reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Porod w szpitalu Ujastek

Lukrecja_85
Dziękuję za szczegółowe info, też spotkałam się z różnymi opiniami, ale jak człowiek głębiej dochodził co komuś nie pasowało..... to okazywało się, że sam nie widzi jakie błędy popełnia i że za dużo oczekuje względem innych... ja również mam starszne uciski na miednicę... żylaków brak, spuchniętych nóg także brak, ale te uciski to MASAKRA...
Nad ranem nie wiem którą nogą na łóżku ruszyć... a skurcze przepowiadające mam od 4 może 5 dni, jednak żadnego czopu śluzowego podbarwonego krwią ani nic z tych rzeczy nie mam... Ciekawa jestem iedy mniej ten mój dzidzi zaskoczy swoim przyjściem na świat... Modlę się tylko żeby to było przed końcem 40 tygodnia ciąży...
 
reklama
Lukrecja_85
ja również mam starszne uciski na miednicę... żylaków brak, spuchniętych nóg także brak, ale te uciski to MASAKRA...
Nad ranem nie wiem którą nogą na łóżku ruszyć... a skurcze przepowiadające mam od 4 może 5 dni, jednak żadnego czopu śluzowego podbarwonego krwią ani nic z tych rzeczy nie mam... Ciekawa jestem iedy mniej ten mój dzidzi zaskoczy swoim przyjściem na świat... Modlę się tylko żeby to było przed końcem 40 tygodnia ciąży...

nie straszcie.
Ja póki co czuje sie całkiem nieźle. To co mnie doprowadza do szału to permanentne niewyspanie bo w nocy wstaje średnio 3x i z każdą zmianą pozycji się budzę, a problem ze spaniem mam generalnie olbrzymi od mniej więcej 2 lat, więc po takich nocach kiedy w sumie przesypiam 8h czuje się nieprzytomna i mam masakryczny ból głowy. Dziwne:(
Drugą dolegliwością jaka mi doskwiera, jest syndrom niespokojnych nóg, strasznie nieprzyjemne, ale na tle bólu miednicy (nie mam pojęcia jak to się odczuwa?), to w sumie nic;)

a tak trochę z innej beczki ile kg Wam przybyło teraz do 38, 39 tyg?
I od którego tyg mierzy się miednice i średnicę głowy dziecka, żeby móc zdecydować jaki rodzaj porodu?
 
