reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród.. ale nie o czasie. Straty po urodzeniu

Witajcie! Chcę Wam powiedzieć, że jestem z Wami. Czytam Wasze historie i czuję Wasz ból. Ja swoje maleństwo straciłam jedenaście lat temu. Byłam bardzo młoda i nie miałam wsparcia ze strony rodziny. Po wyjściu ze szpitala mój ojciec spytał czy dobrze się bawiłam. w tej chwili mam córkę, która wczoraj skończyła 10 lat i tylko ona dała mi siłę na przetrwanie, cieszę się, że pojawiła się tak szybko po .... Nie wiem czy miałam chłopca czy dziewczynkę, pochodzę z małego prowincjonalnego miasteczka i tutejsi lekarze nie traktują kobiet w sosób godny zwłaszcza jeśli mają mniej lat niż dwadzieścia. Nie miałam szans na zabranie mojego maluszka ze szpitala. Współczuję Wam z całego serca!!!
 
reklama
Mamo mimi! Nie myśl nigdy że śmierć Twojej Kruszynki była Twoją winą! Ja też tak w pewnym momencie myślałam... Tak jak pisałam mojego synka nie dało się dalej leczyć ponieważ odeszły mi wody, w innym przypadku, gdyby tak się nie stało, mój Areczek mógłby być dalej leczony, miał szansę urodzić się i być zdrowym dzieciątkiem! Pomyśl sobie że może z jakiś względów to miało jakiś sens, że może tak musiało być. Ja sobie myślę, że może gdyby mój synuś się urodził to może by bardzo cierpiał... Może byłby bardzo ciężko chory. Może stało się tak by oszczędzone mu były cierpienia? Tak sobie to tłumaczę... Czasem odrobinę to pomaga. Jedno czego nie mogę zrozumieć to dlaczego właśnie mój synek był chory. Lekarze mówią że ta wada zdarza się bardzo rzadko... ;(
Strasznie tęsknię za moim Areczkiem :( Wciąż o nim myślę. Mam nadzieję że tam gdzie jest już nie cierpi, że jest szczęśliwy...
Uśmiechajmy się czasem choć to takie trudne. Wierzmy że nasze słodkie Maleństwa cieszą się kiedy widzą uśmechniętą mamusię...
 
Tak bardzo mi przykro.Łzy leją mi się strumieniami gdy czytam Twój post.To straszne jak postępują lekarze,księża kiedy rodzi się martwe dziecko.Księża tyle dudnią, że już od poczęcia jest to życie,ale kiedy dochodzi do tego,że dziecko rodzi się martwe to okazuje się, że albo nie ma miejsca na cmentarzu,albo że nie było ochrzczone itp.Boże,nie ma słów by choć trochę uśmierzyły ból po stracie dziecka.Ja poroniłam dwa razy we wczesnej ciąży,wiem że to nie to samo,choć serce mi krwawiło z bólu i czułam jakby umarła jakaś część mnie,ale wierzę że kiedyś uda mi się zajść w ciąże i urodzić.Gdy roniłam to też w szpitalu lekarz zapytał się mnie cyt."nie wypadło pani coś?"Ale to "coś" żyło we mnie.W takich chwilach nie ma współczucia ze srony lekarzy,księży tak jak byśmy były "następnym przypadkiem".W trudnych chwilach pomogła mi modlitwa,choć troszkę uśmierzyła ból.Wierzę że te nasze ANIOŁKI są tam na górze i żyją,może nawet w leprzym świecie.Życzę ci dużo siły,wytrwałości i wiary.Całym serduszkiem jestem z Tobą.Pozdrawiam gorąco. Kasia.
 
