reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Podzielmy się, powspominajmy, poużalajmy się...

Klara95

Zaangażowana w BB
Dołączył(a)
4 Wrzesień 2019
Postów
138
... Czyli pozwólmy sobie na babskie jojczenie :)
Chciałam Was zapytać o parę rzeczy - z ciekawości :)
1. Co najbardziej podobało się Wam/podoba w ciąży? Co Was najbardziej wzruszyło? A co było kompletnie nowe? :) a co wspominacie najgorzej?
2. Czy mimo świadomości tego jak zmienia się ciało w ciąży bylyscie trochę zaskoczone tymi zmianami? 😁
3. Od razu widzialyscie, że jesteście w ciąży czy zorientowalyscie się po czasie? :) mowiliscie od razu rodzinie czy czekaliscie z informacją? :)
I bardzo ważne dla mnie pytanie, przygotowywalyscie się do porodu? :)
Jak wspominacie swoją ciążę? jak czujecie się w ciąży jeśli jesteście w niej teraz? Jakie emocje Wami targają? 😁

-
U nas w 1 miesiącu kompletnie nie wiedziałam, że jestem w ciąży :) najbliższej rodzinie powiedzieliśmy od razu - jestem straszna papla, za bardzo się cieszyłam. I najbardziej na świecie wzruszyłam się jak usłyszałam bicie serca mojego Bobo :) Najbardziej zestresowalam się jak usłyszałam, że dziecko może mieć wadę serca. Uwielbiam jak się rusza w brzuchu i kopie :) strasznie wspominam 1 trymestr (🤮).
Mimo pełnej świadomości jak zmienia się ciało w ciąży to i tak byłam zaskoczona 😂😂😂 człowiek całe życie liczy, że będzie taka Anna Lewandowską, nawet jeśli aktywny jest dużo mniej, a tu się okazuje, że niewiele ma z Anny 😂
Spacerowalam dużo od początku i w 2 trymestrze zaczęłam ćwiczyć na piłce, ale... Zaczął mi twardnieć brzuch, więc przestałam :(
Oczywiście jestem w 22 tyg i od początku towarzyszy mi zapalenie 👌ale na szczęście nie swędzi i nie piecze.
W ciąży bardziej doceniłam mojego Męża, z Zosi - Samosi zrobiłam się bardzo zależna osoba 😂
 
reklama
... Czyli pozwólmy sobie na babskie jojczenie :)
Chciałam Was zapytać o parę rzeczy - z ciekawości :)
1. Co najbardziej podobało się Wam/podoba w ciąży? Co Was najbardziej wzruszyło? A co było kompletnie nowe? :) a co wspominacie najgorzej?
2. Czy mimo świadomości tego jak zmienia się ciało w ciąży bylyscie trochę zaskoczone tymi zmianami? 😁
3. Od razu widzialyscie, że jesteście w ciąży czy zorientowalyscie się po czasie? :) mowiliscie od razu rodzinie czy czekaliscie z informacją? :)
I bardzo ważne dla mnie pytanie, przygotowywalyscie się do porodu? :)
Jak wspominacie swoją ciążę? jak czujecie się w ciąży jeśli jesteście w niej teraz? Jakie emocje Wami targają? 😁

-
U nas w 1 miesiącu kompletnie nie wiedziałam, że jestem w ciąży :) najbliższej rodzinie powiedzieliśmy od razu - jestem straszna papla, za bardzo się cieszyłam. I najbardziej na świecie wzruszyłam się jak usłyszałam bicie serca mojego Bobo :) Najbardziej zestresowalam się jak usłyszałam, że dziecko może mieć wadę serca. Uwielbiam jak się rusza w brzuchu i kopie :) strasznie wspominam 1 trymestr (🤮).
Mimo pełnej świadomości jak zmienia się ciało w ciąży to i tak byłam zaskoczona 😂😂😂 człowiek całe życie liczy, że będzie taka Anna Lewandowską, nawet jeśli aktywny jest dużo mniej, a tu się okazuje, że niewiele ma z Anny 😂
Spacerowalam dużo od początku i w 2 trymestrze zaczęłam ćwiczyć na piłce, ale... Zaczął mi twardnieć brzuch, więc przestałam :(
Oczywiście jestem w 22 tyg i od początku towarzyszy mi zapalenie 👌ale na szczęście nie swędzi i nie piecze.
W ciąży bardziej doceniłam mojego Męża, z Zosi - Samosi zrobiłam się bardzo zależna osoba 😂