cześć dziewczyny
13 lipca rodziłam poprzez cc i postanowiłam podzielić się doświadczeniami, gdyż wcześniej chętnie korzystałam z informacji od innych :)
cc prowadziły kobiecy zespół dr Koryga i aststowała dr Wasilewska + kobieta anestezjolog (niestety nazwiska nie znam gdyż nikt tam nie nosi identyfikatorów z danymi) + połozna/pielęgniarka (kasztanowe, średniej długości włosy) wszystkie panie - przemiłe. Byłam strasznie zestresowana a atmosfera jaką stworzył zespół bardzo mi pomogła, było uspokajanie, było gaworzenie, były żarty - właściwie brakowało kawki ;) cudowne osoby. Dodam, że pani doktor prowadząca zszyła mnie przepięknie, tak, że teraz 3 tyg. po mam ślad wyglądający jak cieniutka nitka - dziękuję za to i całą robotę jaka wykonała moim zdaniem świetna ekipa. Dziecko pokazali mi od razu, późnie przenieśli małego na stanowisko, za moją głową, do badania itp. Po chwili pojawił się pediatra - mężczyzna (nazwiska nie znam-brak identyfikatora). Jeszcze raz pokazali mi małego, tym razem czystego :) i oznajmili, ze wszystko z nim ok. Mnie dokończyli naprawiać a mały wyjechał, gdzie spotkał się z tatą.
Po zakończeniu zabiegu przewieźli mnie do sali pooperacyjnej (3 osobowej), gdzie cały czas później był ze mną maż. Żebym nie zapomniała. Sale koszmarnie duszne, małe. Na otwarcie okna nie wszystkie dziewczyny sie godzą, zresztą robi się przeciag a ten jest niebezpieczny dla dzieci, które po chwili przywożą :)Mąż siedział ze mną praktycznie od rana (ok. 10.00 do 20.00 i nikt nie robił z tego powodu problemów) Małego przywozili też non stop. W drugiej dobie położna pomogła mi przystawić dzieciaka do piersi (na leżąco-zanim wstałam). Szczęśliwie maluch zaskoczył od razu o co biega w te klocki i z karmieniem nie było problemu. Na początku jechał oczywiście na butli, później, pierś + butla, obecnie tylko pierś. Rana pieruńsko, zaczęła mnie boleć w 2 dobie, bo za późno poprosiłam o kolejną dawkę przeciwbólowych - nie polecam, "zgapić się"... Wstawać każą dość szybko. Ja podniosłam się dopiero kolejnego dnia wieczorem tj. 14 lipca ok. 18.00 (cc miałam 13.07 o godz.11) I to jest najgorszy moment. Boli jak cholera, ale lepiej wstać bo jak już się uda, to jakoś dziwnie to działa ale w pozycji pionowej mniej czuje się ból.
W 3 dobie przenieśli mnie do innej sali (2 os.), później jeszcze do innej (2 os.) (jakoś tak dużo osób wtedy było i mocne mixy wymyślali).
Podsumowanie:
- opieka położnych REWELACYJNA miłe, pomocne, bez zastrzeżeń
- wizyty/codzienne obchody lekarskie - totalna porażka. Jak wspomniałam brak identyfikatorów wprowadza anonimowość, a rotacja i il. lekarzy jest tam tak duża, że nie sposób się odnaleźć (będąc zaledwie 5 dni), kultura lekarzy w zdecydowanej większości na bardzo niskim poziomie i pozostawiająca wiele do życzenia. Niechętni do rozmowy, do udzielania informacji, o przedstawieniu się na początku obchodu, dzień dobry, czy do widzenia nie wspomnę... Najmilej wspominam lekarki, które wykonywały mi cc, też była chyba raz na takiej codziennej wizycie, oraz panią doktor ok. 35 lat blondynka, szczupła. Panowie lekarze - oj dużo muszą się nauczyć o pracy z ludzmi o ich fachowości nic nie mogę powiedzieć bo mało chcieli mówić.
- pediatrzy - pani doktor "przy kości" starsza, blond - spiete włosy, bardzo fajna kobieta, chętna do współpracy z pacjentem i udzielania informacji. Lekarz dość wysoki ciemne włosy, ok. 40 lat miły, sympatyczny j.w. Kolejny pan doktor raczej nie wysoki jak na mężczyznę, też ok. 40 lat fatalne podejście do pacjenta - unika rozmów, ignoruje pytania - nic dobrego o nim nie mogę napisać - niestety
- to szpital położniczy wiec jeśli ktoś ma jakieś problemy innej natury. np. wymaga obecności kardiologa, okulisty lub innego specjalisty - jednoznacznie nie polecam. Na miejscu są ginekolodzy, anestezjolodzy, pediatrzy i położne. To ważne, żeby mieć świadomość tej wiedzy.
- negatywnie również odczytaliśmy z mężem sytuacje, kiedy po skończonej operacji CC, mąż stał i czekał pod salą operacyjną, a po nikt nie udzielił mu informacji, zero słowa komentarza, choćby "już po wszystkim wszystko jest ok" brak takiej informacji dla najbliższych oczekujących na nią, pozostawia duży niesmak. oczywistym wydawało nam się, że po operacji ktokolwiek wyjdzie z jakąkolwiek informacją - tego nie było
- zaznaczę, ze byłam osobą tzw. "z ulicy" nie miałam tam swojego lekarza ani położnej
- ogólnie szpital i jego usługi oceniam pozytywnie, jednak podtrzymuję obiegową opinie, że to fabryka porodów, a pacjentki traktowane są byle szybko, byle następna, byle się pozbyć (gł. personel lekarski reprezentuje taką postawę)
tyle na gorąco w razie pytań chętnie odpowiem. Pozdrawiam
 
a tak trochę z innej beczki ile kg Wam przybyło teraz do 38, 39 tyg?
I od którego tyg mierzy się miednice i średnicę głowy dziecka, żeby móc zdecydować jaki rodzaj porodu?

