reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród na Polnej w Poznaniu

Haha ja po napisaniu swojego posta nie sądziłam, że będę jechała na tą porodówkę już w nocy 😂😆 urodziłam 13.01 - tak jak zapowiedziałam w Św Rodzinie i było cudownie :) Panie położne fantastyczne 💞 cały pobyt oceniam na 5+
 
reklama
Ja myślę, że dużo zależy od ludzi na jakich się trafi. Od położnej, od tego jaki to jest poród. Bo jak ktoś rodzi bez powikłań, to potem zachwala, jak są powikłania przy porodzie, to często są negatywne opinie, mimo że jest duże prawdopodobieństwo, że w innym szpitalu by było podobnie.

Ja na Polnej rodziłam dwa razy. Każdy mój poród był poprzedzony kilkoma tygodniami pobytu w tym szpitalu. Za pierwszym razem nie miałam lekarza z Polnej, co spowodowało, że sam pobyt w szpitalu wspominam źle, bo nikt mi nic nie mówił itp. Natomiast sam poród był ok, mimo, że nie miałam wykupionej położnej. Poszło w miarę sprawnie, co prawda z oksy, ale było ok.
Za drugim razem miałam lekarza z Polnej - wiedziałam że jest duże prawdopodobieństwo, że znowu spędzę kilka tygodni w szpitalu, więc chciałam kogoś, kto przynajmniej mi będzie mówił, jakie są plany co do mnie. Natomiast sam poród wspominam dużo gorzej - miałam wywoływany w 36 tygodniu, trwało to długo, bo jednak organizm nie gotowy do porodu. Położna była ok, w dodatku akurat mój lekarz miał dyżur na porodówce, więc to też na plus. Tak więc ja na ludzi nie mogę narzekać, natomiast ten drugi poród był dla mnie mocno traumatyczny, tym bardziej, że mały miał zapalenie płuc, ale myślę, że wszędzie by było podobnie.

Moja koleżanka rodziła na Polnej 1,5 miesiąca temu. Ona miała wykupioną położną, z której była bardzo zadowolona, lekarz (chodziła do tego co ja), też powiedział, że ludzie ją chwalą. Jej akurat zależało na położnej, bo z uwagi na pandemię musiała rodzić bez męza. Jak chcesz, mogę zapytać jak się ta położna nazywała. Płaciła chyba koło tysiaka.
Witam, czy mogłabym prosić o nazwisko tej położnej
 
Ja myślę, że dużo zależy od ludzi na jakich się trafi. Od położnej, od tego jaki to jest poród. Bo jak ktoś rodzi bez powikłań, to potem zachwala, jak są powikłania przy porodzie, to często są negatywne opinie, mimo że jest duże prawdopodobieństwo, że w innym szpitalu by było podobnie.

Ja na Polnej rodziłam dwa razy. Każdy mój poród był poprzedzony kilkoma tygodniami pobytu w tym szpitalu. Za pierwszym razem nie miałam lekarza z Polnej, co spowodowało, że sam pobyt w szpitalu wspominam źle, bo nikt mi nic nie mówił itp. Natomiast sam poród był ok, mimo, że nie miałam wykupionej położnej. Poszło w miarę sprawnie, co prawda z oksy, ale było ok.
Za drugim razem miałam lekarza z Polnej - wiedziałam że jest duże prawdopodobieństwo, że znowu spędzę kilka tygodni w szpitalu, więc chciałam kogoś, kto przynajmniej mi będzie mówił, jakie są plany co do mnie. Natomiast sam poród wspominam dużo gorzej - miałam wywoływany w 36 tygodniu, trwało to długo, bo jednak organizm nie gotowy do porodu. Położna była ok, w dodatku akurat mój lekarz miał dyżur na porodówce, więc to też na plus. Tak więc ja na ludzi nie mogę narzekać, natomiast ten drugi poród był dla mnie mocno traumatyczny, tym bardziej, że mały miał zapalenie płuc, ale myślę, że wszędzie by było podobnie.

Moja koleżanka rodziła na Polnej 1,5 miesiąca temu. Ona miała wykupioną położną, z której była bardzo zadowolona, lekarz (chodziła do tego co ja), też powiedział, że ludzie ją chwalą. Jej akurat zależało na położnej, bo z uwagi na pandemię musiała rodzić bez męza. Jak chcesz, mogę zapytać jak się ta położna nazywała. Płaciła chyba koło tysiaka.
Hej. Ja szukam poloznej do wynajęcia. Bede wdzięczna za jakiekolwiek namiary. Pozdrawiam
 
