reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Poród.. ale nie o czasie. Straty po urodzeniu

Jest już wtorek. Już po wszystkim.
I mam ogromnego doła. i poczucie winy, że się nie udało a było tak blisko i tak się starałam a jednak za mało. Czekam na wynik sekcji ale wydaje mi się ze to grypa, którą przeszlam miesiąc temu.
Cmentarz?W kaplicy na chwilę była otworzona trumienka, a w niej zawiniątko. Poprosiliśmy o zawinięcie dziecka w kocyk. Jakie to musiało być maleństwo, byłam w szoku. Przeżycie jest naprawdę traumatyczne, nawet mój mąż padł, na szczęście teraz chociaż on trzyma się nieźle, natomiast jaźle to znoszę, czuję się wyciśnięta z wszystkiego, najchętniej kupiłabym sobie wino i na smutno upiłabym się. Rozmów mam dość, jedyne na co mnie stać to pisanie.
No i znowu i wciąż powracające poczucie niskiej samooceny. Znowu nie dałam rady, ponoć nie mam podstaw żeby tak sądzić ale to zasługa Rodziców moich , którzy wiedzą lepiej.
Wchodzę często na forum eDziecko. Niby powinien mnie pocieszyć fakt, że takich przypadków jak mój jest na pęczki, ale mnie to wcale nie pociesza, jest to bardzo smutne, że jest nas tyle, tyle osób cierpi, tylu lekarzy bezdusznych jest, podchodzących do Nas jak do kolejnego przypadku.
Kiedyś napewno mi minie, musi, ale kiedy? Nie mówiąc już o kolejnym dziecku, abstrakcja.
Jeszcze raz dziękuję za słowa otuchy, bez nich byłoby jeszcze gorzej

Monika
b
 
reklama
Moniko, czytałam Twoją historię... Myślę , że Bóg wie co robi zabierając do siebie nienarodzone Dzieci- ma w stosunku do nich widocznie inne plany. Wierzę, że moje nienarodzone Bliźniaki i Twój Syn, jak również wiele innych Dzieciaczków są i pozostaną na zawsze blisko nas- Rodziców. Wierzę też, że Twoje cierpienie któregoś dnia zmieni się w radość z nowego Życia ! Myślami jestem przy Was i wspieram Was modlitwą. Barbara.
 
Basiu pięknie napisałaś.

Wszystko ma swój sens, nawet takie cierpienie, tylko tak ciężko zrozumieć sens tego cierpienia i bólu jaki pozostał. Ja straciłam Maleństwo w 4 miesiącu. 2 lutego miałam zabieg. Minął już ponad miesiąc, boli nadal i na pewno jeszcze będzie długo.
Rzeczywiście jest bardzo dużo kobiet, które tracą dzieci. Tak na co dzień tego nie widać, nie słychać. Najlepiej widać to w szpitalach. Na sali leżałam z dziewczyną, która starciła dziecko w 7 miesiącu.Nagle.

Trzymajmy się dzielnie.
Ciepło pozdrawiam. Pa.
 
Hej mamo mimi!!! Wiem co przeżyłaś, tylko tyle, że to mój facet zajął się wszystkim dotyczącym pogrzebu itp.Urodziłam martwą córeczkę w 30 tyg. Ja nie dałabym rady. Wiem co czułaś patrząc na trumienkę i tą bezbronną małą istotkę. Rozmawiałam z zaprzyjaźnionym księdzem dzieci martwo narodzonych się nie chci. Jednak także pragnęłam ją ochcić, niestety nie dało rady. Mój facet był na tyle odważny, że widział Patrysię w prosektorium, chociaż chciałam to mi nie powzolił. Wiem co znaczy, chować własne maleństwo, chociaż do chwili gdy jej nie zobaczyłam w trumnie nie wierzyłam, myślałam, że to jakiś okropny horror mi się śni??? Podszywam się pod koleżankę, bo nie ma czau na zalogowywanie się. Gosia
 
