Hej dziewczyny!
Wpadłam tylko na chwilkę napisać co u mnie...
Byłam na wizycie u lekarza na NFZ, chodzę do Pana po recepty na clexane..
Pan po zrobieniu usg, powiedział, że nie ma dobrych wieści
Dzidziuś przestał się rozwijać... Dzisiaj z okresu wychodzi 7tydz 1 dzień.. a dzidziuś wyglądał na 5tydz i 5 dni... brak akcji serca..
Dał mi skierowanie do szpitala..
Próbowałam się dodzwonić do lekarki, do której chodzę, ale niestety się nie udawało..
Pojechałam do szpitala. Przyjęli mnie i poszłam na konsultację.
Pan doktor, bardzo miły - zrobił mi badanie - i usg.. po chwili patrzy na mnie - obraca ekran w moją stronę, włącza głos.. a tam bicie serca mojego dziecka... zaczęłam tak płakać, że musiał wyciągnąć głowicę i przerwać usg... nie mogłam uwierzyć.. jechałam myśląc, że straciłam kolejne dziecko... 4 ciąża.. A tu cud, moje dzieciątko żyje i ma się dobrze. Wygląda na 6 tydz i 3 dni. I może być młodsze, bo późniejsza owulacja, nieco dłuższe cykle... Po konsultacji z innymi lekarzami - puszczono mnie do domu...
Jestem w domu, trzęsę się cała. Muszę się położyć..
Ale i tak jestem szczęśliwa.. dziecko jest, jest bijące serce. Walczymy!