Ja się o moją ciąże starałam z moim partnerem stosunkowo krótko. W sumie to drugie podejście w życiu, ale mój były nie nadawał się na ojca i nie żałuje że z tamtych pol rocznych starań nic nie wyszło. Tym razem jak odstawiłam tabletki to zaszłam od razu. Widać ma wojownicze pleminiki ninja. O ciąży dowiedziałam się ok 4tc. W sumie nastawiona byłam, że to potrwa, traktowałam te starania bardziej jak rekreacje z partnerem :p ale wracałam struta jak pies z nowej pracy żałując, że w ogóle ją zaczęłam. Wstąpiłam do apteki tak dla hecy nie robiąc sobie nadzieji i stwierdziłam a palnę sobie teścik a co mi tam. :D no taki szok że prawie z sedesu spadłam. Chyba najbardziej wzruszająca była dla mnie radość partnera, że jest osoba w życiu która nas chce (mnie + to dziecko). Podoba mi się to, że mogę wykorzystywać ciąże czasem niecnie i z miną smutnego misia powiedzieć do partnera "buuu nie dosięgam do sznurówek" :p. Najgorzej wspominam dzień w którym wystapil u mnie silny ból i lekarz stwierdził że muszę się zacząć oszczędzać bo dzieć jest bardzo nisko na co mój pracodawca rzekł "dlugo zamierzasz tak sobie jeszcze chorować'. Myślę, że to był tekst nie na miejscu...

Zmiany do mnie nadal nie docierają :D nadal czuję się energiczna i lekka dopiero jak pójdę do lustra widzę mój bęben w rozmiarach xxxxl :D Serio podobno mam największy w rodzinie, a wredni sąsiedzi podejrzewają mnie, że albo zaniżam wiek ciąży, albo ukrywam fakt o bliźniętach, lub kawał chłopa będzie. Nic z tych rzeczy :D jedna normalnych gabarytów dziewuszka.

Z informacją miałam poczekać żeby nie zapeszać. Wywdało mi się to zbyt piękne żeby było prawdziwe. Poszłam do matki oglądać seriale;p a ta się nawet nie zorienotowała, że coś jest nie tak bo zawsze pijemy sobie piwko "łeee dzisiaj nieee" następnego dnia zostawiłam jej dwa testy i pierwsze kupione przeze mnie śpioszki i czapeczki :D Fama o ciąży rozeszła się z prędkością światła.

Tak czy siak jestem najszczęśliwsza na świecie. Moje życie w przeciągu ost 1,5 roku ułożyło się sercowo, finansowo i będę miała córeczkę. Bajka z zasłużonym szczęśliwym zakończeniem.

Porodu boję się jak diabła;D powoli kupuje niezbędny ekwipunek na to wydarzenie.
 
Ciekawe właśnie to że niektóre od razu czują że są w ciąży, a inne nie :)
Ja należę do tych pierwszych, na ponad tydzień przed @ czułam już się inaczej - jakoś wyjątkowo spokojna i pełna energii, a zawsze przed okresem jestem do du... I odrzucilo mnie od alko- mimo że była wiosna i uwielbiam zimne białe winko ;) Nie to że mdłości czy coś - po prostu nie miałam ochoty. I zapaliła mi się lampka ;)
Chciałam się wstrzymać z mówieniem bo przeszłam.juz jedną stratę, ale też jestem papla i nie wytrzymałam.do prenatalnych ;D
Podobnie jak Ty, zakładałam że tyle zrobię i nadrobie ale .... energii mam mnóstwo, ale niestety brakuje mi czasu..
W samej ciąży mnóstwo mnie zaskoczyło, ale też pozytywnie- jak cudownie działa kobiece ciało, że takie małe cudo teraz kopie mnie w brzuchu i rooooośnie ❤
Nie mogę się doczekać synka - już 30 tc mamy :)
 
