Ja mam termin juz niebawem a konkretnie 21 sierpnia.
Z początku czytałam same pozytywne opinie na temat Siemiradzkiego, było to jakoś w marcu. Teraz przed samym porodem postanowiłam rozejrzeć się trochę dokładniej. Im teraz się w temacie zagłębiam tym więcej widzę negatywnych komentarzy.
Niedawno byłam na dniach otwartych szpitala razem z mężem. Nasze wrażenia były raczej bezstronne bo prawda jest taka, że dopóki się nie przeżyje to ciężko jest się wypowiadać w temacie.
Jeśli chodzi o szpital to nie jest on najnowszy..teraz przeprowadzany jest tam remont z tego co się orientuje, przez co personel ma nieco utrudnioną pracę. Większość sal (tzn te które widziałam) są ładne czyste i nie ma co się przyczepiać.
Pani, która nas tego dnia oprowadzała, nazwiska i imienia nie pamietam - bardzo sympatyczna, odpowiadała wyczerpująco na zadane pytania. O wszystkim mówiła otwarcie. Pani oddziałowa na poporodowym wzbudza mieszane uczucia. Wydawała się być surowa ale myślę że to tylko pozory, z reszta później z nami żartowała, także jak dla mnie same plusy
)
Chciałabym jeszcze tylko poruszyć sprawę pań położnych i lekarzy:
- Zgadzam się z twierdzeniami, że są to ludzie, którzy ze względu na wykonywaną prace muszą mieć powołanie. Takie osoby, idąc na studia,zdając egzaminy i w końcu pracując w szpitalu powinny zachowywać sie tak jakby tego chcialy. Jakbyich marzenie się spełniły. Docenic ze pracują w zawodzie który wybrali. Często niestety mamy do czynienia z sytuacją, kiedy my pacjentki, zastanawiamy sie czy lekarz/połóżna, która sprawuje teraz nad nami opiekę nie znalazła się tu przypadkiem. Brak wyczucia, cierpliwości nieraz szacunku...zapewne każda z nas przeżyła jakieś przykre traktowanie. Odpowiedzi udzielane od niechcenia, szczególnie młodym matkom, pierworódkom, które nie dość, ze jeszcze dużo mają przed sobą, mało doświadczenia to jeszcze strach. A to chyba jest najgorsze, że takie pacjentki są gorzej traktowane bo uważa się je za głupie i uciążliwe podczas gdy to własnie one bardzo potrzebuja pomocy.
- Trzeba mieć jednak na uwadze to, że jesteśmy kobietami. Każda z nas to jedna wielka burza hormonów (szczególnie w czasie porodu) i każdej z nas normalne zachowanie położnej lub lekarza może wydać się po prostu nieczułe czy wrogie. Mocniej wszystko odbieramy i przeżywamy...czasem jednak warto sie uspokoić i zastanowić czy mamy podstawy do denerwowania sie ( co nie jest wskazane w takim stanie więc licze do 10 ;p )
- Ostatnia sprawa...Lekarze jak i położne to ludzie. Mają lepsze i gorsze dni. Czasem mają do czynienia z bardzo aroganckimi pacjetkami, które, za przeproszeniem, wyżej sra*ą niż du*ę mają. Każdy ma cierpliwość ale oczywiście do czasu i może być tak, że niestety nami zajmie sie taka znerwicowana położna. Warto się uśmiechnąć, zagadać nawet jesli jest niemiła czy opryskliwa, bo to może naprawde ją uspokoic. Mówię to z doświadczenia...sama trafiłam na niezbyt milą i delikatną panią na IP. Stwierdziłam ze nie bede stresowac dziecka, nie pozwole żeby zwykla wizyta kontrolna była dla mnie traumą (niestety należe do tej wrażliwej części pacjentek) i zagaje rozmowę, trochę ją obudze ( było koło 23:30 ). Pomogło i to bardzo. Pani położna się uspokoiła, była milsza, nawet zaczęłysmy nieco plotkować. Dlatego myśle, że każda z nas powinna pamiętac że jesteśmy ludzmi i trochę życzliwości nalezy się każdemu. Z resztą, pozytywne nastawienie zawsze lepiej wpłynie niż złość
Jeśli któraś z Pań poczuła się urażona moją wypowiedzią - nie miałam zamiaru nikogo obrażać
. Chciałam tylko wyrazić swoje zdanie w sprawie relacji pacjent - lekarz. Każda z kobiet przyżywa poród calkiem inaczej, ma inne doświadczenia
Pozdrawiam i życzę samych pozytywnych rozwiązań!