reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród w MSWiA na Galla

Ja już pisałam wcześniej że bardzo bardzo polecam Galla! Rodziłam tam pierwszą córeczkę i było wspaniale. Kameralny oddział, a przede wszystkim mega życzliwy personel, cudowne położne i pielęgniarki. dzieciątko zabierały jeśli byłam zmęczona, a na każde zawołanie przynosiły od razu do mnie. Kobietom które miały problem z zastojem pokarmu robiły masaże, zmieniały podkłady jak tylko zobaczyły, ze cokolwiek jest brudne i nie trzeba było prosić o to.

Przy łóżkach były dzwonki, więc w każej chwili można było liczyć na pomoc.

Pielęgniarki zabierały dzieciaczki do kąpania, ale jak ktoś się dobrze czuł mógł być przy tym obecny. jeśli któraś z kobiet była leżąca to w dniu wypisu pielęgniarka robiła pokazową kąpiel i pielęgnację pępka co było super dla pierworódek.

Ja sobie ceniłam to, że nie było odwiedzin na salach bo mogłam czuć się swobodnie. Kobieta jednak po porodzie potrzebuje intymności. Poza tym uważam, ze noworodkom nie potrzebne są tabuny smarkających cioć, babć itp.; a tatusiowie zawsze mogli spotkać się z dzidziulem i mamą w pokoju odwiedzin.

Super szpital. Ma jednak jedną wadę - jeśli spodziewacie się cesarki radzę umawiać się dużo wcześniej na poród. Ja przyszłam 10 dni przed terminem i usłyszałam "Proszę Pani... niestety w maju nie da rady. Jeśli chce Pani rodzić u nas musi pani czekać do sierpnia"... :/ problem polega na tym, że oni mają tam jedną małą salę operacyjną. Więc normalne porody - super, ale cesarki niestety są ograniczone...

dlatego wylądowałam w Narutowiczu którego wspominam traumatycznie :/
 
reklama
Witam, jestem nowa na forum :tak:i mam pytanie w temacie MSWiA na Galla, a dokładnie szkoły rodzenia, bo chciałabym jednak iść do szkoły przy wybranym szpitalu.
Czy w ramach zajęć prowadzone są jakiekolwiek ćwiczenia praktyczne, np. z oddychania, pozycji przy porodzie, opieki nad noworodkiem, itp? Z opisu na stronie szkoły wygląda mi to bardziej na system wykładowy... Z zapisami na listopad nie ma problemu - jak się dowiedziałam: sala konferencyjna jest duża i wszyscy się zmieszczą. Tylko czy warto iść, gdyby to były same wykłady? Będę wdzięczna za wasze opinie :-)
 
Monia, biorąc pod uwagę, że nic za to nie płacisz (darowizna nie jest obowiązkowa, mozesz zapłacić po porodzie darowiznę za salę rodzinną)) to myślę, ze warto. Rzeczywiście większość to wykłady, ale jest jedno spotkanie z rehabilitantką, gdzie pokazuje różne ćwiczenia, oddechy itp. Co do opieki nad noworodkiem, jest tez w postaci prezentacji, nie ma tzw ćwiczeń praktycznych, ale mnie takie ćwiczenia pokazała połozna jak przyszła do mnie w pierwszym dniu po wyjsciu ze szpitala. Wykąpała maluszka, pokazała jak przewijać, ubierać i wg mnie to wystarczy. Wcześniej od tego były pielęgniarki w szpitalu, które naprawdę są bardzo uczynne. Ćwiczenia na lalkach wg mnie są bez sensu.
No i z tego co pamiętam, nie trzeba było się wcześniej zapisywać, po prostu przychodziło się na pierwsze spotkanie. Mozesz przyjść, a jak ci się nie spodoba, nie kontynuować.
 