Najbardziej w ciąży podobało mi się badanie usg i ktg :) uwielbiałam oglądać córeczkę na ekranie i słuchać jej serduszka. Jako nowe doświadczanie to byly dla mnie ruchy maleństwa. Najgorzej wspomina pobyty w szpitalu i problemy ze stanem dziecka i moim, nigdy w życiu się tyle strachu nie najadłam. Co do zmian w ciele to byłam świadoma ale szczerze nie przeszkadzały mi te dodatkowe kilogramy. Jedyne co to przeszkadzały mi spuchnięte stopy bo ciężko było mi kupić buty zimowe ;) O tym, że jestem w ciąży zorientowałam się kilka dni przed terminem okresu a na następny dzień test tylko potwierdził moje podejrzenia. Rodzinie najbliższej powiedziałam po wykonaniu testu w 5 tygodniu a dalszej w 25 tygodniu.
Co do przygotowania do porodu to się jakoś specjalnie nie przygotowywałam bo od 28 tygodnia to mógł być on w każdej chwili. Miałam planowane cesarskie cięcie. Podeszłam do tego zdaniowo bo przecież jakoś musiałam urodzić :). Poród przez całą ciążę starałam się wypierać ze świadomości bo tak bardzo się bałam a na dodatek marzyłam o porodzie siłami natury. Swoją ciążę wspominam jako piękny okres w którym niestety pojawiły się też ciężkie chwile, łzy, nerwy, problemy, lęk o życie dziecka. Przeżycia z ciąży też nauczyły mnie, że trzeba się cieszyć chwilą bo łatwo stracić to co się ma najważniejsze, życie jest bardzo bardzo kruche i tak naprawdę w życiu liczy się tylko zdrowie. Ostatecznie wszystko się dobrze skończyło i dziś tulę moją 9 miesięczną córeczkę i nie wierzę czasem, że ją mam :)
 
Witajcie :) ja nie starałam się wcale ale nie starałam się też zapobiec. Byliśmy krótko razem ale orzeklam że mam prawie 30tke i jak będzie to będzie. Siostra mówiła że zajść w ciążę to nie hop siup. Od razu jak powiedziałam że co ma być to będzie to już było. Można rzec że popatrzyłam na mojego i hop :D ale to on wiedział że jestem w ciąży. Ledwo zaszłam to jadłam np żółty ser. A on: jesteś w ciąży. Powiedziałam że zobaczymy. A akurat zmienialam stanowisko w pracy. Wszystko na raz. I w lutym test i na dwóch kreski. Płakałam ze szczęścia myśląc że jestem farciara i wspolczulam osobom które robią test i świat im się wali... Tzn gwałt, romans itp.
Na początku miałam zagrożenie i brałam luteine ale przeszlo i wróciłam do życia. Rower itp. Jedynie to zgaga była koszmarna.
Pracowałam do 9 miesiąca. 7 dni po terminie zaliczyłam spacer po górach i wieczorem szpital.
Największym cudem jest jak z niczego powstał taki cud.
Wczoraj skończył miesiąc.
5kg szczęścia. Walka o laktacje, w nocy przeklinać że dalej go kosmici nie porwali i że marzę o spaniu jedna cała noc.
Ale potem myślę że to najlepszy prezent i dar od życia. Nie zawsze w związku kolorowo ale mój młody mężczyzna rekompensuje mi całe zło świata ❤️

POZDRAWIAM Mamusie i te które czekają na swoje Skarby. Odpoczywajcie póki możecie. :)
 
Siostra mówiła że zajść w ciążę to nie hop siup
O tak, ja też się nasluchalam na ten temat trochę, więc mówię do mojego: Dawaj, robimy dziecko. Miał opory, więc na zachętę mówię: no co ty, myślisz, że to tak o, raz strzelisz i będzie? Widzisz jak ludzie się starają latami.
No i strzelił za drugim razem ;)
O tym, że jestem w ciąży zorientowałam się kilka dni przed terminem okresu
O kurczę, podziwiam 😁 dla mnie to jest niesamowite jak kobiety już dobrze wiedzą, że są w ciąży 😁 ja miałam objawy identyczne jak na okres, więc na niego czekałam 😁 ale 4 dnia mówię sobie: aaaaaa, mam jakiś test w szafie to zrobię 😁
Podobnie jak Ty, zakładałam że tyle zrobię i nadrobie ale .... energii mam mnóstwo, ale niestety brakuje mi czasu..
Niesamowite jest to, że człowiek czuje się faktycznie pełen energii, a np ciało samo się buntuje ;)

Chyba najbardziej wzruszająca była dla mnie radość partnera, że jest osoba w życiu która nas chce (mnie + to dziecko
Fakt, to tez wzruszający moment :)


Btw. Tak mi się przypomniało. Bardzo chciałam być w ciąży, ale pamiętam, ze jak zobaczyłam 2 kreski na teście, to w jednej chwili skakalam że szczęścia, płakałam, a w drugiej stresowalam się i myślałam: o f*ck, co my zrobiliśmy 😂😂😂
 
Btw. Tak mi się przypomniało. Bardzo chciałam być w ciąży, ale pamiętam, ze jak zobaczyłam 2 kreski na teście, to w jednej chwili skakalam że szczęścia, płakałam, a w drugiej stresowalam się i myślałam: o f*ck, co my zrobiliśmy 😂😂😂
Ja po pierwszych nieprzespanych nocach powiedziałam że lepiej bym wyszła jakbym kupiła chomika. Hahaha oczywiście na zarty
Albo że znowu płacze i że dziwne że go jeszcze kosmici/Cyganie nie porwali :))
 
