A ja śmiało opiszę swój poród, żebyście się nie bały, można za to sie pośmiać, to był kompletny cyrk na kółkach
Zacznę od tego że 20-go przyjechał mnie odwiedzić mąż koleżanki która miała na 21-go zaplanowaną cesarkę. Żartami umawialiśmy się "To się widzimy jutro w szpitalu" I okazało się że mam bardzo punktualne dziecko, jak się z kimś umówi to dotrzymuje slowa;-)
Pierwsze bóle obudziły mnie o drugiej w nocy, ale ze kilka dni wcześniej już takie miałam i uspokoiły się same to zasnęłam spowrotem i wstałam dopiero o szóstej
Po wstaniu okazało się że mnie już dosyć boli i pochwa zrobiła się taka jakaś miękka i sliska.
Budzę męża i mówię żeby sobie coś zjadł i załatwiał transport bo musimy jechać a nasze auto zepsute. Zanim wszystko załatwił to była siódma. Zjawił się jego wujek i zawiózł nas do szpitala, byliśmy tam 7.20. Weszłam na izbę, wypełnianie papierów, wsadzili mnie na fotel i chcą badać a mnie skurcz podnosi i wstałam. Lekarz się złości: „Na leżąco pani będzie rodzić a tu już pani wstaje?” Ja na to „ja muszę, moment.” Po skurczu położyłam się, lekarz wsadził łapę, zrobił się blady, wyciągnął i mówi „Już się nie dziwię że chce pani wstawać, tu jest 9cm rozwarcia
" Skurcze częściej niż co 3 minuty - Szybko usg czy główka w dole i poszłam na położniczy, mąż mi pomagał iść. Idziemy a tu koleżanka wydreptała z sali, cześć cześć, to o której masz cesarkę, o 11tej a ty co, a ja 9cm rozwarcia, to ty jeszcze przede mną urodzisz, ano chyba tak;-) i poszłam.
Było tylko jedno łóżko wolne, położyli mnie, wygonili męża i podłączyli ktg - było 8.05, na wprost oczu miałam zegar.
Leżę i czuję skurcze już dość silne, ale zapis ktg był tak odwrócony że nie wiem ile wynosiły. Zajrzał mój gin (ordynator) i mówi żeby mnie przyszykowali do cesarki jakby co, bo dziecko może być wielkie i że on idzie robić cesarkę i zaraz po tym przyjdzie. No to mnie pani położna ogoliła na łysinkę
, czego nigdy dotąd nie doświadczyłam
Wkłuły mi wenflon i podłączyły oksy o 8.45, ledwo się wbiły a ja mówię ”party!” One „nie, nie, jeszcze nie przeć! Główka się nie wstawiła” „Ale ja muszę!” Naleciało się tych położnych ze cztery, ułożyły mi nogi na podpórkach i nareszcie mówią „No, teraz przemy”, No to jeden skurcz, ja pręęęęęee i poszły wody. Uf, mówią „jest główka wstawiona, za trzy skurcze będzie dzidziuś” Idzie drugi skurcz, wszystkie położne w krzyk dopingują mnie, jedna ciachnęła co poczułam jak delikatne szczypnięcie, prę z całej siły i nagle srrrruuu – dzidziuś wyleciał z taką siłą że pojechał po tym śliskim łóżku i musiały go łapać
;-) Była 8.55
Kazały mi przy następnym dziecku przyjeżdżać na pierwszy ból, bo urodzę w domu
. I mówiły że jestem dzielna i tylko rodzić
Zabrały dziecko do mycia, a ja urodziłam łożysko i lekarka zaczęła mnie szyć, trwało to prawie godzinę, odszczekała przy tym że jestem dzielna bo skarżyłam się i uciekałam tyłkiem, w końcu zapytałam czy mi tam inicjały wyszywa
?
Przywieźli mi małego już ubranego i leżał w wózku obok mnie, taki grzeczny i spokojny Nagle zza zasłon głos ordynatora „Jak to już urodziła?!” Zajrzał do mnie i oczy jak spodki
a ja mówię „Co miałam panu roboty dokładać”
Ordynator odwiedził pozostałe rodzące, potem wyszedł i na korytarzu zaczepił go mój mąż jak mi idzie, a on "To pan jeszcze nie wie? Ma pan syna" "Jak to, juuuuż?" A wujek który nas przywiózł nie chciał uwierzyć jak mąż do niego zadzwonił że po wszystkim
Koleżanka urodziła cesarką o 11tej i wyszłyśmy ze szpitala tego samego dnia. A wyobraźcie sobie minę kolegi jak przyjechał do szpitala i zobaczył mojego męża na korytarzu
Przepis na szybki poród - umówić się z kimś że rodzimy wspólnie;-) I wieczorem dopuścić męża, niech biała armia wygoni małego intruza