Ostatnia edycja:
Witam Mamy!
Jestem kolejną zadowoloną z opieki podczas i po porodzie na Galla :-)
Rodziłam już chwilę temu (mój maluszek ma 10 miesięcy), ale jak widzę nic się nie zmieniło, a jeśli to mam nadzieję, że na lepsze.
Z całą pewnością kolejne dziecko będę chciała rodzić na Galla z nadzieją ,że pobyt tam będzie tak pozytywnym przeżyciem jak ostatnio. Słyszałam wiele złych opinii o tej porodówce, skarg na lekarzy (m. in Ordynatora Romanka i byłego Ordynatora Garlickiego), sama mogę powiedzieć, że troszkę mi obaj podpadli ( niektóre uwagi nie były ani potrzebne, ani na miejscu), ale co do kompetencji i fachowości nie mogę im nic zarzucić. Rozpoczęłam poród przy dr Garlickim, z lekkim niepokojem jak ten " mistrz ciętej riposty" będzie się zachowywał, ale mile mnie zaskoczył . Przez całą noc zaglądał do mnie co 2 godziny sprawdzić wyniki KTG ( tydzień wcześniej leżałam na obserwacji w związku ze złymi zapisami), poprosiłam o wykonanie badań potrzebnych do znieczulenia i je bez oporów zlecił ( choć słyszałam, że jest przeciwnikiem znieczulenia). Jak się okazało przydały się później, gdy rano dyżur objął dr Świstak. Drogie Panie! Słów mi brak jak fantastycznie się mną opiekował. Gdy po kilkunastu godzinach walki poród nie postępował, podjął decyzję o cesarskim cięciu i je fachowo wykonał wraz z dr. Małeckim. Bez malkontenctwa i przeciągania. Obaj Panowie zajęli się mną w taki sposób, że wspominam operację jako cudowne przeżycie. Czułam się bardzo bezpiecznie, podczas zabiegu wytworzyli niezwykle serdeczną atmosferę, wiedziałam czego się spodziewać, co po czym nastąpi, anestezjolog również stanął na wysokości zadania, nie mogłabym sobie wszystkiego lepiej wymarzyć! Córkę przytuliłam do policzka i ucałowałam po kilkudziesięciu sekundach od wyjęcia, wiedząc już, że dostała 10 pktów i wszystko z nią jest w porządku. Pierwsze karmienie odbyło się natychmiast po powrocie na salę poporodową. Położna udzieliła mi porady, pomogła, mała ssała bez problemów ( ssie pierś do dziś i planujemy jeszcze długo nie przestawać się karmić:-)). Wiem, że doktorzy po zacerowaniu mnie poszli zobaczyć jak się ma córka, dr Świerczek do końca dyżuru zaglądał jak się mamy, tak po prostu, po ludzku, życzliwie i ciepło. Panowie Doktorzy-wielkie podziękowania po raz kolejny!
Dobę po porodzie położna pomogła mi wstać, odpowiedziała na masę pytań odnośnie karmienia, pielęgnacji dziecka, piersi, połogu itd, itp. Nie pamiętam niestety Jej nazwiska. Kiedy zaczął się nawał udzieliła mi wszelkich wskazówek co i jak robić, pokazała jak odciągać pokarm, dzięki Jaj radom nie miałam problemów z piersiami i karmię do dziś. Wszystkie położne były bardzo życzliwe i pomocny, reagowały na wezwanie dzwonkiem bez ociągania i nerwów. Wyjątkiem była pani o nazwisku Łoś. Będę wredna: nazwisko mówi wszystko. Wypalona zawodowo, sfrustrowana, niemiła... jak załapała mnie za pierś i dziecko za twarz, to myślałam, ze nam je pourywa, o bólu nie wspomnę. Poproszona o pomoc przy zmianie podkładu ( nie mogłam się jeszcze ruszać ) powiedziała, że byłam operowana w brzuch, a nie w ręce. Krótko mówiąc : cyce opadają.
Dziecko było ze mną tak długo, jak tego chciałam. Dwie pierwsze noce oddałam córkę pod ich opiekę, potem była już ze mną. Poprosiłam, żeby jej nie dokarmiały i w nocy przynosiły ją na karmienie. Dr Wrzosek zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie, udzielała pełnej informacji o stanie zdrowia małej i wykonanych badaniach. Zalecenia przy wypisie jasno wyłożone, położna udzieliła mi instruktarzu jak kąpać malucha, jak dbać o pępek itd. Wyszłam po 4 dobach ze zdrowym dzieckiem, w dobrym stanie i wróciłam szybko do formy.
Przyznam jednak, że ten szpital jest doskonałym rozwiązaniem dla ciąży niezagrożonej, gdy wszystko wskazuje na to, że nie będzie problemów z dzieckiem. Brak jest bowiem OIOM dla noworodków i zagrożone maluchy przewożone są do innych szpitali, np. do Prokocimia, tak jak to miało miejsce w drugiej dobie po moim porodzie. Fakt, że akcja była błyskawiczna i profesjonalna, ale jednak chwilę to trwało. Nie zazdroszczę stresu rodzicom tego maluszka. Wszystko skończyło się dobrze, ale jednak stresik był...
Drogie przyszłe Mamy! Życzę każdej z Was tak radosnego i bezpiecznego rozwiązania jak moje, a personelowi Szpitala po prostu dziękuję:-)
 