Kochana MIMI!!!!!
wiem co czujesz. Przeszłam najpierw przez taką sytuację razem z moimi dwoma koleżankami, a teraz jestem właśnie po pożegnaniu się z dwumiesięcznym maluszkiem, którego nie zdążyłam donosić. Jedyne co Ci chcę powiedzieć, to to, że każda z nas to przeżywa tak samo silnie, bez względu na to ile mamy dzieci w domu i który to miesiąc ciąży. Ja niestety swojego maluszka nie mogłam nawet pochować, bo miał tylko 4 milimetry wzrostu, więc mój synek nadał mu imię Malinka. Moje koleżanki pochowały swoje dzieci - trafiłyśmy na mądrych księży (niestety to też ludzie różni) którzy jeszcze umieli udzielić wsparcia. Teraz jest czas dla Ciebie. Musisz wypłakać swoje i to jest najlepsze rozwiązanie, bo inaczej odezwie się to komplikacjach zdrowotnych. Unikaj ludzi, którzy zmuszają Cię do czegoś. Nie musisz przecież mówić o tym, choć czasem pomaga powiedzenie komuś, że jest strasznie, bo rzeczywiście jest. Może spróbowałabyć poszukać psychologa pracującego z ciężarnymi i mamami w podobnej sytuacji jak Twoja. A może bardziej odpowiadałaby Ci grupa wsparcia? To nie chodzi o to że będziesz tam musiała mówić, ale czasem tez dobrze robi posłuchanie kogoś jak sobie radził w takich trudnych momentach. Staraj się myśleć - wiem że to bardzo trudne - o tym co było miłe kiedy oczekiwałaś na swojego ślicznego dzidziusia. To jest teraz Wasz czas na pożegnanie i nic się nie da przyśpieszyć. To mija, czas leczy rany i nie chodzi o to żebyś zapomniała o nim, ale właśnie pamiętała o tych milych chwilach, które przezyliście wspólnie jako rodzina. Twój mąż piszesz, że jakoś się trzyma ale jemu też nie jest łatwo... a jeszcze mniej rozumie się ojca, który stracił nienarodzone dziecko.
Jestem pewna, że Waszej rodzinie uda się przez to przejść i Wasz nienarodzony synek sprawi, że będziecie sobie jeszcze bardziej bliscy!
 
Witajcie
Dawno tu nie byłam.
Już mi trochę lepiej. Tylko ciągle jeszcze nie mogę wyjść na prostą z lekarzami. Ciągle coś się plącze. jakies leki. Chciałabym zamknąć ten etap życia ale jeszcze to wszystko ciągnie się za mną.
Jest mi smutno, jeszcze długo będzie.
Jedna rzecz, zachowanie jest dla mnie szczególnie bolesne. To że inni zapominają tak szybko o tym co się stało. Właściwie dlaczego mieliby pamiętać?Nie powinnam się dziwić.

Pozdrawiam
 
MIMI! Nie zwracaj uwagi na innych. Oni myślą, że jak nie będą poruszali tego tematu to Tobie będzie łatwiej. Obie wiemy, że tak nie jest. To poprostu musi w nas wybrzmieć do końca. Mam kilka koleżanek, które przeszły przez to co my - ich dzieci w różnym wieku "ciążowym" - i jedno co powtarzają, że to mija z czasem i mimo tego całego smutku i rozczarowania można potem też żyć szczęśliwie. Uściskaj swojego męża - niestety ich jeszcze mniej rozumieją, a nawet dziwią się, że ojcowie też cierpią. Razem pzrezchodzi się przez dużo łatwiej.
 
