kerna
http://www.lauraziobro.pl
ms dracula ja Ci powiem tak: urodziłam, euforia mimo, że mały już leżał w inkubatorze i tyle go widziałam. Zawieźli mnie na sale, ja od razu za telefon i obdzwoniłam wszsytkich. Byłam tak szczęśliwa, że zastanawiał się wtedy, dlaczego nic mnie nie boli Leżałam, gadałam i nic mnie nie bolało. Do kibelka poszłam z pomocą, ale z wysikaniem i z "grubszą" sprawa nie miałam absolutnie problemów. Siadanie też nie sprawiało mi problemów a szyta byłam. Ale jak emocje opadły, na drugi dzień faktycznie bolało, chodziłam jak pokraka i czułam sie jak....podczas porodu. Wyklinałam wtedy jak to mówią że szybko się zapomina ból, jak ja czułam ten sam ból (tylko iadomo nie aż w takim stopniu) przez tydzień,. Ale ja też miałąm inaczej bo nie mogłam pocieszyć się widokiem maluszka przy cycu. Ja codziennie człapałam na oddział intnsywnej opieki i oglądałam jak moje póltora kilogramów walczy o życie to nie napawało mnie szcęściem i optymizmem Ból mija z każdym dniem i zwykle to jest pierwszy tydzień taki, a potem już luzik