Cieszę się, że takie opinie zdecydowanie przeważają, bo właściwie zdecydowałam się już na ten szpital. Oczywiście pod warunkiem, że z dzidzią nie będzie problemów. Bardzo się cieszę, bo Pani dr Malinowska, do której ostatnio się wybrałam, żeby prowadziła już moją ciążę do końca, powiedziała, że dr Romanek zgodził się na mój poród na Galla, pomimo że jestem HBS+ (żółtaczka B). Od Pani dr dowiedziałam się wcześniej, że standardowo do tego typu przypadków w Krakowie wytypowane są szpitale na Kopernika i Żeromski. A wracając do Galla: do szkoły tam nie poszłam, ponieważ mojemu mężowi bardziej pasowały zajęcia po południu i jesteśmy już zapisani na SR w Siemiradzkim:tak: ze względu na ćwiczenia i aqua aerobic (dokuczają mi już skurcze i puchną dłonie i stopy, w krzyżach łamie, itd.:-(). Planujemy się wybrać wcześniej w odwiedziny do szpitala, żeby sobie jeszcze obejrzeć co i jak...
 
Podbijam temat. Czy są tu jakieś dziewczyny, które rodziły ostatnim czasem? Interesują mnie wszelkie informacje nt. przebiegu porodu, czytam same dobre opinie, mam nadzieję, że nic się nie zmieniło.
 
Odnawiam temat. Czy któraś z Was rodziła ostatnio na Galla? Mam nadzieję, że nic się tam nie zmieniło w ostatnich czasach. Proszę o opinie n.t. opieki nad mamą i dzieckiem, atmosfery itp. :)
 
Rodziłam na Galla, ale 2 lata temu więc nie pomogę... Mam co do tego szpitala mieszane uczucia :eek: Ale mam specyficzne 'wymagania', co osoba to opinia, więc pewnie inne z mam widziałyby to inaczej. Tym razem się tam nie wybieram
 
Ostatnia edycja:
reklama
Hejka,
Ja rodziłam tam 15 miesięcy temu i generalnie było OK, choć, szczerze mówiąc, nie mam porównania z innymi szpitalami. Jeśli chodzi o lekarzy, to tylko jeden nieszczególnie przypadł mi do gustu. Cały czas wyglądał na znudzonego i zachowywał się, jakby bolało go to, że musi pracować. Niestety nie mam pojęcia, jak się nazywał. Za to doktor Butryn (który był w ogóle moim lekarzem prowadzącym) oraz doktor Świstak są naprawdę super. Co do położnych, to muszę przyznać, że wszystkie były bardzo miłe. Wiadomo, niektóre bardziej, inne mniej, ale żadnej nie mam nic do zarzucenia. Choć, kiedy leżałam w szpitalu, było dość dużo maluchów, cierpliwie przychodziły na każde wezwanie. Naprawdę fajne babki. Co do warunków bytowych, to mogłoby być lepiej, ale obawiam się, że nigdzie nie jest idealnie. Dwa prysznice to trochę mało, ale jakoś dało się funkcjonować. Trochę przeszkadzało mi to, że w zasadzie kiedy bądź mógł ktoś przyjść z wizytą. Z jednej strony miło, bo mnie także mógł mąż odwiedzać, ale z drugiej strony czasem przydałoby się trochę spokoju. Co do samego porodu, to nie bardzo mogę pomóc, bo miałam cesarkę. Byłam kilka dni po terminie, kiedy lekarz zostawił mnie w szpitalu, bo nie podobał mu się zapis KTG. To była niedziela. To wtorku leżałam i nudziłam się jak mops, i w ogóle byłam wściekła, że nie mogę siedzieć w domku. Wreszcie we wtorek zdecydowali, że mi w środę kroplówkę z oksytocyną podadzą. To mnie jeszcze bardziej rozsierdziło, bo chciałam rodzić bez 'wspomagaczy i przyśpieszaczy', no ale mus to mus. No i pod wpływem kroplówki tętno dziecka zaczęło spadać, no i padła decyzja o cesarce. Personel przy operacji był także bardzo miły. Generalnie jestem ze szpitala zadowolona, ale nie wiem, czy byłoby tak samo, gdybym rodziła naturalnie. Bardzo zależało mi na ochronie krocza, a to chyba nie jest mocną stroną tego szpitala. Chętnie udzielę dodatkowych informacji, jeśli ktoś jest zainteresowany.
 
Do góry