Syneczki, Vilmaq
Ja też nie robię badań prenatalnych w kierunku wad genetycznych. Mój ginekolog powiedział, że o ile można te wady wykryć, to wyniki tych badań (usg genetyczne i testy z krwi, ewentualnie dalsze badania inwazyjne) wyraża się w procentach-nigdy nie można stwierdzić, że dziecko jest chore na 100%,albo zdrowe na 100%. Co więcej większości wykrytych wad nie leczy się przed urodzeniem- raz- ze względu na ten procent, który wskazuje, że dziecko może być jednak zdrowe, i dwa-ze względu na fakt, że medycyna nie sięga jeszcze tak "daleko", aby móc ingerować w defekty układu chromosomów. Na moje pytanie co w takim razie da mi wykonanie tych badań, gin odpowiedział, że możliwość oswojenia się z ewentualną chorobą, a w niektórych przypadkach możliwość legalnej aborcji. Po takim wyjaśnieniu i poważnym przemyśleniu tego wszystkiego, doszłam do wniosku, że w związku z tym, że ciąży bym nie usunęła, a ewentualne oswajanie się z chorobą dziecka przez następne kilka miesięcy(a tak naprawdę z niepewnością) doprowadziłoby mnie zapewne do skrajnej nerwicy, czym mogłabym mojemu bąbelkowi tylko zaszkodzić-nie będę robić badań genetycznych. Pewna zdrowia mojego dziecka będę dopiero gdy będzie na świecie i gdy będę latami obserwować jego rozwój, ale potrafię się pogodzić z koniecznością czekania.