reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Poronienia nawykowe - leczenie immunologiczne

Nafoczka skarbie, wszystko zależy od Ciebie. Jak widać jednak z naszych forumowych doświadcZeń... Malina i Jerzak tez nie są do końca skuteczni. W takim razie wybralabym sie od Dubrawskiego. Ja byłam azczepiona u Maliny,mlr miałam dobry...a ciążą zakończyła sie jak 5 innych.... Nasza Madzia tez była prowadzona u Jerzak....
Z tego co pamiętam Grubcia z bociana chodziła do Dubrawskiego. Jej historia napawa optymizmem....
Ja u niego nie byłam,Kurcze daleko mam że Świnoujścia...
Niby miałabym gdzie sie zatrzymać ale ciążą prowadzona w Wawie mnie przeraża....
Buziaki
 
reklama
Truskawko bardzo Ci dziekuje... pytania moje płyną stąd, że własnie wczoraj miałam "poduszkowe" dyskusje z mężusiem co robimy dalej... troche zaczęłam się łamać ale najważniejsze jest dla mnie to, że mam w nim ogromne wsparcie a jedyne czego sie obawia to tego czy moja psychika w razie czego sie podniesie... Dotąd żyłam nadzieją, że nie było wiekszego problemu, tak jak opisuje to większość lekarzy- tak bywa.. teraz jednak zaczyna do mnie docierać, że jest gdzieś problem, a bezradność mnie paraliżuje.
Czyli Dubrawski to ginekolog? strach mnie tak ogarnia, ze jednak na stolice sie zdecyduje jesli juz... też z Rzeszowa mam daleko ale jak się chce to i góre przesunąć mozna :-)
 
NAofczka, doskonale Cię rozumiem..tez tak mam, raz jestem nastawiona na leczenie zaproponowane przez Jerzak, potem się waham, bo nie każdej to leczenie pomogło, potem nastawiam się na Malinę, ale np w przypadku Truskawki jeego leczenie też zawiodło, potem chodzi mi po głowie Dubrawski i tak w koło. I tak ciągle zastanawiam się co robić, a czas ucieka,,,ale w końcu trzeba podjąć jakąś decyzję i mieć jakiś plan, ale to takie trudne.... Mam nadzieję, że Tobie decyzję przyjdą z większą łatwością niż mnie ;)

Gosiu trzymam kciuki za pozytywny wynik egzaminu! :)
 
Kochane staraczki, według mnie to jest tak że nikt nie jest w stanie przewidzieć efektu leczenia na danej osobie. Dlaczego ja miałam 11 szczepionek a MLR ani drgnęło?? A inne dziewczyny miały piękny wynik już po 4 a nawet 2?? Ja liczyłam sie z tym że z tego względu może mi znowu nie wyjść i wtedy pomyślałabym już chyba tylko o wlewach. Jednej pomoże to a innej co innego....Tak naprawdę liczy się to w co wierzycie, komu jesteście w tym momencie zaufać. Ja byłam tylko w Gamecie u Radwana i u Maliny. Nie mogę powiedzieć na Malinę nic złego oprócz tego że ciągnie pieniądze jak prawdziwy biznesmen. Ale mi pomógł. I dzięki temu że wcześnie założył mi pessar prawdopodobnie uratował Basię przed skrajnym wcześniactwem. O innych wiem tylko z opowieści dziewczyn i widzę że każdy z tych lekarzy ma swoje metody, a czy dobre to się dopiero później okazuje. Grunt to komuś zaufać i tego Wam życzę:D
Powiecie pewnie że łatwo mi mówić ale wierzcie mi że stoczyłam mega walkę z samą sobą, z moim mężem, z własnym organizmem, miałam doły, prawie depresję, tysiace razy zastanawiałam się czy warto, bałam się każdego wyniku, każdej decyzji - dziewczyny od początku wątku towarzyszyły mi w tej walce i wiedzą o czym mówię. Ale tak już jest i my możemy tylko stawiać temu czoło....
 
nafoczka, czasem jest tak, że nasza cierpliwość wystawiona na ciężkie próby nie chce być już cierpliwa i chcemy działać. Wszystko jedno, byle działać, byle mieć wrażenie, że coś drgnęło. Każdą decyzję każdego lekarza można podważyć. Ważne, żebyś znalazła takiego, któremu ufasz. I - z własnego doświadczenia Ci powiem, że nawet jak takiego znajdziesz, to i tak będziesz na wszystkie strony rozważać jego decyzję. Dziewczyny na forum DUUUUUUUŻO wiedzą i na pewno podpowiedzą jakieś wyjście, które skonsultujesz z lekarzem - oni czasami też działają na wyczucie. Ważne, że masz wsparcie w mężu!!
gosia - kciuki za egzamin!!
truskawka, a nie dałoby się ciąży na miejscu prowadzić a w Warszawie konsultować telefonicznie?
Olusia jak fajnie, że Maluchy pięknie rosną!!!!
 
