tymi, które każda z nas już ma- genetyka, ANA, p/ciał tarczycowe, hormony tarczycy itp.). Według niego (moim zdaniem także) nie ma sensu oznaczanie całego profilu cytokin, bo zawsze wyjdą jakieś odchylenia ( z tego co się orientuję nie ma konkretnych norm zalecanych, we wszystkich badaniach odnośnikiem jest grupa kontrolna...)- czyli są to wyrzucone pieniądze. Weźmy pod uwagę to, że bez względu na to co wyjdzie w tych wynikach zawsze zalecane są szczepienia, a po osiągnięciu odpowiedniego MLR, nawet przy "nieprawidłowych" cytokinach, mamy zielone światło....
Guenevre jeśli chodzi o torbiele to po ostatnim poronieniu (w maju) też miałam z nimi problem. NIe wszystko oczyściło się całkowicie i w okresie jajeczkowania miałam jeszcze bete ok 200 więc pęcherzyki nie pękły. Miałam na jednym jajniku dwie torbiele 5cm i 4cm na ostatnim badaniu (ok 6 dni przed miesiączką więc pewnie jeszcze trochę później podrosły. Wybierałam się wówczas do Grecji na wakacje i lekarz powiedział, że nie ma co panikować, poinformował o niepokojących objawach (w razie skręcenia się torbieli) i pojechaliśmy na urlop. Po 6 dniach okresu miałam 3 dni przerwy i znowu zaczęło się w miarę intensywne krwawienie, ale bez dolegliwości bólowych. Po powrocie miałam kontrolne usg (pobiegłam na nie prosto z samolotu i doktor powiedział, że te torbiele po prostu pękły i wszystko ok. Także nie przejmuj się. Ja po miesiączce jeszcze je prawdopodobnie miałam bo krwawienie zaczęło się w ok 9 dniu kolejnego cyklu. Nie wiem jakie ostatecznie były duże...
Judyta odnośnie matafoliny to masz rację. Mi lekarz już po pierwszy poronieniu przepisał Femibion natal 1 plus 5mg kwasu foliowego (jeszcze przed wynikami badań genetycznych w których wyszła mi mutacja heterozygotyczna genu w pozycji 677). Femibion jest jedynym lekiem na rynku, który zawiera częściowo zmetabolizowany kwas foliowy- metafolinę( metylofolian wapnia). Ten zmutowany gen koduje właśnie reduktazę metylenotetrahydrofolianu (albo jakoś podobnie bo już nie pamiętam dokładnie ze studiów, która redukuje foliany z metyleno do metylo, więc pozwala w pewnym stopniu ominąć blok enzymatyczny (a właściwie to niedobór enzymu). Także podsumowując- dla nas "zmutowanych" jest najlepszym suplementem diety w czasie planowania
Jeszcze odnośnie kosztów terapii- u dr Sachy całe leczenie wyniosło nas 2400zł (po 800zł za szczepionkę). Nie wymagał żadnych dodatkowych badań (poza tymi, które każda z nas już ma- genetyka, ANA, p/ciał tarczycowe, hormony tarczycy itp.). Według niego (moim zdaniem także) nie ma sensu oznaczanie całego profilu cytokin, bo zawsze wyjdą jakieś odchylenia ( z tego co się orientuję nie ma konkretnych norm zalecanych, we wszystkich badaniach odnośnikiem jest grupa kontrolna...)- czyli są to wyrzucone pieniądze. Weźmy pod uwagę to, że bez względu na to co wyjdzie w tych wynikach zawsze zalecane są szczepienia, a po osiągnięciu odpowiedniego MLR, nawet przy "nieprawidłowych" cytokinach, mamy zielone światło....
Ostatnia edycja: