Mamka ja rodziłam pierwszą córcie 3,5 roku temu w Sulechowie , poród odbył się przy "użyciu" zzo. Ogólnie wspominam go strasznie :/ 16 godzin niezłej męczarni, mimo iż miałam znieczulenie... podali mi je na moje życzenie przy 5 cm rozwarcia (kurcze ale mi wtedy było wspaniale ) i taki błogi stan trwał do 8 cm, później to juz była jazda bez trzymanki , nie czułam bóli partych (właśnie przez to ze podali zzo) wiec nie bardzo wiedziałam jak ma rodzić... niunia była wyciskana z brzucha ehhh musze zaznaczyc iż to że nie czułam partych nie oznacza ze nie czułam bólu... generalnie u mnie podanie znieczulenia spowolniło całą akcję i teraz z perspektywy czasu myslę że sporo zaszkodziło córci (doszło do niedotlenienia)....
8 miesięcy temu ponownie wylądowałam na porodówce (znów wybrałam Sulechów) tym razem juz nie brałam zzo, poród ponownie nie nalezał do "przyjemnych" , zakonczył sie cc (lekarz zlitował sie nade mną widząc brak postępu i moje cierpienie) ale tym razem było tak jak wszedzie możesz przeczytać tzn jak zobaczyłam dziecko od razu zapomniałam o bólu
a pierwszy poród już na zawsze zostanie w mojej pamięci jako trauma ....
dodam że ja jestem z tych co panikują i nie bardzo portafie poradzić sobie z bólem.... zero odporności :/
jesli mogę Ci doradzic napewno zapisz sie do szkoły rodzenia (w trakcie porodu bądz aktywna, ciwcz na piłce itp ruch znacznie skraca akcje porodową ) a jesli się naprawde bardzo sie boisz to znajdź sobie dobra położną i opłać ja żeby była przy porodzie... ja tego nie zrobiłam ale przy drugim porodzie trafiłam mi się babeczka anioł, strasznie mi pomogła praktycznie 7 godzin które spędziłam na porodówce to ciągle była przy mnie, wspierała masowała - mąż nie był potrzebny
))
powodzenia jak bedziesz miała jeszcze jakies pytanka to pisz na priv