czy nasze Staraczki i te co są na początku cudownej drogi słuchały dziś wiadomości TVP? było o konflikcie płytkowym.. "Konflikt płytkowy może prowadzić do mózgowego porażenia dziecięcego, a nawet śmierci dziecka w łonie matki poprzez zaburzenia immunologiczne. Wcześnie wykryty jest całkowicie uleczalny , trzeba się tylko zbadać. Bezpłatne badania oferuje Instytut Hematologii w Warszawie, krew do badania można oddać w całym kraju między 8-20 tygodniem ciąży.." czy coś w tym stylu o ile nie popyplałam, w każdym razie warto było posłuchać :tak:
Dobrej nocki ;*
 
Nafoczka, jeszcze odniosę sie do poprzedniej wiadomości. Ja czuje się tak samo... bardzo się boje i przeraza mnie to, ze tak mało lekarzy oferuje nam pomoc i ma jakakoliwek wiedzę w zakresie poronień nawracających. Dla kobiet mających problem z samym poczęciem jest przeciez tyle metod i ośrodków, a dla nas nie ma prawie nikogo. Nie mogę w to uwierzyć. I tak, moj maz bardzo mnie wspiera, tak bardzo, jak ja wspieralam Jego w czasie ciezkiej choroby. Okazuje sie jednak, ze ja mam o wiele slabsza psychike niz On i boi sie, ze kolejnej utraty nie zniose. Od utraty pierwszej ciazy, czyli od lutego 2014 w kazda niedziele kiedy jestem w Kosciele placze lub szkla mi sie oczy. W kazda. Sa tu kobiety po 6, nawet 6 poronieniach, ktorym sie udalo, a moje zycie po 2 jest juz nie do poznania. Wycofalam sie z zycia towarzyskiego, boje sie pytan typu "a kiedy rodzina sie powiekszy", a wieczory spedzam segregujac wyniki badan i szukajac odpowiedzi.
Dobrze, ze mamy to miejsce i dzielic sie wiedza, bo inaczej stalabym w miejscu z moimi trojmiejskimi "specjalistami".
Usciski dla wszystkich!
 
reklama
Esperanza kochana masz wspaniałego męża. Wynika to z Twoich słów, jest dla Ciebie oparciem tak jak Ty dla niego. Dajesz radę, dziewczyny tutaj także. Kiedy tu zajrzałam pierwszy raz i czytałam Wasze stopki: trzy poronienia, pięc... Brak choc jednego dziecka, zatkało mnie, że w ogóle macie siłę żyć w miare normalnie. Stracilam pierwsza ciaze i myslałam, że tylko to mnie spotka i wiecej tego nie doświadczę. W ciązy z Frankiem straciłam bliźniaka, jakos to przezyałam bo mój drugi Skarb rósł zdrowo. Ale gdyby nie On to nie wyobrażam sobie co mogłoby się stać. Miałam okrpona atmosfere w pracy, ale nie chcę o tym pisać, bo i ona mnie dołowała, tylko ta ciąża była moja radością. Mam ten mój CUD, który własnie śpi. Ale nie o tym chciałam napisać. Rok temu w sierpniu trafiłam do szpitala z poronieniem zatrzymanym. Bliznieta kolejne.. przetrwałam z dwóch powodów. Pierwszy bo mój CUD czekał w domu,a drugi to ... właściwie... byłam kilka dni wczesniej u spowiedzi, wyżaliłam się, że mąż pracoholik, dziecko marudne, ze sobie nie radzę.. bla bla bla jestem złą kobietą... A On na to "nikt nie mówił, że będzie łatwo", "mąż to wszytsko robi dla Was" itp, a pokute miałam taką by spędzic tą niedzielę tak by mój mąż poczuł jak bardzo Go kocham. Potem błogosławieńtswo matek i dzieci było jeszcze. Wyszlam jak na skrzydłach. Dzień był piekny i zrobiłam tak jak powiedział ten ojczulek-spowiednik. Wspominamy ten dzień do dziś, było super :) Ale nastepnego dnia miałam usg i dowiedziałam się, że to koniec mojej ciązy. Lecz wiem ile sił by się z tym zmagać dał mi tamten jeden dzień. Oczywiście najważniejsze w tych wszystkich problemach jest mój syn. Bo Go mam. Na moje dzisiejsze słowa: Kto jest całym światem mamy,odpowiedział "Nianio światem". Bez niego nie byłoby mnie. Bo ja nie mam tyle sił co Wy. Jesteście dla mnie wzorem kobiety walczącej i silnej.
Ryczę odkąd zaczełam pisac tego posta. Wybaczcie, tak musiałam popisac.
Dzis swoje świeto ma św. Juda, patron spraw trudnych i beznadziejnych. Jak mi sie uda to wyskoczę do koscioła.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Do góry