reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród Na Wesoło

To teraz ja urodziłam w 2015 roku w maju. 22 maja w nocy zbudziły mnie lekkie skurcze, raczej nieregularne. Sobie myślę przepowiadające. Starałam się zasnąć ale emocje nie pozwalały. Rano mąż do pracy poszedł, a mnie dalej brzuch pobolewa ale w takim stopniu że spokojnie posprzątałem chałupa i obiad zrobiłam.

Mąż o 16 wrócił z pracy i mówię mu że niech zje i jedziemy do szpitala sprawdzić co i jak bo dziwne te skurcze i w sumie nie wiem czy to już. Pojechaliśmy.... wyjeżdżając na teren szpitala czuje że okropnie chce mi się kupę... wyedukowana mówię do męża PARTE mam!!!! Mąż pobladł, dojechaliśmy pod izbę przyjęć, ja czuje że mi tyłek rozerwie, on poleciał po wózek i lekarza jakiegoś dorwał.

Doktor pyta co i jak mówię że od ok 3.00 mam skurcze, a w drodze do szpitala parte się zaczęły bo czuje kupę. Szybko mnie zaplanowali na wózek i od razu na salę porodową, po drodze opiernicz od lekarza że długo czekałam, wpadamy na salę porodową, lekarz zdaje relacje położnej, ja się wtrącam czy już mogę przeć bo nie wytrzymam, położna że najpierw musi zbadać.

I tu....położna mi zagląda między nogi....I.... do męża....proszę zawieźć Panią do toalety, bo to nie parte...to faktycznie kupa idzie.... szok.... Szybko na kibelek. Wypróżniłam się i skurcze "parte" ustały....

No, ale jak Pani jest to zgadamy. Zero rozwarcia, bóle przepowiadające... do domu. Przeprosiła za zamieszanie....wychodzimy że szpitala, lekarz który pomagał mężowi mnie z auta zabrać zbaraniał na mój widok... to Pani wychodzi??????

Mąż na to urodziliśmy stolca. .. A dziecko jeszcze trochę wróciłam po 5 dniach i tym razem po 13 godzinach miałam już Dominisię w ramionach. A jak się bałam powiedzieć, że parte czuję
 
reklama
Podbijam temat :) ja dopiero 11 tydzien z pierwszym dzieckiem ale wasze historie sprawiły że już się nie boję porodu [emoji14] czekam na więcej!
 
Jak teraz rodziłam w domu było to zaskoczeniem dla Ratowników Medycznych z czego jeden z nich się strasznie zestresował i gdy ten pierwszy krzyczał do niego "Dawaj zestaw porodowy" ten zestresowany stał sparaliżowany i dopiero za trzecim nawołaniem już chyba z magicznym "kur..a" się ocknął potem już w szpitalu wyglądał tak jakby sam urodził...
 
Mam już 4 miesięczne dziecko w domu :D jednak przed porodem często zaglądałam na tą stronę żeby trochę się pośmiać :-) wyluzować i czegoś dowiedzieć...

Opiszę mój poród dla takich pierworódek jak ja :-)

Zaczęło się od tego, ze gin powiedział mi przy ostatniej wizycie, że mam się zgłosić do szpitala w którym chce rodzić na KTG w momencie terminu porodu.

Tak też zrobiłam,
na KTG wyszły jakieś problemy i lekarz zaproponował zostanie w szpitalu na wszelki...

na patologii było super, świetny personel – pomocny i miły, czułam się bezpiecznie!

Instytut Matki i Dziecka w Warszawie ul. Kasprzaka (polecam!)

Dzień po przyjęciu zrobili mi USG i okazało się, że mam małowodzie czyli za długo już w ciąży być nie mogę...

Niuniuś mój był już gotowy żeby przyjść na świat jednak ja mniej...moja szyjka była twarda i krótka.

W sobotę założyli mi cewnik foleya – 3 razy, za pierwszym razem mi wypadł, za drugim pękł, trzeci donosiłam i dał on lekkie rozwarcie (pół cm.).

