cześć dziewczyny
13 lipca rodziłam poprzez cc i postanowiłam podzielić się doświadczeniami, gdyż wcześniej chętnie korzystałam z informacji od innych
cc prowadziły kobiecy zespół dr Koryga i aststowała dr Wasilewska + kobieta anestezjolog (niestety nazwiska nie znam gdyż nikt tam nie nosi identyfikatorów z danymi) + połozna/pielęgniarka (kasztanowe, średniej długości włosy) wszystkie panie - przemiłe. Byłam strasznie zestresowana a atmosfera jaką stworzył zespół bardzo mi pomogła, było uspokajanie, było gaworzenie, były żarty - właściwie brakowało kawki
cudowne osoby. Dodam, że pani doktor prowadząca zszyła mnie przepięknie, tak, że teraz 3 tyg. po mam ślad wyglądający jak cieniutka nitka - dziękuję za to i całą robotę jaka wykonała moim zdaniem świetna ekipa. Dziecko pokazali mi od razu, późnie przenieśli małego na stanowisko, za moją głową, do badania itp. Po chwili pojawił się pediatra - mężczyzna (nazwiska nie znam-brak identyfikatora). Jeszcze raz pokazali mi małego, tym razem czystego
i oznajmili, ze wszystko z nim ok. Mnie dokończyli naprawiać a mały wyjechał, gdzie spotkał się z tatą.
Po zakończeniu zabiegu przewieźli mnie do sali pooperacyjnej (3 osobowej), gdzie cały czas później był ze mną maż. Żebym nie zapomniała. Sale koszmarnie duszne, małe. Na otwarcie okna nie wszystkie dziewczyny sie godzą, zresztą robi się przeciag a ten jest niebezpieczny dla dzieci, które po chwili przywożą
Mąż siedział ze mną praktycznie od rana (ok. 10.00 do 20.00 i nikt nie robił z tego powodu problemów) Małego przywozili też non stop. W drugiej dobie położna pomogła mi przystawić dzieciaka do piersi (na leżąco-zanim wstałam). Szczęśliwie maluch zaskoczył od razu o co biega w te klocki i z karmieniem nie było problemu. Na początku jechał oczywiście na butli, później, pierś + butla, obecnie tylko pierś. Rana pieruńsko, zaczęła mnie boleć w 2 dobie, bo za późno poprosiłam o kolejną dawkę przeciwbólowych - nie polecam, "zgapić się"... Wstawać każą dość szybko. Ja podniosłam się dopiero kolejnego dnia wieczorem tj. 14 lipca ok. 18.00 (cc miałam 13.07 o godz.11) I to jest najgorszy moment. Boli jak cholera, ale lepiej wstać bo jak już się uda, to jakoś dziwnie to działa ale w pozycji pionowej mniej czuje się ból.
W 3 dobie przenieśli mnie do innej sali (2 os.), później jeszcze do innej (2 os.) (jakoś tak dużo osób wtedy było i mocne mixy wymyślali).
Podsumowanie:
- opieka położnych REWELACYJNA miłe, pomocne, bez zastrzeżeń
- wizyty/codzienne obchody lekarskie - totalna porażka. Jak wspomniałam brak identyfikatorów wprowadza anonimowość, a rotacja i il. lekarzy jest tam tak duża, że nie sposób się odnaleźć (będąc zaledwie 5 dni), kultura lekarzy w zdecydowanej większości na bardzo niskim poziomie i pozostawiająca wiele do życzenia. Niechętni do rozmowy, do udzielania informacji, o przedstawieniu się na początku obchodu, dzień dobry, czy do widzenia nie wspomnę... Najmilej wspominam lekarki, które wykonywały mi cc, też była chyba raz na takiej codziennej wizycie, oraz panią doktor ok. 35 lat blondynka, szczupła. Panowie lekarze - oj dużo muszą się nauczyć o pracy z ludzmi o ich fachowości nic nie mogę powiedzieć bo mało chcieli mówić.
- pediatrzy - pani doktor "przy kości" starsza, blond - spiete włosy, bardzo fajna kobieta, chętna do współpracy z pacjentem i udzielania informacji. Lekarz dość wysoki ciemne włosy, ok. 40 lat miły, sympatyczny j.w. Kolejny pan doktor raczej nie wysoki jak na mężczyznę, też ok. 40 lat fatalne podejście do pacjenta - unika rozmów, ignoruje pytania - nic dobrego o nim nie mogę napisać - niestety
- to szpital położniczy wiec jeśli ktoś ma jakieś problemy innej natury. np. wymaga obecności kardiologa, okulisty lub innego specjalisty - jednoznacznie nie polecam. Na miejscu są ginekolodzy, anestezjolodzy, pediatrzy i położne. To ważne, żeby mieć świadomość tej wiedzy.
- negatywnie również odczytaliśmy z mężem sytuacje, kiedy po skończonej operacji CC, mąż stał i czekał pod salą operacyjną, a po nikt nie udzielił mu informacji, zero słowa komentarza, choćby "już po wszystkim wszystko jest ok" brak takiej informacji dla najbliższych oczekujących na nią, pozostawia duży niesmak. oczywistym wydawało nam się, że po operacji ktokolwiek wyjdzie z jakąkolwiek informacją - tego nie było
- zaznaczę, ze byłam osobą tzw. "z ulicy" nie miałam tam swojego lekarza ani położnej
- ogólnie szpital i jego usługi oceniam pozytywnie, jednak podtrzymuję obiegową opinie, że to fabryka porodów, a pacjentki traktowane są byle szybko, byle następna, byle się pozbyć (gł. personel lekarski reprezentuje taką postawę)
tyle na gorąco w razie pytań chętnie odpowiem. Pozdrawiam