jest mi strasznie zle i serce mi peka 21.06. 2005 odszedł nasz Mateuszek, żył zaledwie 3 minutki. cala nasz tragedia zaczęla sie 07.06 kiedy poszliśmy na usg zobaczyc jak sie rozwij nasze maleństwo, byłam wtedy w 21 tyg., okazało sie że nasze maleństwo jest bardzo chore ma wade serduszka i chyba nie ma nereczek, bylismy w szoku nie moglismy w to uwierzyc, pojechalismy do warszawy zeby to potwierdzic. niestety los byl dla nas okrutny nasze pierwsze dziecko i bardzo oczekiwane nie miało zadnych szans na przezycie, byłam zalamana. najgorsze w tym wszystkim bylo to ze musze urodzic wlasnymi silami, boze nigdy nie myslalam ze moze mi sie coc takiego przydazyc. wrócilam po tygodniu do swojego miasta zeby tutaj urodzic. nasz synek przyszedł na świat we wtorek wazyl 500 g i mial 30 cm, serce mi peka ze tak sie stało, tak bardzo pragnelismy tego dziecka. najbardziej mnie boli to ze nie widzialam naszego mateuszka bo wszyscy mi odradzali, ale moj mąż go widział i ciesze sie ze chociaz on mogł go zobaczyc. teraz codziennie odwiedzamy naszego synka na cmentarzu i nie mozemy uwierzyc do tej pory co sie stało. calymi dniami siedze i placze za mateuszkiem i wiem ze nigdy sie z tym nie pogodze
pogrązeni w smutku i bólu rodzice
 
Tak strasznie mi przykro!!! Zawsze trudno w takiej sytuacji znaleść słowa pocieszenia dla rodziców Maleństwa, bo tych słów po prostu nie ma. Wiem co mówię. Jedno co mogę Wam powiedzieć to to że nigdy nie zapomicie Waszego synusia, zawsze będzie w Waszych sercach. Ty zawsze bedziesz Jego mamą a Twój mąż Jego tatą a ON zawsze, gdziekolwiek teraz jest będzie Waszym ukochanym i wyczekiwanym Synkiem. Wasza Kruszyna wie że była kochana. Opiekowaliście się nim jak był w Twoim brzuszku, dawaliście mu dużo miłości, teraz On będzie się Wami opiekował, będziesz czuła Jego miłość. Ni ewim czy cokolwiek Wam pomogłam, sama wiem że żadne słowa w obliczu takiej tragedii niec nie pomagają. Jeszcze raz tak strasznie mi przykoro, łączę się w bólu.
 
czesc mam na imie asia jak przeczytałam wasza historie to az sie poryczałam bardzo mi przykro zycze wam duzo dobrego i choc wiem ze to trudne to sie nie poddawajcie i walczcie dalej!!!! wiem co muwie moja dzidzia miała wade serduszka i stracilismy ja w 16 tygodniu i mało tego lekarz nam mówił ze dzidzia rosnie i sie doskonale rozwija a dzidzia nie zyła juz!!!! chodziłam tak ponad 2 miesiace z martwym dzieciatkiem !! i choc minoł w maju roczek to ja cały czas nie moge sie pozbierac!! a mam pytanko pochowaliscie wasza dzidzie ???? bo ja jeszcze rok temu nie wiedziałam ze mozna chowac tak malenkie dzieci!!!! z jednej strony wam zazdroszcze bo macie chociaz gdzie pójsc porozmawiac z nim a my z mezem nie mamy nic prócz wspomniem pozdrawiam bardzo goraco trzymaj sie asia
 
Witajcie
Minęło już ponad siedem miesięcy i odnoszę wrażenie że wszyscy zapomnieli, wszyscy oprócz mnie. Ja nie mam tego poukładanego. Ogólnie trzymam się nieźle, ale... nie znoszę maleńkich dzieci, tzn znoszę aż za bardzo, ale źle się czuję jak widzę takie maleństwa, odchodzę żeby się nie gapić i nie rozkleić. Do kobiet ciężarnych też mam uraz, też ich unikam.

Czasem jakieś pytanie padnie: a to jedno dziecko Państwo macie? ha ha ha hi hi hi!!! A kiedy następne? ha ha ha hi hi hi!!! Jakie to zabawne!!! Odpowiadam, że przyjdzie czas, że pomyślimy...

Kolejna ciąża? Może kiedyś przypadkiem, zbyt trudne to dla mnie, nie dam rady psychicznie, tym bardziej że czeka mnie szewek więc leżenie!!!

Ludzie nie potrafią się zachować wobec takich jak ja, unikają rozmowy, boją się zapytać, boją się płaczu, jeżeli już to zapytają mojego męża, zawsze to bezpieczniej, on pewnie nie wymięknie, bo to mężczyzna. Życie toczy się dalej, była sprawa, nie ma sprawy.

Na pewno następuje selekcja znajomości, nie wszyscy potrafią się odnaleźć w takiej sytuacji i wspomóc, wiele osób wycofuje się, są dla mnie tchórzami, inni mile zaskakują!! Niektórzy nazywają siebie przyjaciółmi i okazuje się że to tylko słowa. Bzdura kompletna.

Pozdrawiam wszystkich gorąco

Monika
 
Mama Mimi, witam Cię bardzo serdecznie. Od śmierci mojego Synka minęło prawie 6 miesięcy. Mnie również wydaje się że nikt nie pamięta... to takie przykre :(
Również bardzo źle znoszę widok kobiet w ciąży, nieco lepiej małych dzieciaczków, choc one również sprawiają że serce boli... Bardzo mi jest przykro, że ludzie nie rozumieją tego, że unikam spotkań z kobietami w ciąży, nawet mój kochany wyrozumiały mąż nalega, żebym próbowała, że minęło już pół roku... Dla mnie to niestety wciąż DOPIERO pół roku. Bardzo często myślę o moim Syneczku, wciąż mi Go brak. Dobrze że nasze Maleństwa zawsze będą żyły w naszych sercach i naszej pamięci, tego nikt nam nie odbierze.
Ja nie mam dzieci, a bardzo tego pragnę. W tym miesiącu mija 4 cykl starań o drugą dzidzię (zaczęliśmy po 3 pełnych cyklach wg. wskazań lekarza), niestety jak na razie bezskutecznie :( To na mnie również bardzo, bardzo źle wpływa :( Tym bardziej źle ostatno reaguję na kobiety w widocznej ciąży oraz te o których wiem, że niedawno zaszły w ciążę. Bardzo mi przykro ale nie umiem cieszyć się ich szczęściem...
Dzisiaj na świat przyszedł synek brata mojego męża... trudno mi cieszyć się ich szcześciem :( Boję się dnia gdy teściowie powiedzą, że to ich pierwszy wnuk...
Życzę Ci wiele szczęścia oraz zrozumienia od ludzi tego co się wydarzyło... Wiem jak bardzo dużo to znaczy.


 
reklama
Mama Mimi niestety mimo to, że zanim Areczek się urodził nalegalam na położną, że będę chciała zobaczyć Maleństwo. Rodziłam Synka przez dwie i pół doby, miałam bardzo nieprzyjemne przejścia z lekarzem... Wszystko to wpłynęło, że gdy Maleństwo się urodziło byłam tak wykończona, że uległam sugestii położnej i niestety nie zobaczyłam Areczka :( Będę na pewno tego do końca życia załować :(
:( :(
Widziałam Jego ciałeczko zawinięte w pieluszkę, gdy układaliśmy synka do trumienki... Niestety nie było już możliwości wtedy Go zobaczyć... Bardzo żałuję też, że nie zdobyłam się na to by przytulić chociaż to zawiniątko w pieluszce... :(
Czy masz chociaż grobek swojego dzieciątka? Nam udało się Maleństwo pochować. Było to dla mie bardzo bardzo ważne i nigdy nie pożałuję tej decyzji (wiele osób mi sugerowało, że lepiej nie zostawiać takiego śladu po dzidziusiu, kompletnie się z nimi nie zgadzam!)
 
Do góry