reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród w Madurowiczu - Łódź

reklama
Nayaa ja leczę się u P.Agaty Karowicz-Bilińskiej.... słyszałaś o niej może coś?

Nie nie.. Ta o której wspomniałam to niejaka Koprek była..Jakoś tak..

Natomiast widzę,że o Baś-Budeckiej też piszecie. Lekarz który mnie skierował na badanie echa serca wspominał o Sieroszewskim i właśnie o niej..I mam nadzieję,że na nią nie trafię bo z opinii to się boję :szok:
 
Nayaa Baś- Budecka nie jest specjalnie wylewna, ma wiecznie skrzywioną minę ale jest świetnym specjalistą. Ja po każdej wizycie wychodziłam doinformowana i zadowolona.
 
Aha.czyli typ człowieka na który nie lubię trafiać..zwłaszcza jeśli jeszcze chodzi o lekarzy hehe..No ale mam nadzieję,że wszystko ładnie mi wybadają i powiedzą co i jak:-(
 
ja się właśnie zastanawiam czy gdybym wydała swoją kasę to czy inaczej by mnie przyjęła.. Ale mój lekarz stwierdził,że nie ma sensu i jeśli jest możliwość na NFZ to mi wypisze na NFZ..i co??
i nawet nie spojrzała na poprzednie wyniki badań.. Miała się skupić na sercu a poświęciła mu dosłownie chwilę.Zwłaszcza,że ta niedomykalność objawia się okresowo. Bardziej sprawdzała rączki,nóżki..
Co prawda była miła,dużo mówiła ale czegoś innego się spodziewałam.. Poczekam na wizytę u swojego i zobaczymy czy znowu się coś poprawiło.Bo chyba na nic więcej liczyć nie mogę
 
Lekarze często nie przeglądają wcześniejszych wyników badań żeby się nimi nie sugerować. Przynajmniej ja się z czymś takim spotkałam zarówno w ciąży jak i teraz przy badaniach np. stawów biodrowych.
 
Rodziłam w szpitalu Madurowicza (filia Pirogowa) przez cesarskie cięcie w marcu 2013r. Postaram się rzeczowo opisać wszystko krok po kroku:

-Zaraz po wyciągnięciu malucha z brzucha lekarze zabierają go do oceny, zważenia, zmierzenia, itp. Trwa to kilka minut, a później na chwilę pokazują go mamie, dają dotknąć, pocałować. Po tym zabierają z powrotem. Dziecko trafia na jaki czas do inkubatora, żeby się dogrzać. Z mamą spotka się znowu dopiero za kilkanaście godzin.

-Ojciec dziecka nie ma wejścia na salę operacyjną, nie może też „podglądać” co się dzieje. Po porodzie może zobaczyć maluszka przez chwilę, ale nie widzi się już z żoną, która trafia na salę pooperacyjną. Tak było przynajmniej w moim przypadku - rodziłam o 1:00 w nocy i byłam 10-tym cesarskim cięciem tego dnia i leżałam na 4 piętrze na innej sali, niż zwykle się. leży po cesarce. Nie wiem więc czy tak jest zawsze, ale niewykluczone, że tak.

-Na sali pooperacyjnej leży się minimum 12h (do 24h). Tam, gdzie ja leżałam nie było mowy o odwiedzinach, nie można było mieć ze sobą telefonów. To było trudne, bo chciałoby się tą wielką chwilę dzielić z kimś najbliższym. Dziecko w tym czasie jest na oddziale położniczym pod opieką położnych. Jest karmione wtedy butelką. W sytuacji, kiedy nie może być męża to dobrze, że zabierają dziecko, bo po znieczuleniu nie można się ruszyć, więc niemożliwa by była opieka nad dzieckiem. Idealnie by było, gdyby mógł być i mąż i dziecko, wtedy można by chociaż przystawić maleństwo do piersi…

-Po tych kilkunastu godzinach trafia się na oddział położniczy, gdzie można przystawić dziecko do piersi. Mi się to udało, nawet po takim czasie, ale myślę, że są mamy, dla których ta przerwa mogłaby uniemożliwić karmienie piersią. Mimo to warto próbować, prosić o pomoc i nie poddawać się! Położne bardzo pomagają przy przystawianiu, doradzają i rozwiewają wszystkie wąpliwości na temat karmienia.