Ja przytyłam 22 kg... ale tylko w brzuchu, bieliznę nadal noszę tą samą :) mam nadzieję, że szybko zgubię.
Mierzy się już pod koniec, w zasadzie po pierwszym ktg czyli 36 tc

- ogólnie szpital i jego usługi oceniam pozytywnie, jednak podtrzymuję obiegową opinie, że to fabryka porodów, a pacjentki traktowane są byle szybko, byle następna, byle się pozbyć (gł. personel lekarski reprezentuje taką postawę)
tyle na gorąco w razie pytań chętnie odpowiem. Pozdrawiam

To fakt, ale skoro "normnalnie" jest około 250 porodów miesięcznie a teraz w lipcu było prawie 400... W narutowiczu też takie oblężenie :D

A z tym otwieraniem okien to fakt - ja lubię porządnie wywietrzone, a jak leżałam w 18tc to 2 pozostałe dziewczyny wolały się kisić w duchocie... Koszmar.

Ciekawa jestem tej mojej cesarki itd. Mój mąż planuje być ze mną na sali - twierdzi, że nie zemdleje :D
 
Ja przytyłam 22 kg... ale tylko w brzuchu, bieliznę nadal noszę tą samą :) mam nadzieję, że szybko zgubię.
Mierzy się już pod koniec, w zasadzie po pierwszym ktg czyli 36 tc



To fakt, ale skoro "normnalnie" jest około 250 porodów miesięcznie a teraz w lipcu było prawie 400... W narutowiczu też takie oblężenie :D

A z tym otwieraniem okien to fakt - ja lubię porządnie wywietrzone, a jak leżałam w 18tc to 2 pozostałe dziewczyny wolały się kisić w duchocie... Koszmar.

Ciekawa jestem tej mojej cesarki itd. Mój mąż planuje być ze mną na sali - twierdzi, że nie zemdleje :D

ja już 9,5 na plusie, dobije pewnie lekko do 14kg
niewywietrzonych sal nie cierpie, jak byłam na dniach otwartych od razu rzuciło mi się to w oczy, choc moja kolezanka ktora rodzila w czerwcu twierdzi ze w salach jest klima i ze az jej bywalo tam zimno. Ale na pooperacyjnej nie lezala, wiec moze tam poprostu klimy nie ma.

A co do obecnosci meza, wiem ze nie maja tego w standardzie, ale moze sie uda ;)

magdaodszynki wielkie dzięki za zdanie relacji, bardzo przydatne info.
A kwalifikacje do CC robil ordynator jak sadze?
Miałaś ja planowaną z wyprzedzeniem? Jesli pisalas o tym wczesniej, sorry, czytalam cały watek ale juz nie pamietam kto jakie mial wskazania ;)
 
ja już 9,5 na plusie, dobije pewnie lekko do 14kg
niewywietrzonych sal nie cierpie, jak byłam na dniach otwartych od razu rzuciło mi się to w oczy, choc moja kolezanka ktora rodzila w czerwcu twierdzi ze w salach jest klima i ze az jej bywalo tam zimno. Ale na pooperacyjnej nie lezala, wiec moze tam poprostu klimy nie ma.

