reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród w Gorzowie WLKP

reklama
Hej dziewczyny ! Ja też Wam gratuluje pociech i zazdroszczę, że to wszystko macie już za sobą !!!!! Mam zamiar rodzić w Gorzowie i chciałam podpytać jakie są warunki. Słyszałam, że trzeba zabrać ze sobą ciuszki dla dziecka i pieluchy flanelowe oraz tetrowe - czy to prawda ?
 
MamoFranusia pewnie to byłam ja :tak: najczęściej z mamą łazimy.. zawsze to raźniej. Ale ja Ciebie nie poznałam, nie pamiętam bynajmniej. Tyle tych wózeczków jeździ, że ciężko wyczaić :sorry: Trzeba było zagadać :tak: Buziaki

MamoMajki ogromne gratulacje i czekamy na opis i zdjęcia. Zdrówka :*
 
Majeczko witaj na świecie bąbelku ;)

allaya warunki są dobre, oczywiscie to nie leśna góra, ale znośnie. ja bylam po cesarce...wiec nie wiem dokładnie jak jest na porodówce....niewiele widziałam. za to na położnictwie jak w PRLu ;)

co do ciuszków to mozesz miec, ale nie musisz....jak nie masz, to ci dadzą. moja mała leżała w szpitalnych...ale to z tego powodu, ze wcześniaczka i to co dla niej mialam, to było za duze. duzo za duze ;)
 
FutureMummy - wielkie dzięki za informacje ! Ja mam jeszcze troszkę czasu, ale wolę popytać niż póżniej działać z zaskoczenia :szok: Ostatnio słyszę coraz więcej pochlebnych opinii o Gorzowie i to mnie bardzo cieszy :-) Pozdrawiam wszystkie mamy !!!!
 
Hej Mamusie :)
Opisuje jak było....
Poniedziałek o 8:30 odeszły mi wody , nie miałam skurczy ale pobolewał mnie brzuch ( tak jak na okres ).
Wykąpałam się , dopakowałam resztę rzeczy i pojechaliśmy do szpitala.
Na Izbie Przyjęc spędziłam ok 1h. Zrobili mi badania, lewatywe. Rozwarcie miałam na 2 cm więc szału nie było.
Pojechaliśmy na oddział i strasznie żałowałam że nie zjadłam śniadania :(
Ze względu na brak skurczy podano mi kroplówkę z oksytocyny i o dziwo za bardzo nic sie nie działo. Lekkie skurcze i nic więcej. Dostałam 4 czopki nie pamiętam jak się nazywały , miały one pomóc w rozwieraniu szyjki bo ok 13 miałam tylko 3 i pół cm. Skurcze się nasiliły ale nie na tyle żeby sobie nie poradzic. Były mało intensywne i ten brak rozwarcia...echhh...do tego szyjka twarda. Dostałam zastrzyk dolergan. Bombe miałam staszną po nim. Nie wiem czy on pomógł czy nie bo po jego aplikacji miałam odlot na ok półtorej godziny.
ok 17 zwiększono dawkę oksytocyny i ok 18 zaczęło sie....
Masakra, ból okropny i te badanie w trakcie...po prostu koszmar...płakałam krzyczałam i modliłam się żeby już był koniec. Była ze mną moja ciocia położna więc było mi trochę łatwiej. I oczywiście moj partner. Bez niego nie dałabym rady :)
Później skurcze parte i o 20:10 Majeczka była już z nami.
Sliczna taka :) Po zszyciu ( które mimo znieczulenia jest bolesne ) odczekałam 2h i odwieźli mnie na oddział położniczy. Miałam sama salę z łazienką wiec nie ma do czego się przyczepic :) warunki rewelacyje, wszystko odnowione , łazienka czyściutka i ogólnie super.
Przynieśli mi Maje dostawiłam do piersi ( trochę się namordowałąm ale dałam rade ) i tak już do końca pobytu była ze mną. Co prawda zabiegów pielęgnacyjnych nie wykonywałam ale sama radośc że była obok.
Teraz jestem już w domu i cieszę się z każdej chwili :)
Dzisiaj co prawda dopadłam mnie jakaś depresja. Poryczałam się bez powodu , tak po prostu ...też tak miałyście?
No i oczywiście karmienie piersią....porobiły mi się guzy, dobrze że była położna bo okazało się że źle przystawiałam Małą...wybrałam pozycję na leżąco ale nie sądziłam że Małeństwo musi leżec na płasko...hmmm..no cóż codziennie coś nowego...dostałam Duomox bo stan zapalny mi się zaczynał i ze względy na zatkane przewody mogło dojśc do jakiś niefajnych sytuacji...

Allaya ja miałam swoje ubranka ale jak nie będziesz miec to ubiorą maleństwo w szpitalne.
Kosnetyków do pielęgnacji też nie musisz miec. Co do pieluch to w szpitalu są Happy i nie są złe. Ogólnie warunki bardzo dobre. jedyna kwestia to posiłki...okropne badziewie. Ja miałam dostarczane na szczeście obiadki, śniadanka ect.
Jak masz jakieś pytania to dawaj śmiało. :)
 
hej.
dobrze, ze dostalas antybioyk, to pomoze przy piersiach. a masz duzo pokarmu? mała ładnie łapie? moja nie łapała i ja nie mialam prawie nic. pozniej odciągałam ale szybko się skończyło...


co do sali to fajnie piszesz. ja fatalnie wpsominam swoje łóżko, na sali bylysmy 3, a łazienki na korytarzu. że na da!
i smród wszędzie. taki jakiś domestos z lizolem, plus lekarstwa. fuj!


na 4 dobe chcieli mnie jeszcze zostawic...ale wypuscili ufffff
 
reklama
;-)Jak tak przeczytałam opowieść z porodu MamyMajki82 to wróciły do mnie wspomnienia. Ja pierwszego syna rodziłam w Drezdenku i mam z tym porodem traumatyczne wspomnienia!:no: 29 godzin po odejściu wód i ciężkich męczarni w bólach przy rozwarciu na 2 cm dopiero zdecydowali się na cesarskie cięcie ! Mój Filipek urodził się z powycieraną skórą na łokciach i nóżkach a do tego jak się okazało 2 razy był owinięty pępowiną ! M A S A K R A !!!! Dlatego też tak długo decydowałam się na drugie dziecko i od razu poszukałam gina, który dyżuruje w Gorzowie. Jestem ze Strzelec więc padło na Kozberową! Mam nadzieję, że ten poród będzie łatwiejszy bo już załatwiłam sobie zaświadczenie, że mogę rodzić w zoo. Wiecie dziewczyny- im bliżej tym bardziej się boję - ale chyba każda z nas tak ma nie ???
 
Do góry