Nulini
Po prostu szczęśliwa!
Mój mąż, kiedy rodziła się nasza córka, miał 22 lata. Dla większości był to siusiok, szczylek, ale on już przed planowaniem dzieci mówił, że będzie przy porodzie, nie brał w ogóle innej opcji pod uwagę, a jeśli miał jakieś wątpliwości, to ja nawet o nich nie wiedziałam.
I mimo, że w niczym mi nie pomagał (nie musiał masować, podawać wody, chodzić ze mną za rękę), to był PRZEOGROMNYM wsparciem, bo miałam do kogo chociaż gębę otworzyć No i rozśmieszał mnie, a to bardzo pomagało
Przy drugim porodzie oboje sztachaliśmy się gazem, aż pielęgniarki wpadły zobaczyć, której rodzącej tak wesoło - śmialiśmy się do łez
Oczywiście niczego nie oglądał, nie pchał łba tam, gdzie nie powinien, stał przy mojej głowie, trzymał mnie za rękę i znosił dzielnie moje wrzaski. Przy drugim porodzie przecinał pępowinę, ale też niczego nie widział.
Wiadomo, gdyby z góry założył, że przy porodzie nie będzie, to bym go nie namawiała, ale osobiście bardzo się cieszę, że stanął na wysokości zadania i byliśmy w tych chwilach razem
I mimo, że w niczym mi nie pomagał (nie musiał masować, podawać wody, chodzić ze mną za rękę), to był PRZEOGROMNYM wsparciem, bo miałam do kogo chociaż gębę otworzyć No i rozśmieszał mnie, a to bardzo pomagało
Przy drugim porodzie oboje sztachaliśmy się gazem, aż pielęgniarki wpadły zobaczyć, której rodzącej tak wesoło - śmialiśmy się do łez
Oczywiście niczego nie oglądał, nie pchał łba tam, gdzie nie powinien, stał przy mojej głowie, trzymał mnie za rękę i znosił dzielnie moje wrzaski. Przy drugim porodzie przecinał pępowinę, ale też niczego nie widział.
Wiadomo, gdyby z góry założył, że przy porodzie nie będzie, to bym go nie namawiała, ale osobiście bardzo się cieszę, że stanął na wysokości zadania i byliśmy w tych chwilach razem