A co do obecnosci meza, wiem ze nie maja tego w standardzie, ale moze sie uda ;)

magdaodszynki wielkie dzięki za zdanie relacji, bardzo przydatne info.
A kwalifikacje do CC robil ordynator jak sadze?
Miałaś ja planowaną z wyprzedzeniem? Jesli pisalas o tym wczesniej, sorry, czytalam cały watek ale juz nie pamietam kto jakie mial wskazania ;)


kwalifikacje robił ordynator-miałam wskazania ortopedyczne do cesarki (2 lata temu rozległe złamanie miednicy). tak więc wcześniej wiedziałam, że będzie to cc (właściwie od początku ciąży - u mnie nie było innej opcji)
co do sal - na pooperacyjnych (przynajmniej tam gdzie ja leżałam) nie ma klimy i jest straszna duchota, na oddziale poporodowym (czy jak to się nazywa-tym" normalnym" ;) ) owszem jest, ale sterowana z jednego pilota na wszystkie sale :)
ja przytyłam w ciąży 13 kg. obecnie (3 tyg. po porodzie) zostało mi 3kg i jak na moje standardy dość duży brzuch :( ale podobno sam zniknie a w każdym razie jego większość. już się nie mogę doczekać ;) a czy ktoś może napisać jak długo trwa to "obkurczanie" brzucha - ćwiczyć na razie nie zalecają...
i jeszcze co do samej rany. wiem, ze to sprawa indywidualna, ale u mnie już jest ok czuję ją jeszcze oczywiście (takie pieczenie od środka w miejscu przecięcia) ale mogę powiedzieć, że właściwie od tygodnia czuję się bardzo dobrze :) to dla tych dziewczyn martwiących się na zapas - głowa do góry! moim zdaniem najgorszy jest 2 dzień po cc (kiedy każą wstawać) każdy dzień to kolosalna, ale to kolosalna poprawa kondycji- nie mogłam w to uwierzyć jak szybko przebiega proces regeneracji/rekonwalescencji :)
powodzenia wszystkim dziewczyną oczekującym!
 
