Witam!
ja tez dlugo zastanawiałam sie czy opłacić połozna czy nie...Poród mialam miec rodzinny wiec zadecydowalismy z mężem, ze nie dajemy nic i zobaczymy jak bedzie. Gdybym miała rodzic sama to chyba bym zapłaciła...Poza tym to bardzo ważne jest nastawienie - optymistyczne, łatwo sie mówi 8 miesiecy po porodzie, ale tak jest. Ja sie nastawiłam na to,ze dużo zalezy ode mnie, czy bedę silna, ze sie nie poddam, zejakos zniosę ten ból, skoro tyle kobiet rodzilo to czemu ja mam nie urodzic. no i pomogła mi szkoła rodzenia, bo wiedziałam jak wyglada sala do porodu, z czego moge korzystac i co mi wolno, czego sie domagac. I moj maż tez to wiedział bo chodzil razem ze mna na szkole rodzenia, wiec jakbym ja nie miala glowy to on mial walczyc o nasze!to bardzo wazne. I trafiłam na super połozna, poród niby lekki ale koncówka tragedia, zanikały skurcze i tetno u małej, ale dałam rade, nie pekłam ani mnie nie nacinali!!!niestey łozysko ręcznie usuwane pod znieczuleniem ogólnym ale bylo mi juz wszytsko jedno. Mąż podziękował połoznej bombonierka i 50zł (troche za malo, ale mielismy w ogole nie dawac...), lekarce nic nie dalismy, bo byla 2 min na sam koniec.A kolezanki poloznej dawały po 250zł, takie podobno u nas stawki.
Zycze siły i powodzenia i szybkiego porodu tym, które czekaja na dzidziusia!