Mamo mimi! Niestety wiem co czujesz... Mój synek urodził się martwy w 21 tygodniu ciąży 22 kwietnia... Miałam wywoływane poronienie a mój synek jeszcze żył. Sama musiałam podjąć decyzję by dłużej nie cierpiał. Mój synek miał wadę wrodzoną o której wiedziałam od 12 tc. Był intensywnie leczony i lekarze dawli szanse na wyleczenie niestety jednak po kolejnym zabiegu mój organizm nie dał rady i odeszły mi wody. Mój syneczek żył i lekarze mówili że mógłby nawet dożyć do 40 tc ale zaraz po urodzeniu zmarł by. Zdecydowałam zakończyć więc jego cierpienia... Decyzja była straszna, rodziłam Go 3 doby. Kiedy się urodził położna powiedziała że najprawdopodobniej nie żył już ok 2 dni... Zmarł pewnie na skutek skurczy porodowych. Poczucie pustki, żalu i ból są nie do zniesienia... Ja również zauważyłam, że ludzie nie rozumieją co się stało. Słowa "nic sie nie stało, jesteście młodzi będziecie mieć następne dziecko" tylko dodatkowo ranią...

Jeśli chodzi o pogrzeb to szpital nie chciał wydać mi mojego Dziecka (tzn. lekarze mówili że nie mogą wystawić odpowiednich dokumentów potrzebnych do odebrania i pochowania ciałka). Nie daliśmy z mężem za wygraną. Szukaliśmy do skutku cmentarza na którym zgodzono się pochować naszego synka. Dzięki dobrym ludziom z prosektorium również udało nam sie odebrać ciałko. Wszyscy twierdzili że jet to działanie nie do końca zgodne z prawem ale pomogli. Chciałam zauważyć jedną bardzo istotną kwestie. Nie pozwalajmy szpitalom na własne rządy! Nigdzie w żadnej ustawie nie ma zapisu zabraniającego pochowania dzieciątka niezależnie od tego ile miało tygodni! Szpitale niestetety naruszają ustawę. Być może nieświadomie, być może by nie psuć sobie statystyk... nie wiem. Wiem tylko że jest to nieludzkie i nieuzasadnione prawnie. Na poparcie mych słów zamieszczam link do pisma z Ministerstwa Zdrowia - http://www.poronienie.pl/prawo_MZ_zgl.html,  oraz Pismo Rzecznika Praw Dziecka z prośba o wyjaśnienie przyczyn odmowy  wydania dokumentów umożliwiających zgłoszenie w USC urodzenia dziecka martwego - http://www.dlaczego.org.pl/prawomin1.htm.
Sama również napisałam pismo z pytaniem co robić gdy szpital zabrania pochować dziecko. Czekam na odpowiedź. Jak ją dostanę, zamieszczę na stronie i podam link.
Dla mnie pogrzeb był niezwykle ważny. Kiedy pochowaliśmy naszgo Synka kamień spadł mi z serca, że jego ciałko jest bezpieczne, że nie zostanie spalone w szpitalnym krematorium z innymi szczątkami ludzkimi - tak się dzieje gdy rodzice nie odbiorą ciałka...
Pamiętajcie, że jeżeli chcecie pochować swoje dziecko, niezależnie od tego czy było ono wg dokumentacji medycznej płodem czy też uznano je za dziecko, macie do tego pełne prawo!

Pozdrawiam
 
reklama
Witaj kochana!!!
Staram się nie rozpłakać, bo nie jestem u siebie w domu ale przychodzi mi to z trudem, wielkim trudem.
Aż za dobrze Cię rozumiem.
Wszystko mi się przypomina, jak to dokladnie się odbło.
Moje dziecko nie miało wad, dostałam infekcję, która przeszła na dziecko i miało zapalenie płuc. źle się czuję z myślą, że zmarło we mnie i przeze mnie, powiedziałabym fatalnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mam ogromny żal do lekarza, że mnie nie poprowadził lepiej, ale teraz to nic nie da, nic nie zmieni.
Też się cieszę że udało mi się pochować Szymona, nie darowalabym sobie gdyby stało się inaczej.
U mnie minęło więcej czasu i powoli wszystko blednie.

Trzymajcie się dzielnie
 
Do góry