Witam z zaświatów ;-)
Czas mknie nieubłaganie i brakuje go na wszystko. Właśnie między gotowaniem obiadu na jutro, rozwieszaniem prania a przygotowywaniem kolacji dla siebie i męża, postanowiłam zajrzeć na chwilkę i powiedzieć, że żyjemy ;-) Po kilku cięższych dniach znów jest w miarę ok. Lila grzeczna, ładnie potrafi się sobą zająć, zwłaszcza gdy leży bez pieluchy, jedyny problem jest tylko taki, że zasypia tylko przy piersi. W dzień śpi tylko na spacerze i to cały czas musi być wożona lub choćby bujana, wieczorem po zaśnięciu przy cycu da się odłożyć do łóżeczka i pośpi w nim do około 1.30, ale potem pobudki właściwie co godzina, więc śpi z nami. Z Wercią były przeboje bo bardzo gryzła i biła dzieci na placu zabaw, ale chyba powoli przechodzi (tfu, tfu). Coraz ładniej bawi się z dziećmi, ma większe skłonności by się dzielić zabawkami. Od wczoraj chodzimy na dni otwarte do przedszkola, do którego od września ma chodzić - jutro już się kończą. Niunia jest bardzo zadowolona i strasznie jej się tam podoba, wołami trzeba ją wyciągać. Bawi się w każdą zabawę, którą panie wymyślą, pomaga sprzątać, rozdaje soczki i nikogo nie ugryzła ani nie pobiła - choć przepychanki są ;-) Lila też się przyzwyczaja do przedszkola, bo chodzi razem z nami w chuście. A ja jakoś się jeszcze trzymam, choć jestem permanentnie niewyspana.
Sorki, że za dużo nie popiszę, ale kupa rzeczy jeszcze do zrobienia, a nocka krótka ;-)
buziaki :-*