Witajcie kobietki!!
no ja juz w domku, of course nadal w dwupaku:-)
dzieki serdeczne za kciukasy i pozytywne fluidki plynace od Was!!
u nas ok, dostalam leki i nakaz lezenia, umowieni jestesmy na 20 lutego przyjecie do szpitala, a na 21 ciecie, oczywiscie jesli dotrwam do tego terminu (slowa ordynatora po badaniu
jesli pani dotrwa....
)
rozwarcie mam, skurcze sie jakies zapisywaly na ktg, cos tam z szyjka (nie dowiesz sie, bo sobie gadal do lekarzy nie do mnie po badaniu), ale mnie wypuscili, bo dziecko jest juz bezpieczne, nawet jakby sie cos zaczelo dziac to jade do szpitala i robia na szybciora cesarke i juz, wiec lepiej czekac w domku, co nie?
z serduszkiem mlodego, tez sie nie dowiesz nic, bo oni to maja w duszy, u nich sie tylko rodzi i nara, reszta ich nie obchodzi, bylam w szoku jak sie dowiedzialam, ze tam nie ma w ogole oddzialu patologii noworodka i jak cos wyniknie nie tak to w karetke i do kliniki pediatrii w naszym miescie.
aha...ruchy mlodego; utrudnione przez twardy brzuch, spieta macice i łozysko na przedniej scianie i do tego dziwne jakies jego ulozenie, tak sie skubany tam poskladal, ze ciezko mieli znalezc jego tetno na ktg i jak sluchali tym czyms do sluchania.
teraz juz lepiej go czuje, bo mam w koncu miekki brzuch po tym felku, najwyrazniej ta luteina na tym etapie byla bez sensu, a nospa i magnez nie dawaly rady.
Kasiurek przejela dyzur ;-)wczoraj wieczorem dostala juz sterydy na plucka mlodej, dzisiaj drugi, wiec tez jej mala jest juz bezpieczna i w razie jakby co, to moze sie rodzic.
ale ten nasz szpital....istna porazka i ci lekarze...masakra, szkoda slow normalnie:-(
poczytam cos, choc pobieznie co u Was, poki maz obiad gotuje i mnie nie goni do lezenia:-)