Dopiero po tym jak szyjka zaczęła trochę pracować mogli mi wywoływać poród oksytocyną.

W niedziele o 9 się zaczęło!!!!!

Poszłam na porodówkę podłączyli mi kroplówkę z oksytocyną i o 11 poszłam spać :)

Położna mnie obudziła i pytała czy coś czuję...czułam odrobinkę...tak ból jak na miesiączkę, delikatnie ćmiło..

Później zaczęło boleć mocniej, jakbym zaraz miała okresu dostać i z fotela przesiadłam się na piłkę skurcze bolały tak że nie byłam w stanie odpowiadać na pytania, po pewnym czasie (ok 15) zbadała mnie i okazało się że może mam 1,5 cm rozwarcia. Położna zaproponowała prysznic tak z 20, 30 min i po tym czasie zaczęły się parte!!

Wtedy też przyszedł mój partner żeby mi towarzyszyć :-)

Gdy po prysznicu mnie zbadała miałam już 8 cm i okazało się, że już znieczulenia mi nie dadzą bo jest już za późno.

Moje pierwsze słowo to o K**WA!!!!

za które zresztą zaraz przeprosiłam ;)

Dziewczyny, kobitki, pierworódki poród nie należy do najłatwiejszych/najprzyjemniejszych momentów w waszym życiu, ale NAPRAWDĘ warto!!

Nie ma nic cudownego niż zobaczyć swoje dziecko, takie ciepłe, mokre i wrzeszczące po tak długim czasie oczekiwania!!

Mój poród, zaczął się o gdz. 9 a skończył o 17:20 skurcze miałam takie odczuwalne od jakiejś 14 godziny.

Mój partner oczekiwał rzeźni, krwi i ogólnie ciężkiego boju.

Dostał za to możliwość przecięcia pępowiny ( twierdzi, że uczucie jakby węża ogrodowego przecinał).

Ja podeszłam do porodu bardzo zadaniowo, nie liczyłam się JA tylko mój dzidziuś.

Marzyłam, żeby już był na świecie i robiłam wszystko żeby tak było!!

Według mnie najważniejsze jest ODDYCHANIE i słuchanie POŁOŻNEJ.

Bardzo bolało mnie zakładanie cewnika przed porodem – bardzo, było trochę krwi no i samo to że zakładali mi go 3 razy.

Skurcze które miałam na piłce bolące i coraz bardziej męczące( wtedy trzeba dobrze oddychać-to bardzo pomaga) a same parte to jak zrobienie dużej kupki, kilka razy ;)

Przy moim jednym skurczu 3 razy parłam i tak z 5 razy i wuala...

Nacięła mnie położna bez skurczu, czułam to ale nie zrobiło to na mnie wrażenia...

Po samym porodzie denerwowało mnie, że tyle jeszcze trwa zszywanie to ok 2 godz w tym poród łożyska. Nie mogłam się skupić na dzidziusiu które oczywiście miałam na sobie.

Dzidziuś dostał 10 :-)

Po porodzie i zszywaniu sama o własnych siłach poszłam na sale.

Mój partner był przy wszystkim, poza podglądaniem ;-) Trzymał mnie za rękę, później dociskał mi głowę do klatki piersiowej, przecinał pępowinę, robił zdjęcia i trzymał syna w ramionach.

Dał sobie świetnie radę i jestem z niego mega dumna!!

Zresztą ja też dałam czadu ;-)

Poza moją soczystą K**wą i tym jak mój partner powiedział mi że on nie wie czy nie zemdleje...

bo się naoglądał jakiś filmików na co położna powiedziała, że sobie najwyżej poleży bo oni są dla mnie a nie dla niego i ruszać go nie będą :-)





I tak nasz syn ma wlaśnie 4 miesiące i kolki są już za nami Uffffff..

Powodzenia i pozdrawiam Serdecznie

-Mamusia-
 
Pierwszy poród był u mnie szybki (3h na sali pogodowej) maz jadł jogurt kiedy ja rodziłam.

W październiku urodziłam drugie dziecko. Dzień przed terminem gdy kłade się spać takie dziwne uczucie mi towarzyszyło, lekko cmil brzuch, więc napisałam na wszelki wypadek do mamy żeby była gotowa przyjechać do syna gdyby się jednak zaczęło. To było Koło północy. O 1:30 obudziłam się z bólem jak na okres Ale skurcze miałam nieregularne. 4-5 na raz A potem z 3-5 min przerwy. Gdy jechaliśmy na ip miałam mieszane uczucia czy mnie nie rzyjma, może powinnam w domu poczekać do regularnych skurczu...O 2 byliśmy na ip. Wg kto miałam nieregularne skurcze i 3 cm rozwarcia więc położna pyta się lekarza że chyba mogą odesłać mnie do domu, lecz lekarka (która swoja droga przyjmowała mój pierwszy poród) mówi że to drugie dziecko i szybko może się rozkrecic. O równej trzeciej byłam na sali porodowej. Pobrali krew czy mogę dostać znieczulenie. Ciągle miałam nie regularne skurcze, Maz masowal mi krzyż, bo tak bolało. O 4 krzyczalam ze już nie mam siły to położna przyniosła mi gaz. Po 10 minutach były wyniki krwi, położna mnie bada A ja mam 9 cm. Mówi że dziecko tak sie pcha i to ona swoją główką powoduje skurcze dlatego są nieregularne. Jak trzymała jej głowę to nie miałam skurczu A wystarczyło ze puściła to myślałam że wyjdę z siebie. Pierwsze parte tak mnie wzięło z zaskoczenia ze zamiast w brzuch to głośno krzyczalam, za drugim wyszło cale dziecko. Tak sie córce spieszylo do wyjścia. Od bolalcych skurczy urodziłam w 2h20 min. :)
 
Nie tyle z porodu ile jakieś dwa tygodnie przed. Ja, wielka, ciężka, okrągła. Dochodzę do wniosku, ze ciężarne zakładające sobie same buty powinny zostać nominowane do jakiejś dyscypliny olimpijskiej. Która z nas w 38 tygodniu z ochota i zręcznością wiewiórki sięga coś, co jej upadło na podłogę? Ja raczej zostawiałam, niech sobie leży.
On, mój mąż. Pyskaty i szczery aż gwiżdże. Taka sobie rozmowa...

Ja: Wezmę ci kluczyki i pojadę do kina. Sama
On: Nie pojedziesz.
Ja: Jak mnie powstrzymasz?
On: Wcale cie nie powstrzymam.
Ja: No właśnie. Wezmę kluczyki i pojadę.
On: Nie pojedziesz.
Ja: Co zrobisz? Schowasz kluczyki? Znam wszystkie schowki w tym domu, marne szanse.
On: Wcale ich nie schowam. Położę je na podłodze...
 
Jestem w pierwszej ciąży, 12 tydzień. Fajnie, że taki wątek powstał, bo można się rozluźnić. Ogólnie nie boję się porodu, jakoś przecież musi być, nie ja pierwsza i ostatnia będę rodzic, ale jak się czyta te dramatyczne historie to nie idzie się nie nakręcac. Dzięki Waszym historiom rysuje się zupełnie inny obraz porodu. [emoji16]
 
reklama
Jestem w pierwszej ciąży, 12 tydzień. Fajnie, że taki wątek powstał, bo można się rozluźnić. Ogólnie nie boję się porodu, jakoś przecież musi być, nie ja pierwsza i ostatnia będę rodzic, ale jak się czyta te dramatyczne historie to nie idzie się nie nakręcac. Dzięki Waszym historiom rysuje się zupełnie inny obraz porodu. [emoji16]
Polecam Ci książkę rodzic można łatwiej. Izabeli dębinskiej. Byłam u niej na szkole rodzenia i bardzo mi jej wskazówki pomogly, a teraz napisała książkę aby inne kobiety mogły czuć się w czasie porodu dobrze. Jest dostępna w empik u
 
Do góry