Nigdy nie wrócę na Polną. Nawet jeśli rozwinie mi się cukrzyca ciążowa, to będę kłamać, że jej nie mam, żeby tylko tam nie wrócić.
Rodziłam w kwietniu 2020, miałam wywoływany poród, opłaconą położną. Położna kasę zgarnęła pod stołem (miało być w kasie, a jeździliśmy za nią do jej domu), a wychodziła co chwilę do innych porodów. Po dwunastu godzinach katuszy i paracetamolu jako środka na skurcze krzyżowe łaskawie dali mnie na salę operacyjną, bo dziecko traciło tętno, było owinięte pępowiną. Nigdy nie zapomnę głosu "lekarza", który przy braku postępu porodu i duszącym się dziecku stwierdził, że mam jeszcze dwie doby, żeby rodzić. Co się działo po porodzie, jakie upokorzenia, dosrywki... Pół roku chodziłam na terapię, a przez pierwsze dwa tygodnie miałam obsesję, że ktoś przyjdzie do domu i zabierze mi dziecko. Zaszczuli mnie w tym "szpitalu" jak zwierzę.
Jestem gotowa zmyślać, dawać łapówki, sprzedam garaż w ostateczności, żeby pojechać do Warszawy rodzić prywatnie - NIGDY nie wrócę na Polną. A jak szukam lekarzy, to takich, co tam nie pracują, bo to rzeźnicy i sadysci.
 
Dziewczyny, czy możecie polecić szkołę rodzenia w Poznaniu i położną z Polnej, którą będzie można wynająć do porodu?
 
Nigdy nie wrócę na Polną. Nawet jeśli rozwinie mi się cukrzyca ciążowa, to będę kłamać, że jej nie mam, żeby tylko tam nie wrócić.
Rodziłam w kwietniu 2020, miałam wywoływany poród, opłaconą położną. Położna kasę zgarnęła pod stołem (miało być w kasie, a jeździliśmy za nią do jej domu), a wychodziła co chwilę do innych porodów. Po dwunastu godzinach katuszy i paracetamolu jako środka na skurcze krzyżowe łaskawie dali mnie na salę operacyjną, bo dziecko traciło tętno, było owinięte pępowiną. Nigdy nie zapomnę głosu "lekarza", który przy braku postępu porodu i duszącym się dziecku stwierdził, że mam jeszcze dwie doby, żeby rodzić. Co się działo po porodzie, jakie upokorzenia, dosrywki... Pół roku chodziłam na terapię, a przez pierwsze dwa tygodnie miałam obsesję, że ktoś przyjdzie do domu i zabierze mi dziecko. Zaszczuli mnie w tym "szpitalu" jak zwierzę.
Jestem gotowa zmyślać, dawać łapówki, sprzedam garaż w ostateczności, żeby pojechać do Warszawy rodzić prywatnie - NIGDY nie wrócę na Polną. A jak szukam lekarzy, to takich, co tam nie pracują, bo to rzeźnicy i sadysci.
Ja rodzilam tam 10 lat temu to mi opowiedziały ze jestem psychicznie chora i mam cos z głową i nie mam na myślac i tak się drzec bo każda z nich rodzila i jest to do przejścia.A po takich doświadczeniach jak się słyszy strajk pielęgniarek ze są takie do rany przyluz to co sobie człowieku masz myśleć?
 
Jak najdalej od porodówki na Polnej trafilam tam w 32tc z powodu za małej ilości wód płodowych na oddział obserwacyjny. Sala co prawda o standardzie hotelowym. Po pierwszej nocy przyszla do mnie lekarka z pretensjami że nie mam ubezpieczenia usłyszałam że nie myślę o przyszłości swojego nienarodzonego dziecka. Usłyszałam żebym poszukala sobie pracy bo tacy jak ja są obciazeniem dla ZUS i mam się przygotować na rozmowe z pracownikiem socjalnym. Po godz zabrano mnie na rozmowe z psychologiem i pracownikiem socjalnym na ktorej usłyszałam że jestem kłamczucha poniewaz nie przyjelam nazwiska po mężu co tą Panią to gucio powinno obchodzic ogrom oskarzen w moją strone oraz wymuszenie podpisanie o zgodzie lub odmowie asystenta rodziny gdzie osobie ktora jeszcze nie ma dzieci, ciaza rozwija się prawidlowo ani nie ma problemu z alkoholem ani jej parter bedacej w szpitalu nie powinno się podawać z tekstem "nie wyjdziesz z tego pokoju jak nie napiszesz" dodam że bylam tylko na obserwacji... Po dwoch dniach do mojego mieszkania zapukala opieka spoleczna ponieważ zostala zawiadomiona przez pracownice socjalna ze szpitala na polnej że z partnerem żyjemy w ubóstwie i czy mogą ocenić w jakich warunkach żyjemy oczywiscie nie wpuscilam ich do srodka. Naszczescie trafilam na normalne kobiety ktorym wytlumaczylam całą sytuacje i to że kawalerka jest wynajmowana i nie koniecznie bedziemy w niej mieszkac po urodzeniu dzidziusia po wywiadzie ze mną tylko mi przytaknely i odjechaly. Z tego powodu odradzam szpital na Polnej bo potem nie bedziecie tylko kobietami oczekujacymi na ciaze lub mlodymi mamami tylko ciezarnymi lub mamami pod pieczą opieki społecznej... Nie polecam tego szpitala... Ze stresu po pobycie na oddziale obserwacyjnym i oskarzeniami ze strony pani pracownik socjalnej będę rodzila w innym miescie.
 
Nie trzeba rodzić w innym mieście, z całego serca polecam szpital na św. rodzinie.
A z polnej mam w miarę dobre doświadczenia. Jak coś było nie tak to nie bylo zmiłuj musiało być po mojej myśli. W grę wchodziło dobro moje i mojego dziecka.
 
Ja myślę, że dużo zależy od ludzi na jakich się trafi. Od położnej, od tego jaki to jest poród. Bo jak ktoś rodzi bez powikłań, to potem zachwala, jak są powikłania przy porodzie, to często są negatywne opinie, mimo że jest duże prawdopodobieństwo, że w innym szpitalu by było podobnie.

Ja na Polnej rodziłam dwa razy. Każdy mój poród był poprzedzony kilkoma tygodniami pobytu w tym szpitalu. Za pierwszym razem nie miałam lekarza z Polnej, co spowodowało, że sam pobyt w szpitalu wspominam źle, bo nikt mi nic nie mówił itp. Natomiast sam poród był ok, mimo, że nie miałam wykupionej położnej. Poszło w miarę sprawnie, co prawda z oksy, ale było ok.
Za drugim razem miałam lekarza z Polnej - wiedziałam że jest duże prawdopodobieństwo, że znowu spędzę kilka tygodni w szpitalu, więc chciałam kogoś, kto przynajmniej mi będzie mówił, jakie są plany co do mnie. Natomiast sam poród wspominam dużo gorzej - miałam wywoływany w 36 tygodniu, trwało to długo, bo jednak organizm nie gotowy do porodu. Położna była ok, w dodatku akurat mój lekarz miał dyżur na porodówce, więc to też na plus. Tak więc ja na ludzi nie mogę narzekać, natomiast ten drugi poród był dla mnie mocno traumatyczny, tym bardziej, że mały miał zapalenie płuc, ale myślę, że wszędzie by było podobnie.

Moja koleżanka rodziła na Polnej 1,5 miesiąca temu. Ona miała wykupioną położną, z której była bardzo zadowolona, lekarz (chodziła do tego co ja), też powiedział, że ludzie ją chwalą. Jej akurat zależało na położnej, bo z uwagi na pandemię musiała rodzić bez męza. Jak chcesz, mogę zapytać jak się ta położna nazywała. Płaciła chyba koło tysiaka.
Hej☺️mogłabym prosić o namiary na położą?
 
reklama
Ja myślę, że dużo zależy od ludzi na jakich się trafi. Od położnej, od tego jaki to jest poród. Bo jak ktoś rodzi bez powikłań, to potem zachwala, jak są powikłania przy porodzie, to często są negatywne opinie, mimo że jest duże prawdopodobieństwo, że w innym szpitalu by było podobnie.

Ja na Polnej rodziłam dwa razy. Każdy mój poród był poprzedzony kilkoma tygodniami pobytu w tym szpitalu. Za pierwszym razem nie miałam lekarza z Polnej, co spowodowało, że sam pobyt w szpitalu wspominam źle, bo nikt mi nic nie mówił itp. Natomiast sam poród był ok, mimo, że nie miałam wykupionej położnej. Poszło w miarę sprawnie, co prawda z oksy, ale było ok.
Za drugim razem miałam lekarza z Polnej - wiedziałam że jest duże prawdopodobieństwo, że znowu spędzę kilka tygodni w szpitalu, więc chciałam kogoś, kto przynajmniej mi będzie mówił, jakie są plany co do mnie. Natomiast sam poród wspominam dużo gorzej - miałam wywoływany w 36 tygodniu, trwało to długo, bo jednak organizm nie gotowy do porodu. Położna była ok, w dodatku akurat mój lekarz miał dyżur na porodówce, więc to też na plus. Tak więc ja na ludzi nie mogę narzekać, natomiast ten drugi poród był dla mnie mocno traumatyczny, tym bardziej, że mały miał zapalenie płuc, ale myślę, że wszędzie by było podobnie.

Moja koleżanka rodziła na Polnej 1,5 miesiąca temu. Ona miała wykupioną położną, z której była bardzo zadowolona, lekarz (chodziła do tego co ja), też powiedział, że ludzie ją chwalą. Jej akurat zależało na położnej, bo z uwagi na pandemię musiała rodzić bez męza. Jak chcesz, mogę zapytać jak się ta położna nazywała. Płaciła chyba koło tysiaka.
Dzień dobry, będę bardzo wdzięczna za polecenie położnej ? Chce mieć prywatna położna ale kompletnie nie wiem jak się za to zabrać i kogo wybrać ?
 
Do góry