reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poronienia nawykowe - leczenie immunologiczne

@basiawol ja jedynie poradzę znalezienie dobrego psychologa,ktory pozwoli Ci zrozumieć,że to nie Twoja wina. Pozwoli zamknąć ten rozdział. I skoro już wybrałaś...to żeby pomógł doznać ulgi z wybranej drogi. Koleżanka w takiej samej sytuacji co ja i Ty też postanowiła skończyć z probami...i mowi,że nareszcie odetchnęła...
 
Ostatnia edycja:
reklama
@basiawol Co z badaniami genetycznymi kosmówki? Pisałaś, że do labu trafił zły materiał, ale wysłaliście inną próbkę?
Ja świadomie uciekłam od ginekologa, który chciał mnie bardzo dokładnie diagnozować po drugim poronieniu. Bo wiedziałam, że nie chcę latać na badania, chodzić do szpitala itp. Byłam wtedy gotowa/pogodzona/świadoma (trudno znaleźć odpowiednie słowo), że każda moja kolejna ciąża może skończyć się poronieniem, nie byłam zdeterminowana na posiadanie kolejnego dziecka. Zrobiłam te badania, które mi wydawały się konieczne, wynikło z nich, że nie musiałam się leczyć i 4 miesiące później byłam już w ciąży, z której mam zdrową 2-latkę. Jesteś kłębkiem nerwów. Znajdujesz się w sytuacji kryzysowej. A kryzysy mają to do siebie, że można zmienić swoje życie na lepsze, ale można też je łatwo zniszczyć.
 
@basiawol Co z badaniami genetycznymi kosmówki? Pisałaś, że do labu trafił zły materiał, ale wysłaliście inną próbkę?
Ja świadomie uciekłam od ginekologa, który chciał mnie bardzo dokładnie diagnozować po drugim poronieniu. Bo wiedziałam, że nie chcę latać na badania, chodzić do szpitala itp. Byłam wtedy gotowa/pogodzona/świadoma (trudno znaleźć odpowiednie słowo), że każda moja kolejna ciąża może skończyć się poronieniem, nie byłam zdeterminowana na posiadanie kolejnego dziecka. Zrobiłam te badania, które mi wydawały się konieczne, wynikło z nich, że nie musiałam się leczyć i 4 miesiące później byłam już w ciąży, z której mam zdrową 2-latkę. Jesteś kłębkiem nerwów. Znajdujesz się w sytuacji kryzysowej. A kryzysy mają to do siebie, że można zmienić swoje życie na lepsze, ale można też je łatwo zniszczyć.

A który gin tak dokładnie chciał leczyc? Ja akurat takiego dociekliwego szukam.
 
@aspekt ale ja widzę że narazie nie mam siły i tyle.zniszczyć chyba bardziej się nie da. Teraz idę do hematologa bo mam problem z żyłami zobaczymy co powie. Czy znajde siłę to watpię- tak jak mówisz nie mam siły na te badania na tą walkę.Jestem pogodzona, nie chce drugiego dziecka- wmówiłóam sobie że juz nie dam rady wstawanie w nocy obowiązki i mówie sobie że tak lepiej.
Z małżeństwem też sie zastanawiam za dużo tych kryzysów, nie dogadujemy się. Mój mąż nie potrafi usiaśc i powiedziec to nie Twoja wina. Średnio ze mną rozmawia na jakikolwiek temat .
Tak jestem kłębkiem nertwów i mam tego dość, chcę odnaleść spokój a widze że z takim życiem go nei znajde.

A z innej beczki czy właśnei którtas z was chodziła do psychologa, który by wyciagnał z depresji???
Kogo polecicie z Rzeszowa?
 
Ostatnia edycja:
@bertha Raz byłam i mnie przytłoczył diagnostyką, nie zdobył mojego zaufania. Ale być może, gdybym wtedy u niego została pod opieką, to córka nie miałaby podejrzenia hipotrofii (wg mnie to była pomyłka diagnostyczna, ale nieźle nas wystraszyła), może nie urodziłaby się miesiąc przed terminem. Może teraz, w kolejnej ciąży, nie leżałabym jak kłoda. Takie gdybanie. Co wiem? Na pewno zleciłby mi dużo leków w ciąży a ja nie byłabym przekonana co do ich słuszności. Na brak zaufania nic nie poradzisz. I, jak już wcześniej pisałam, spodziewałabym się, że nie będzie obojętny względem IVF.

Mój mąż nie potrafi usiaśc i powiedziec to nie Twoja wina.
A mówi Ci: "to Twoja wina, że nasze dzieci umarły"? A czy Ty potrafisz sobie powiedzieć: "nie Twoja wina"? Nie znam Was, być może Twoje pragnienie drugiego dziecka było odpowiedzią na popsucie relacji małżeńskiej - jest taki schemat w związkach i jego realizacja rzadko kończy się scaleniem małżeństwa. Ale jeśli oboje chcieliście kolejnego dziecka, to oboje teraz cierpicie. Każde w inny sposób, jednak trudno wymagać, aby tak spontanicznie, bez trudnych rozmów, bez czasu tylko dla siebie nawzajem, mężczyzna musiał być ekstra silny psychicznie, rozważny i wspierający swoją roztrzęsioną kobietę. Jesteście w tym razem.

Czy znajde siłę to watpię- tak jak mówisz nie mam siły na te badania na tą walkę.Jestem pogodzona, nie chce drugiego dziecka- wmówiłóam sobie że juz nie dam rady wstawanie w nocy obowiązki i mówie sobie że tak lepiej.
Nie masz teraz siły, my też z mężem nie mieliśmy siły na walkę i nie walczyliśmy. Ale musisz przemyśleć, jakie są konsekwencje Twojej postawy? Czekasz na wpadkę? Idziesz po antykoncepcję? Odsuwasz się od współżycia?
 
@aspekt w tym problem ze ja jestem w tym sama. On zyje swoim zyciem swoimi sprawami. I tak ja chcil;am drugie dziecko a jego musialam przekonac.
@aspekt narazie tak zero współzycia, antykoncepcja o ile sie dogadamy później jesli nie to nie bedzie potrzeby. Szczerze to juz mi nie zalezy na dogadywaniu sie. Ja iwdze jedno wyjscie dac sobie czas i rozstac sie na jakis czas nie wiem pol roku.
On nie mówi nic i w tym problem a ja sobie sama wymyslalam co on mysli . Ja chce mężczyzny który kiedy trzeba stanie na wysokości zadania. Jak trzeba to brzydko da komus w morde zeby mnie obronic. A on juz raz na tym polu zawalil. I ja mam o to zal , że zamiast bronic mnie on milczał. Sama musialam sobie dac rade a przez jego reakcje(mimo, że naprawdę mialllam racje) wyszłam na wariatke która nie wie co mówi i w dodaktu ktora mozna obrazac bo co tam i tak nikt nie stanie w jej obronie.
@aspekt mimo ze minelo dwa lata od tego zdarzenia ja ciagle mam zal.
 
Ostatnia edycja:
reklama
@basiawol współczuję przeżyć. Co do męża...no to kiepsko,że nie masz wparcia. Różnie Ci nasi mężowie podchodzą do tego wszystkiego. Niektórzy są też już zmęczeni badaniami, coraz to nowymi naszymi pomysłami...itd. faceci są z innej planety... Poszukaj może w Rzeszowie grupy wsparcia dla osób, które mają za sobą straty.Na pewno jest taka.
 
Do góry