cześć dziewczyny
13 lipca rodziłam poprzez cc i postanowiłam podzielić się doświadczeniami, gdyż wcześniej chętnie korzystałam z informacji od innych :)
cc prowadziły kobiecy zespół dr Koryga i aststowała dr Wasilewska + kobieta anestezjolog (niestety nazwiska nie znam gdyż nikt tam nie nosi identyfikatorów z danymi) + połozna/pielęgniarka (kasztanowe, średniej długości włosy) wszystkie panie - przemiłe. Byłam strasznie zestresowana a atmosfera jaką stworzył zespół bardzo mi pomogła, było uspokajanie, było gaworzenie, były żarty - właściwie brakowało kawki ;) cudowne osoby. Dodam, że pani doktor prowadząca zszyła mnie przepięknie, tak, że teraz 3 tyg. po mam ślad wyglądający jak cieniutka nitka - dziękuję za to i całą robotę jaka wykonała moim zdaniem świetna ekipa. Dziecko pokazali mi od razu, późnie przenieśli małego na stanowisko, za moją głową, do badania itp. Po chwili pojawił się pediatra - mężczyzna (nazwiska nie znam-brak identyfikatora). Jeszcze raz pokazali mi małego, tym razem czystego :) i oznajmili, ze wszystko z nim ok. Mnie dokończyli naprawiać a mały wyjechał, gdzie spotkał się z tatą.
Po zakończeniu zabiegu przewieźli mnie do sali pooperacyjnej (3 osobowej), gdzie cały czas później był ze mną maż. Żebym nie zapomniała. Sale koszmarnie duszne, małe. Na otwarcie okna nie wszystkie dziewczyny sie godzą, zresztą robi się przeciag a ten jest niebezpieczny dla dzieci, które po chwili przywożą :)Mąż siedział ze mną praktycznie od rana (ok. 10.00 do 20.00 i nikt nie robił z tego powodu problemów) Małego przywozili też non stop. W drugiej dobie położna pomogła mi przystawić dzieciaka do piersi (na leżąco-zanim wstałam). Szczęśliwie maluch zaskoczył od razu o co biega w te klocki i z karmieniem nie było problemu. Na początku jechał oczywiście na butli, później, pierś + butla, obecnie tylko pierś. Rana pieruńsko, zaczęła mnie boleć w 2 dobie, bo za późno poprosiłam o kolejną dawkę przeciwbólowych - nie polecam, "zgapić się"... Wstawać każą dość szybko. Ja podniosłam się dopiero kolejnego dnia wieczorem tj. 14 lipca ok. 18.00 (cc miałam 13.07 o godz.11) I to jest najgorszy moment. Boli jak cholera, ale lepiej wstać bo jak już się uda, to jakoś dziwnie to działa ale w pozycji pionowej mniej czuje się ból.
W 3 dobie przenieśli mnie do innej sali (2 os.), później jeszcze do innej (2 os.) (jakoś tak dużo osób wtedy było i mocne mixy wymyślali).
Podsumowanie:
- opieka położnych REWELACYJNA miłe, pomocne, bez zastrzeżeń
- wizyty/codzienne obchody lekarskie - totalna porażka. Jak wspomniałam brak identyfikatorów wprowadza anonimowość, a rotacja i il. lekarzy jest tam tak duża, że nie sposób się odnaleźć (będąc zaledwie 5 dni), kultura lekarzy w zdecydowanej większości na bardzo niskim poziomie i pozostawiająca wiele do życzenia. Niechętni do rozmowy, do udzielania informacji, o przedstawieniu się na początku obchodu, dzień dobry, czy do widzenia nie wspomnę... Najmilej wspominam lekarki, które wykonywały mi cc, też była chyba raz na takiej codziennej wizycie, oraz panią doktor ok. 35 lat blondynka, szczupła. Panowie lekarze - oj dużo muszą się nauczyć o pracy z ludzmi o ich fachowości nic nie mogę powiedzieć bo mało chcieli mówić.
- pediatrzy - pani doktor "przy kości" starsza, blond - spiete włosy, bardzo fajna kobieta, chętna do współpracy z pacjentem i udzielania informacji. Lekarz dość wysoki ciemne włosy, ok. 40 lat miły, sympatyczny j.w. Kolejny pan doktor raczej nie wysoki jak na mężczyznę, też ok. 40 lat fatalne podejście do pacjenta - unika rozmów, ignoruje pytania - nic dobrego o nim nie mogę napisać - niestety
- to szpital położniczy wiec jeśli ktoś ma jakieś problemy innej natury. np. wymaga obecności kardiologa, okulisty lub innego specjalisty - jednoznacznie nie polecam. Na miejscu są ginekolodzy, anestezjolodzy, pediatrzy i położne. To ważne, żeby mieć świadomość tej wiedzy.
- negatywnie również odczytaliśmy z mężem sytuacje, kiedy po skończonej operacji CC, mąż stał i czekał pod salą operacyjną, a po nikt nie udzielił mu informacji, zero słowa komentarza, choćby "już po wszystkim wszystko jest ok" brak takiej informacji dla najbliższych oczekujących na nią, pozostawia duży niesmak. oczywistym wydawało nam się, że po operacji ktokolwiek wyjdzie z jakąkolwiek informacją - tego nie było
- zaznaczę, ze byłam osobą tzw. "z ulicy" nie miałam tam swojego lekarza ani położnej
- ogólnie szpital i jego usługi oceniam pozytywnie, jednak podtrzymuję obiegową opinie, że to fabryka porodów, a pacjentki traktowane są byle szybko, byle następna, byle się pozbyć (gł. personel lekarski reprezentuje taką postawę)
tyle na gorąco w razie pytań chętnie odpowiem. Pozdrawiam

Mnie się nasunęło jeszcze kilka pytań
Musialas sie stawic rano na czczo tego dnia, tak? Czy może zostawili Cie dnia poprzedniego na noc?
Czy kazali Ci, czy może sama robilas lewatywe dnia poprzedniego?