... Czyli pozwólmy sobie na babskie jojczenie :)
Chciałam Was zapytać o parę rzeczy - z ciekawości :)
1. Co najbardziej podobało się Wam/podoba w ciąży? Co Was najbardziej wzruszyło? A co było kompletnie nowe? :) a co wspominacie najgorzej?
2. Czy mimo świadomości tego jak zmienia się ciało w ciąży bylyscie trochę zaskoczone tymi zmianami? 😁
3. Od razu widzialyscie, że jesteście w ciąży czy zorientowalyscie się po czasie? :) mowiliscie od razu rodzinie czy czekaliscie z informacją? :)
I bardzo ważne dla mnie pytanie, przygotowywalyscie się do porodu? :)
Jak wspominacie swoją ciążę? jak czujecie się w ciąży jeśli jesteście w niej teraz? Jakie emocje Wami targają? 😁

To u mnie wszystko jest zupełnie inne.
Ciaza mnie nijak nie ekscytuje, nie powiem żeby ten stan mi się jakos specjalnie podobał. Ot jest jak jest trzeba przez to przejść jeśli chce się mieć dziecko. Żadnych specjalnych wzruszeń odnośnie samego stanu zwanego ciąża nie pamietam.
U mnie długo żeśmy się starali, ponad 7 lat. Ostatnie kilka lat już nie można było mówić o staraniach. Pogodziliśmy się z faktem, ze nic z tego nie będzie. Ciąża była zaskoczeniem. Niestety, pierwsza nie nacieszyliśmy się długo bo ja straciłam w 11 tygodniu.
Druga ciąża przyniosła tylko niepokoj czy tym razem się uda. Do 12 tygodnia w ogóle nie przywiązywałam się do niej. Dopiero jak na usg wyszło wszystko w porządku to pozwoliliśmy sobie na nieśmiałe uczucie szczęścia. Jak się jeszcze dowiedziałam, ze będę miała córkę to się naprawdę ucieszyłam. Do kompletu wszystkie badania wyszły prawidłowe, nie było zmartwień... Była to książkowa ciąża, bez wiekszych niedogodności poza kilkoma tygodniami mdłości. Później wszystko szło ok. Dopiero w 36 tygodniu zaczelam czuć się „ciężko” ale już byłam na urlopie, mam samochód, wiec zbytnio mnie to nie przeszkadzało.
O pierwszej ciazy powiedzieliśmy za wcześnie...potem był nieprzyjemny okres wyjaśniania, ze owszem w ciazy byłam ale już nie jestem. W drugiej słowa nikomu nie pisnelismy do 12 tygodnia.

Wszystkie testy ciążowe robiłam w pracy, jakos tak wychodziło. I po każdym wracałam normalnie do biura. Ta utracona pierwsza ciąża mnie zmieniła...

W tej pierwszej odnoszonej ciazy absolutnie nie mialam pojęcia co się dzieje. Zrobiłam test kilka dni po spodziewanej miesiączce i wyszedł pozytywny. Ale zauważyłam, ze piersi mnie wtedy strasznie bolały. Normalnie tez mnie bolały ale o wiele mniej. Wtedy niewiele o tym myślałam, ot może coś tam tym razem jest inaczej ale nie wyczuwałam się za bardzo.
Do porodu przygotowywałam się w taki sposób, ze uruchomiłam wszystkie zasoby żeby mieć cesarkę na życzenie, tu gdzie mieszkam można mieć taki wybór. Wiedziałam, ze poród SN to nie dla mnie. Jak już cesarka była zaklepana to przestałam się tematem interesować.
Za to intensywnie zajmowałam się projektowaniem pokoju dla dziecka. Dobieralam kolory, kompletowałem meble, ubranka, akcesoria pielęgnacyjne. Ten aspekt oczekiwania na dziecko bardzo mi się podobał.
Cesarka odbyła się sprawnie, ja się po niej otrząsnęłam niczym pies po wyjściu z wody i dopiero wtedy zaczelam się cieszyć dzieciątkiem. Do tego stopnia ze zachciało mi się drugiego :)

