Sylwia, wiem jak wygladaja badania naukowe z racji tego ze wiele lat zajmowalam sie statystykami i czytaniem badan naukowych ze wzgledu na moja prace. Tak samo jak Ty jednak nie jestem specjalista z dziedziny w ktorej sie wypowiadasz. Ja akurat zajmowalam sie problemami rozrodu i genetyki w weterynarii wiec widzialam porody i cc chociaz u zwierzat, czego Ty jako stomatolog nie doswiadczylas, a powiem Ci ze cc jest naprawde powazna i inwazyjna operacja.
Żartujesz?
To teraz wypowiadasz się nawet jaki zakres studiów miałam i co obejmował
BRAWO !!! Jesteś geniuszem i wypowiadasz się teraz w strefie, której absolutnie nie znasz a wypowiadasz się. Otóż pewnie miałam więcej styczności z porodami cc u ludzi niż Ty i tu jestem pewna w 100%. Jest taki przedmiot na studiach "Fizjologia ciąży i porodu". Zdawałam z niego kolokwium, a praktyki odbywałam na Pl. Starynkiewicza. Baaaa, nawet uczestniczyłam w porodzie bliźniąt tą metodą i widziałam od kuchni. Jak poznasz zakres studiów jakie skończyłam i jakie miałam egzaminy to podyskutujemy w tej sferze.
Byłam tez przy porodzie przez cc swojej siostry, także jako stomatolog mam większe doświadczenie w sferze cc ludzi. Ale skąd Ty możesz takie rzeczy wiedzieć i twardo się wypowiadać czego doświadczyłam a czego nie. No ale ok, niech CI będzie - największe doświadczenie na temat porodów cc ludzi uzyskuje się na podstawie badań na zwierzętach
.
No i w końcu jakiś normalny artykuł (ale nadal nie praca naukowa czy statystyka), a nie jakiś szajs z gazetki. Szkoda, że na początku istotą rozmowy był jakiś artykuł z gazetki dla przyszłych mam.
I bardzo proszę czytaj ze zrozumieniem - wyraźnie napisałam, że badania oglądałam u swojego kolegii, nie jestem w ich posiadaniu. Nie wiem czy się spotkamy, bo ostatnio spotkaliśmy się jak byłam w Olsztynie na kursie implantologicznym. Niestety teraz na końcówce ciąży specjalnie nie pojadę do niego do Olsztyna by skserować badania, a dzwonienie i proszenie o wysyłkę badań bo ktoś z forum potrzebuje jest conajmniej nie na miejscu. Jeżeli się spotkamy to poproszę go o kopię.
I dalej piszesz o śmiertelności matki jak Ci wyraźnie napisałam, że chodziło mi o urazowość noworodków. Dziad o gruszce baba o pietruszce.... Na pewno śmiertelność matek będzie wyższa w przypadku cc, ale JA OD POCZĄTKU PISZĘ O
URAZOWOŚCI NOWORODKÓW . Może teraz zauważysz i zaczniesz czytać ze zrozumieniem moje posty. Chociaż cały czas pisałam, że powikłania czy dojście do formy jest trudne po cc niż po sn, to Ty nadal w kółko o kobiecie i śmierci podczas cc. Podajesz teraz artykuły (dzięki bogu medyczne a nie z "faktu" czy czego tam) i tam znów o powikłaniach u kobiet...
Także proszę Cię, albo przeczytaj jeszcze raz posty które zamieściłam i odnieś się do nich, niż cały czas piszesz o matce przy porodzie.
Pierwszy mój post był odpowiedzią na pytanie innej dziewczyny, która stwierdziła że nie wie dlaczego kobiety się kładą pod nóż. Odpowiedziałam, że robię to dla syna i jego bezpieczeństwa przy narodzinach. Nie wspomniałam ani słowem o mnie. Ja się nie liczę przy porodzie, dla mnie najważniejszy jest syn, a że większe zagrożenie dla mnie jest w przypadku cc niż sn to jest mało ważne. Każdy zabieg jaki przeszłam przed zajściem w ciąże (wszystko co wiąże się z in vitro), leki były dość ryzykowne dla mnie. Ale jakbym patrzyła w perspektywie że leki jakie przyjmują zwiększają szansę na nowotwór, że leki eksperymentalne jakie przyjmowałam były sporym zagrożeniem dla mnie, to bym nie podejmowała próby zajścia w ciążę.
Jeżeli jednak podjęłam tą próbę i przeszłam dużo zabiegów, także w narkozie (ale pewnie w weterynarii też doskonale wiesz jak to się odbywa u ludzi, a przede wszystkim jak to było u mnie) to znaczy że dla mnie najważniejsze jest dziecko. A ryzyko powikłań po cc jest o wiele mniejszym ryzykiem niż zabiegi jakie wykonano u mnie wcześniej.
Także idąc Twoim tokiem rozumowania, nie powinnam starać się o dziecko bo to ryzyko. Cóż ja podjęłam to ryzyko i zrobię wszystko aby młody przyszedł cały i zdrowy na świat - nawet moim kosztem. Ale Ty zapewne tego nie zrozumiesz.
Także Twoja sugestia na temat wielkości dziecka jest raczej nie na miejscu. Napisałam ogólnikowo o wadze, a Ty musiałaś wcisnąć swoje 5 groszy. Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć co i jak to ja nie mam tajemnic:
- bardzo nisko ułożone spojenie łonowe i męska budowa miednicy (coraz częściej spotykana u kobiet rasy ludzkiej:-)) - według pomiarów mojego położnika (nota bene ordynatora jednego z lepszych warszawskich szpitali położniczych) miałabym szanse urodzić dziecko ale tak do 2 kg. Więc odpadam - syn ważył tyle w 30 tc
- problem z krzepliwością krwi - na sam zabieg usunięcia migdałków byłam przygotowana prawie tydzień w szpitalu, nie wspomnę jakie problemy były po punkcji i mało nie skończyło się w szpitalu.
- miałam kilka zabiegów inwazyjnych na macicy
Także wskazań do cc mam sporo, jednak każdy szpital mógłby je podważyć i kazać rodzić przez sn. Dzięki Bogu tak nie będzie! I w moim przypadku cc jest o tyle lepszym wyjściem, bo stabilizacja mojej krzepliwości po porodzie sn mogłaby się zakończyć z różnym skutkiem, nawet z histerektomią włącznie.