Czy na łozku operacyjnym lezy sie z rekami zdaje sie na bok i w rozkroku?;) Znajoma tak opowiadala.

Jak wspominasz wyjecie cewnika drugiego dnia? Do przeżycia?
Rozumiem, że pierwsza noc małego z Tobą to dopiero na salach standardowych - w 3 dobie pobytu w szpitalu? Tak mówily mi Panie na dniach otwartych. Czy moze dostałaś małego dnia drugiego, od razu wtedy kiedy stanelas na nogi?

Do momentu przewiezienia na sale zwykła leżysz w tej ichniejszej koszuli szpitalnej, a przebierasz sie w swoja dopiero po prysznicu?
I czy mozna zamiast koszuli miec pizame góra+ spodnie czy uważasz, ze to sie nie sprawdzi ze wzgledu na wymiane podkladow i samej rany?

Póki co tyle :)
 
reklama
Mnie się nasunęło jeszcze kilka pytań
Musialas sie stawic rano na czczo tego dnia, tak? Czy może zostawili Cie dnia poprzedniego na noc?
Czy kazali Ci, czy może sama robilas lewatywe dnia poprzedniego?

dostałam wcześniej od położnej (będąc na dniach otwartych w szpitalu) taką kartkę, jak należy się przygotować do cc i co zabrać do szpitala i tam jest napisane: lewatywa wcześniej - zrobiłam poprzedniego dnia wieczorem i w dniu zabiegu rano (w domu) + golenie łona też w domu. w dzień poprzedzający cc należy ograniczyć sie z jedzeniem do lekkiego śniadania + lekkiej zupy na obiad - pić można do 22.00



Czy na łozku operacyjnym lezy sie z rekami zdaje sie na bok i w rozkroku?;) Znajoma tak opowiadala.

jest jak piszesz. leżysz na takim specjalnym fotelu/łóżku, który nadaje ci tą właśnie pozycje

Jak wspominasz wyjecie cewnika drugiego dnia? Do przeżycia?

zakładanie i wyjmowanie cewnika to najmniejszy problem w całych tych "przyjemnościach" chyba że trafi się na niedorajdę, która robi to pierwszy raz w życiu albo złośliwie chce cię pomęczyć ;)

Rozumiem, że pierwsza noc małego z Tobą to dopiero na salach standardowych - w 3 dobie pobytu w szpitalu? Tak mówily mi Panie na dniach otwartych. Czy moze dostałaś małego dnia drugiego, od razu wtedy kiedy stanelas na nogi?

Do momentu przewiezienia na sale zwykła leżysz w tej ichniejszej koszuli szpitalnej, a przebierasz sie w swoja dopiero po prysznicu?
tak jest - a to dlatego, że nie jesteś w stanie wstać i się przebrać, bo masz za mało siły, bo masz gdzieś jak wyglądasz, bo masz cewnik i kroplówkę, które to utrudniają...

I czy mozna zamiast koszuli miec pizame góra+ spodnie czy uważasz, ze to sie nie sprawdzi ze wzgledu na wymiane podkladow i samej rany?

można mieć wszystko, pewnie nawet jedwabie i piórka ;) ale najwygodniejsza jest koszula + siatkowe majtki wielokrotnego użytku

Póki co tyle :)

lukrecjo - przeciwbólowe (które omyłkowo nazwałam znieczuleniem ale tak na prawdę tak działa więc wiadomo o co chodzi ;) ) podają o ile pamiętam co 3 h, i to twoją rolą jest pilnować sobie czasu i żeby było podawane regularnie. ja chciałam zrobić test na własną wytrzymałość - bo pomyślałam, że moze co 4 h wystarczy mi (po co sie faszerować), który okazał się moją głupotą ;) Jeśli będą podawać ci przeciwbólowe (najpierw w formie kroplówki) co 3 h to będzie ok. później dają tabletki (najlepiej brać po 2)
 
Do góry