-Na oddziale położniczym jest już się cały czas z dzieckiem i nawet jak jest się zmęczonym to położne niechętnie biorą pod opiekę dziecko (ja nie spałam jakieś 40h przez to, że miałam cięcie w nocy, kolejnej nocy mały ciągle płakał i mimo to krzywo patrzyli na to, żeby go zabrać na kilka godzin).

-Sale na oddziale położniczym są w większości 3-osobowe i to jest fajne, bo czasem naprawdę jest nudno samemu :). No i można zawsze cos podpatrzeć, podsłuchać, poczuć się pewniej patrząc jak inne mamy zajmują się maluchem. Na sali oczywiście nie ma żadnych udogodnień typu TV, Internet. Nie ma też żadnego stolika, więc posiłki je się na kolanie, co po operacji (i pewnie po normalnym porodzie też) nie jest komfortowe.

-Na korytarzu cały czas jest wystawiony termos z herbatą bądź kompotem. Oprócz tego ma się dostęp do czajnika i można sobie zrobić własną herbatę

-Łazienka jest jedna na cały oddział, 2 toalety niezamykane od środka i 2 prysznice. Ale nie ma kolejek ;) Papier zawsze jest, z mydłem różnie. Remontu w tych toaletach raczej dawno nie było ;p Jest to pewna niedogodność, ze nie ma łazienki w pokoju, bo jeśli dziecko płacze cały czas, to naprawdę nie ma jak wyjść do toalety…

-Odwiedziny są w godzinach 13:00-18:00, ale można spokojnie siedzieć tak do 19:30. Za to wcześniej za nic nie wpuszczą. U każdej pacjentki w jednym czasie może być tylko jedna osoba.

-Dla dziecka trzeba mieć swoje ubranka, przynajmniej wypada, bo pytają o to. Pampersów dają kilka na początek (Bella). Później można niby poprosić o więcej, ale niechętnie dają. Trzeba mieć własne chusteczki nawilżane.

-O mleko dla dziecka można poprosić w każdej chwili, ale zachęcają do karmienia piersią i są bardzo w tej kwestii pomocni.

-Dziecko co wieczór, ok. 20:00, jest zabierane na „pielęgnację”. Wtedy je ważą i chyba sprawdzają czy wszystko ok, ale raczej ich nie myją. (Zdaje się, że mycie jest raz podczas całego pobytu, ale nie jestem pewna).

-Koszule dają szpitalne, ale są okropne, dlatego warto mieć własną. Majtek nie można nosić żadnych. Podkłady poporodowe i podkłady na łóżko sami chętnie dają.

-Po porodzie naturalnym trzeba przeleżeć 2 pełne doby, po cięciu 3 pełne doby. Wypisy są ok. 13:00. Tzn jeśli urodziło się naturalnie o 18:00 w poniedziałek, to wyjdzie się nie w środę o 13:00, a w czwartek, przy kolejnych wypisach, bo w środę zabrakło by tych kilku godzin do pełnych dwóch dób. Wypisują dość niechętnie, tzn. jeśli jest jakakolwiek najdrobniejsza nieprawidłowość – np. złe ciśnienie u mamy albo za niska waga u dziecka - to zatrzymują na kolejną dobę.

-A teraz największy pozytyw, który sprawił, że cały pobyt w szpitalu wspominam dobrze – REWELACYJNI LEKARZE, POŁOŻNE I DORADCY LAKTACYJNI. Naprawdę ich wiedza, kompetencje, doświadczenie, uprzejmość, chęć rozmowy, dawania porad były nieocenione i po wyjściu ze szpitala bardzo mi tego brakowało :) Ich wsparcie było cudowne, tworzyło wspaniały klimat w szpitalu. Ze względu na nich chciałabym tam wrócić, bo dzięki nim wszystkie niedogodności jakoś znikają :)


Pozdrawiam i życzę pięknych chwil z nowonarodzonymi dzieciaczkami! :)
 
reklama
Do góry