Druga ciąża była droga przez mękę i koszmar razem wzięte. Mdłości i zachcianki żywieniowe sprawiały, ze nie mogłam normalnie funkcjonować.
Później do 22 tygodnia był okres względnego spokoju ale potem znowu wszystko stanęło na głowie. Czułam się koszmarnie i klnelam na siebie za własna niemożność zrobienia dosłownie niczego. Dziecka nigdy za nic nie winilam, ono nie robiło tego specjalnie. Ale w drugiej ciazy jedyneuczucie które mi towarzyszyło to chęć żeby „już je ktoś wyjął”. Gdybym czuła się lepiej pewnie by bylo inaczej. Na pocieszenie powtarzałam sobie słowa mojej położnej, która jest przekonana, ze im gorsze początki ciazy tym lepsze rokowania na przyszłość.
Podobnie...nikomu nie mówiliśmy do 12 tygodnia. Ten pierwszy raz mi wystarczył.
Ale tym razem byłam prawie pewna ze jestem w ciazy. Jeszcze przed miesiączka. Piersi po znajomemu bolały w sposób który nie pozostawiał miejsca na watpliwosci. Test był formalnością.
Kompletowanie kolejnej wyprawki było znowu fajna zabawa (tym razem miał być chłopiec, różowe śpiochy nie bardzo się nadawały).
Porod znowu miał być przez cc i jedyne moje przygotowania polegały na spakowaniu torby. Jednak tym razem dostałam bardzo fajny zespół i anestezjologa, który za swoje umiejętności powinien dostac tytuł szlachecki. Zdołali mnie utrzymać w przytomności i w tak dobrym stanie, ze byłam w stanie przytulić dziecko tuż po porodzie. Ja synka trzymałam jednym ramieniem (w drugim kroplówka), płakałam niczym bóbr, niemalze rzygałam tecza i w ogóle mnie nie interesował fakt, ze chirurg zszywal mnie ponad godzinę. Dopiero później dowiedziałam się, ze miałam zrosty w jamie brzusznej, które chirurg pousuwał. Można powiedzieć, ze ciąża była kijowa ale jej zakończenie....będę wspominała do końca życia ze łzami w oczach.

Oboje dzieci zdrowe, okrągłe i rozowe. 4.4kg córka i 4.15kg syn. Warte absolutnie każdej chwili zmartwienia, każdej sekundy mdłości i każdego momentu, w którym czułam się niczym niegodna niczego słonica.
 
Cześć chciałam sie podzielić moją historią , która nie jest krótka pomimo ze mam dopiero 28 wiosen. W 2009 roku mając 18 lat i bedąc jeszcze w szkole średniej zaszłam w ciążę z moim wowczas chłopakiem ( a pózniej mężem do obecnej chwili, w styczniu 2020 bedziemy świętować 10 rocznice ślubu). Ciąża przebiegała bezproblemowo i ksiażkowo. Nasz syn urodził się 6 maja 2010 roku przez cc. Cesarke mialam poniewaz moj syn mial 59 cm dlugosci i 3.850.wagi. Lekarze bali się ze naturalnie nie urodze.i beda komplikacje. W październiku 2011 r zaszłam w ciążę która zaczela się brązowymi plamieniami i bólami w podbrzuszu. Jak sie okazalo w 6 tc byla to ciąża pozamaciczna w lewym jajowodzie. Mialam operacyjnie usuwaną tą ciążę razem z jajowodem ktory byl juz.pękniety. 😣 . Po operacji lekarz poinformowal mnie ze mialam zrosty i przez to ciąża byla w jajowodzie. Kilka miesięcy po operacji zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne. Jednak po 10 opakowaniach postanowiłam odstawić. Do roku 2015 nie planowaliśmy dzieci ze wzgledu na warunki mieszkaniowe. Mieszkaliśmy z tesciami oraz ze szwagierką i jej mężem w jednym domu. W marcu 2015 r. szwagierka z mężem kupila mieszkanie i niedlugo mieli sie wyprowadzic. Postanowilismy ze zaczniemy starania o dzidzie. Jednak bałam się kolejnej ciąży pozamacicznej. Poprosilam ginekologa o skierowanie na badanie drożności jajowodu HSG. W szpitalu bylam jeden dzien. Jajowod okazal się drożny. Więc zaczelismy starania na całego jednak nic nie wychodziło az do czerwca 2016 roku. (Wtedy mieszkalismy juz "na swoim").Udalo mi sie zajść w ciążę jednak od początku zaczely sie plamienia. I znowu ten strach ze to ciąża w jajowodzie co oznaczałoby KONIEC naszych marzeń o dzidzi. Test pokazal 2 kreski jednak druga byla bardzo blada. Z nerwow zrobilam betę. Wyszla 242. Za za 2 dni 308. Starcilam nadzieje. Za 5 dni bylo to 540. Moja gin dala mi duphaston jednak powiedziala zeby nie liczyc na tą ciążę. