reklama
Witajcie ...watek rewelacyjny...
z moimi porodami nie było aż tak smiesznie , ale po pierwszysm porodzie ... leżąc juz drugi dzień na sali z maluszkami przy boku ... .. a aż czetry nas bylo .... .. za dzwoniłam po śiostre , bo córcia sie ofajdała ..
siostra przyszła przewija mała , a my .. cisza grobowa ..
siostra nas pyta.. A co tu tak cicho ??
jedna z nas - bo seks to jest dobry po menopauzie ...!!!
siostra .. -Jasne , bo jakbys do siebie chłopa teraz dopusciła , to by się biedak we wnyki zaplątał!!
my wszystkie ha ha ha ( każda z szytym kroczem ... wiec smiech utrudniony , ale wyobrażnia pracowała i miałyśmy "ptaszki" we wnyki zaplątane przed oczyma - az wstyd sie przyznac to takich mysśli0
a siostra na to .-No nie rechotac mi tu tak , bo wam te Fastrygi popuszczaja , a my maszyny do szycia nie mamy !!!!
my dalej hah ha ahahahh :-)
siostra tez sie usmiała .. bo widok koniczny .. każda z nas szczerzyła zęby ,ale reką trzymała sie za krocze .. :-)
z moimi porodami nie było aż tak smiesznie , ale po pierwszysm porodzie ... leżąc juz drugi dzień na sali z maluszkami przy boku ... .. a aż czetry nas bylo .... .. za dzwoniłam po śiostre , bo córcia sie ofajdała ..
siostra przyszła przewija mała , a my .. cisza grobowa ..
siostra nas pyta.. A co tu tak cicho ??
jedna z nas - bo seks to jest dobry po menopauzie ...!!!
siostra .. -Jasne , bo jakbys do siebie chłopa teraz dopusciła , to by się biedak we wnyki zaplątał!!
my wszystkie ha ha ha ( każda z szytym kroczem ... wiec smiech utrudniony , ale wyobrażnia pracowała i miałyśmy "ptaszki" we wnyki zaplątane przed oczyma - az wstyd sie przyznac to takich mysśli0
a siostra na to .-No nie rechotac mi tu tak , bo wam te Fastrygi popuszczaja , a my maszyny do szycia nie mamy !!!!
my dalej hah ha ahahahh :-)
siostra tez sie usmiała .. bo widok koniczny .. każda z nas szczerzyła zęby ,ale reką trzymała sie za krocze .. :-)
Ojjj to u mnie bylo naprawdę wesoło i postaram się przetoczyc kilka chwil
Poród miałam wywoływany, więc tak jak lekarz kazał bez skurczy i bóli pojechałam we wtorek 9.12.2008 do szpitala. Byłam spięta, że mam kłamać w izbie przyjęć , że rodze. Mój mąż był tak przejęty, że jak wskoczył na ip to od razu mnie przyjeli, a kobitke , która miała skurcze co 10 min. kazali czekac. Połozyli nas na porodówce, mój M ciągle przy mnie. Tak więc leżałam caly dzień ( od 8.00 do 20.00) na porodówce pod krplowka na wywolanie i niestety nie podzialala- przeszlismy z M 2 porody w między czassie, więc on juz wiedział co go czeka, był aż zielony tak sie nasłuchał jak kobitki krzyczały. Jak wiadomo nie urodzila, a moj lekarz powiedzial, z w czwartek juz na pewno. Tak więc zwarta i gotowa prosilam synka, zeby wreszcie sie troszke ruszyl i pospieszył.
W czwartek moj M przyjechal na 8.30, ja juz po lewatywce na porodowce i pod ktg. Skurcze minimalne, ale rweszcie coś Zaczęlo się!! Lekarz przebił mi pęchęrz, a bole zaczęły się po 10 min. - ostrzegł mnie, że wywoływany porod niemilosiernie boli i, żebym sie przygotowała na niego.
Przychodzi do mnie, patrzy na ktg i pyta: "i jak Pani Sandro?" jednoczesnie patrzy na monitor ktg JA: " coś pan widzi?" ON: " widze, w koncu mam okulary" - rozbroil mnie tym bardzo
Mój M bardzo dzielny oddycha ze mna, ja juz mówie , że wychodzę, nie rodze i mam dość. Gdyby nie on to bym naprawdę strasznie zniosla porod.
Jak juz sie zaczelo, synek schodzil do kanalu powiedzialam, ze nie bede lezec tylko chce wsdtac- tak wiec wstala, a polozna kazala mi przy kazdym skurczu kucac- wszyscy se smiali, a przy porodzie byloi chyba z 10 osob- stazystow, lekarzy, studentow, bo mój M zamiast mnie podtrzymywac kucal ze mną hahaha
Ciągle mu przypominalam, zeby on mi mowil o oddychaniu, bo zapominlama i krzyczalam Tu lekarka do niego, zeby zobaczyl wloski na glowce- on prawie zielony, ale dumny
Najsmieszniejsze bylo chyba juz jak urodziłam i synka zabrali do wazenia i mierzenia. Iniu do mnie, że zaraz będę rodzic łożysko, ale na spokojnie, po czym moj lekarz- elegnacko ubrany, bo konczyl zmiane, a mial mnie tylko szyc i byc przy porodzie krzyczy, ze lozysko sie rodzi i w osotanim momencie zamiast je lapac patrzyl sie tylko i zlapala je stazystka.
Jak mnie zaczynal szyc poprosilam o lusterko, bo chcialam widziec, ale powiedzieli, ze nie maja takiego duzego, zebym cos zobaczyla...i tak wszyscy na porodowce znaja mnie świetnie i zapisalam sie w ich pamięci Powiedzilei, ze jak bede rodzic drugie dziecko specjalnie dla mnie zaopatrza sie w lustro.
To tak sie rozpiasalam, moze nie oddaje tego co bylo narawde, bo ciezko jest opisac swoj porodo, ale mam nadzieje ze chociaz troszke bylo zabawnie, bo my do tej pory smiejemy sie z naszego rodzenia M byl dzielny , ja dalam rade, a calosc trwala 3h 10min 4 szwy
Poród miałam wywoływany, więc tak jak lekarz kazał bez skurczy i bóli pojechałam we wtorek 9.12.2008 do szpitala. Byłam spięta, że mam kłamać w izbie przyjęć , że rodze. Mój mąż był tak przejęty, że jak wskoczył na ip to od razu mnie przyjeli, a kobitke , która miała skurcze co 10 min. kazali czekac. Połozyli nas na porodówce, mój M ciągle przy mnie. Tak więc leżałam caly dzień ( od 8.00 do 20.00) na porodówce pod krplowka na wywolanie i niestety nie podzialala- przeszlismy z M 2 porody w między czassie, więc on juz wiedział co go czeka, był aż zielony tak sie nasłuchał jak kobitki krzyczały. Jak wiadomo nie urodzila, a moj lekarz powiedzial, z w czwartek juz na pewno. Tak więc zwarta i gotowa prosilam synka, zeby wreszcie sie troszke ruszyl i pospieszył.
W czwartek moj M przyjechal na 8.30, ja juz po lewatywce na porodowce i pod ktg. Skurcze minimalne, ale rweszcie coś Zaczęlo się!! Lekarz przebił mi pęchęrz, a bole zaczęły się po 10 min. - ostrzegł mnie, że wywoływany porod niemilosiernie boli i, żebym sie przygotowała na niego.
Przychodzi do mnie, patrzy na ktg i pyta: "i jak Pani Sandro?" jednoczesnie patrzy na monitor ktg JA: " coś pan widzi?" ON: " widze, w koncu mam okulary" - rozbroil mnie tym bardzo
Mój M bardzo dzielny oddycha ze mna, ja juz mówie , że wychodzę, nie rodze i mam dość. Gdyby nie on to bym naprawdę strasznie zniosla porod.
Jak juz sie zaczelo, synek schodzil do kanalu powiedzialam, ze nie bede lezec tylko chce wsdtac- tak wiec wstala, a polozna kazala mi przy kazdym skurczu kucac- wszyscy se smiali, a przy porodzie byloi chyba z 10 osob- stazystow, lekarzy, studentow, bo mój M zamiast mnie podtrzymywac kucal ze mną hahaha
Ciągle mu przypominalam, zeby on mi mowil o oddychaniu, bo zapominlama i krzyczalam Tu lekarka do niego, zeby zobaczyl wloski na glowce- on prawie zielony, ale dumny
Najsmieszniejsze bylo chyba juz jak urodziłam i synka zabrali do wazenia i mierzenia. Iniu do mnie, że zaraz będę rodzic łożysko, ale na spokojnie, po czym moj lekarz- elegnacko ubrany, bo konczyl zmiane, a mial mnie tylko szyc i byc przy porodzie krzyczy, ze lozysko sie rodzi i w osotanim momencie zamiast je lapac patrzyl sie tylko i zlapala je stazystka.
Jak mnie zaczynal szyc poprosilam o lusterko, bo chcialam widziec, ale powiedzieli, ze nie maja takiego duzego, zebym cos zobaczyla...i tak wszyscy na porodowce znaja mnie świetnie i zapisalam sie w ich pamięci Powiedzilei, ze jak bede rodzic drugie dziecko specjalnie dla mnie zaopatrza sie w lustro.
To tak sie rozpiasalam, moze nie oddaje tego co bylo narawde, bo ciezko jest opisac swoj porodo, ale mam nadzieje ze chociaz troszke bylo zabawnie, bo my do tej pory smiejemy sie z naszego rodzenia M byl dzielny , ja dalam rade, a calosc trwala 3h 10min 4 szwy
Ostatnia edycja:
Ja trafiłam do szpitala 3 dni po terminie w piątek. Dostawałm zastrzyki w tyłek na wywoływanie cały piatek, sobotę i niedzielę. W końcu w niedzielę ordynator stwierdził że jutro 6 rano kroplówka z oxy i rodzimy.
Nie mogłam zasnąc z przejęcia i o 3 w nocy dostalam skurczy, ale były miarowe, spokojne więc wytrwaalm do 6 rano. Przyszła po mnie położna, zrobiła mi lewatywę - boże nie zapomnę tego durnego uczucia. Wychodząc z pomieszczenia mówi mi prosze odczekać 2 min i dopiero się wypróżnić, a potem przyjsc na porodówke. Ja sie modliłam kiedy miną te 2 min (liczyłam w głowie zaciskając zęby), bo już nie mogłam utrzymać tego dłużej w tyłku.
Potem dotarłam na salę, podpięli mi ktg i siostra zauważyła juz skurcze, no i podpieli mi oxy.
O 8 skurcze były silne, ale myślę sobie luz- tak można rodzić, co te dziewczyny tak krzyczą- przecież nie ma tak żle. O 9 już mnie trochę denerwowały te skurcze i dzwonie po mężola że już mam dość i ma przyjechać (poród rodzinny).
Męczył się tak ze mną bidulek i nie wiedział co ma robić a ja stawałam się bardziej drażliwa i bolało coraz gorzej. O 14 położna mnie bada i mówi że dalej rozwarcie na 3 cm, że mogę jeszcze dzisiaj nie urodzić- myślałam że ją zjem-dowcipna sobie myślę-przecież mnie boooliii.....
Przyszła stażystka i pyta sie czy może zrobić ankietę: ja do niej żeby zadawała szybko pytania bo możemy nie zdążyć przed następnym skurczem, a wtedy niech lepiej ucieka. Ale czytała szybciucho....jak na konkursie czytania:-)
Strasznie juz byłąm zmęczona i chciało mi się spać, jeść. O 15 zaczełam wołać że chcę cesarkę. Położna do mnie że nie ma wskazań, mężulek mówi że wytrzymam. Przyciągnęłam go do siebie i patrząc prosto w oczy mówię, zeby leiej załatwił mi cesarkę, bo nie ręczę za siebie. Wszystcy lekarze się zebrali, a jeden z nich do mnie: "to zmęczenie, prosze sie zdrzemnąc". Co???-pomyślam. Zdrzemnać???-mówię do niego, te 2 min między skurczami!!!!!
O 16 nikt juz do mnie nie podchodził, bo wyglądałam jak osa, dopóki o 16.45 zaczęło mi się chcieć kupę:-) Czyli zaczeło się rodzenie.... 3 parte i o 17 wyskoczyła na świat Niunia
Lekarz jak mnie szył to zawołał mężulka czy może bycAlbo czy więcej ściągnąć
Nie mogłam zasnąc z przejęcia i o 3 w nocy dostalam skurczy, ale były miarowe, spokojne więc wytrwaalm do 6 rano. Przyszła po mnie położna, zrobiła mi lewatywę - boże nie zapomnę tego durnego uczucia. Wychodząc z pomieszczenia mówi mi prosze odczekać 2 min i dopiero się wypróżnić, a potem przyjsc na porodówke. Ja sie modliłam kiedy miną te 2 min (liczyłam w głowie zaciskając zęby), bo już nie mogłam utrzymać tego dłużej w tyłku.
Potem dotarłam na salę, podpięli mi ktg i siostra zauważyła juz skurcze, no i podpieli mi oxy.
O 8 skurcze były silne, ale myślę sobie luz- tak można rodzić, co te dziewczyny tak krzyczą- przecież nie ma tak żle. O 9 już mnie trochę denerwowały te skurcze i dzwonie po mężola że już mam dość i ma przyjechać (poród rodzinny).
Męczył się tak ze mną bidulek i nie wiedział co ma robić a ja stawałam się bardziej drażliwa i bolało coraz gorzej. O 14 położna mnie bada i mówi że dalej rozwarcie na 3 cm, że mogę jeszcze dzisiaj nie urodzić- myślałam że ją zjem-dowcipna sobie myślę-przecież mnie boooliii.....
Przyszła stażystka i pyta sie czy może zrobić ankietę: ja do niej żeby zadawała szybko pytania bo możemy nie zdążyć przed następnym skurczem, a wtedy niech lepiej ucieka. Ale czytała szybciucho....jak na konkursie czytania:-)
Strasznie juz byłąm zmęczona i chciało mi się spać, jeść. O 15 zaczełam wołać że chcę cesarkę. Położna do mnie że nie ma wskazań, mężulek mówi że wytrzymam. Przyciągnęłam go do siebie i patrząc prosto w oczy mówię, zeby leiej załatwił mi cesarkę, bo nie ręczę za siebie. Wszystcy lekarze się zebrali, a jeden z nich do mnie: "to zmęczenie, prosze sie zdrzemnąc". Co???-pomyślam. Zdrzemnać???-mówię do niego, te 2 min między skurczami!!!!!
O 16 nikt juz do mnie nie podchodził, bo wyglądałam jak osa, dopóki o 16.45 zaczęło mi się chcieć kupę:-) Czyli zaczeło się rodzenie.... 3 parte i o 17 wyskoczyła na świat Niunia
Lekarz jak mnie szył to zawołał mężulka czy może bycAlbo czy więcej ściągnąć
Witam dziewczynki !! Ale się uśmiałam!!! Na początku płakałam ze śmiechu, potem poleciałam siku ze śmiechu, potem znowu płakałam ze śmiechu. A potem płakałam że też chcę tak wesoło.
Jeszcze nie rodziłam ale już niedługo, 4 tygodnie zostało do terminu. Ale bardzo bym chciała jak moja mama mnie. Odkąd odeszły jej wody 45 min i byłam na świecie. Byłam drugim dzieckiem, to niby łatwiej, ale siostrę też niezbyt długo rodziła, ok 9 godz. Trzecie dziecko, brata ok 5 godz. Ale w ogóle mówiła, że bóli nie miała takich strasznych jak się spodziewała. Też bym tak chciała
Pozdrawiam serdecznie
Jeszcze nie rodziłam ale już niedługo, 4 tygodnie zostało do terminu. Ale bardzo bym chciała jak moja mama mnie. Odkąd odeszły jej wody 45 min i byłam na świecie. Byłam drugim dzieckiem, to niby łatwiej, ale siostrę też niezbyt długo rodziła, ok 9 godz. Trzecie dziecko, brata ok 5 godz. Ale w ogóle mówiła, że bóli nie miała takich strasznych jak się spodziewała. Też bym tak chciała
Pozdrawiam serdecznie
madziula180
wrześniowa mamusia
moj porod nie byl smieszny niestety ale nie wspominam go az tak strasznie.
moge wam tylko opisac pewne zdarzenie mojej znajomej. poplakalam sie ze smiechu jak mi to opowiadala.
podczas skurczow polozna kazala jej kucac zeby dziecko szybciej wyszlo i wtedy przyszedl jej lekarz wraz z innymi. byl w bardzo dobrym chumorze i zaczeli sie smiac z tego kucania. jeden mowi do drugiego : paczcie wyglada jak zakonnica!!
moja znajoma z bolow i nerwow odpowiada: ***** moze jeszcze dziewica!!!
jak to uslyszalam to chyba przez 5 min sie smialam:-)
moge wam tylko opisac pewne zdarzenie mojej znajomej. poplakalam sie ze smiechu jak mi to opowiadala.
podczas skurczow polozna kazala jej kucac zeby dziecko szybciej wyszlo i wtedy przyszedl jej lekarz wraz z innymi. byl w bardzo dobrym chumorze i zaczeli sie smiac z tego kucania. jeden mowi do drugiego : paczcie wyglada jak zakonnica!!
moja znajoma z bolow i nerwow odpowiada: ***** moze jeszcze dziewica!!!
jak to uslyszalam to chyba przez 5 min sie smialam:-)
joasiek1977
Mamusia Oleńki :)
Wątek rewelka
Ja również miałam dość przyjemny i w miarę szybki poród, znalazło się w nim kilka zabawnych momentów
Np przy fazie parcia
położna - "przyj"
ja - "ale nie wiem jak"
położna - "jakbyś kupę robiła przy zatwardzeniu"
ja - "ale ja nie wiem co to zatwardzenie"
położna oczy w słup i pod nosem - "następnym razem najedz się czekolady to się dowiesz..."
a przy szyciu ucięłam sobie pogawędkę(buzia mi się nie zamykała ;-)) z lekarką, pytałam np czy jest stażystką, czy coś w tym stylu, jaka to ciężka praca, czym ja się zajmuję na co dzień, itp... trochę dziwnie na mnie patrzyła, ale miło konwersowała
Ale najbardziej rozbawiła mnie opowieść mojej teściówki jak rodziła... miała mega bóle ale sama wyła ze śmiechu, bo obok na sali rodziła babeczka i usłyszała krzyki:
położna - "przyj"
kobieta - "dobrze, ale w którą stronę??"
położna wymiękła i krzyczy - "do drzwi, kobieto, do drzwi"
Ja również miałam dość przyjemny i w miarę szybki poród, znalazło się w nim kilka zabawnych momentów
Np przy fazie parcia
położna - "przyj"
ja - "ale nie wiem jak"
położna - "jakbyś kupę robiła przy zatwardzeniu"
ja - "ale ja nie wiem co to zatwardzenie"
położna oczy w słup i pod nosem - "następnym razem najedz się czekolady to się dowiesz..."
a przy szyciu ucięłam sobie pogawędkę(buzia mi się nie zamykała ;-)) z lekarką, pytałam np czy jest stażystką, czy coś w tym stylu, jaka to ciężka praca, czym ja się zajmuję na co dzień, itp... trochę dziwnie na mnie patrzyła, ale miło konwersowała
Ale najbardziej rozbawiła mnie opowieść mojej teściówki jak rodziła... miała mega bóle ale sama wyła ze śmiechu, bo obok na sali rodziła babeczka i usłyszała krzyki:
położna - "przyj"
kobieta - "dobrze, ale w którą stronę??"
położna wymiękła i krzyczy - "do drzwi, kobieto, do drzwi"
reklama
Evulek
Aktywna w BB
Podziel się: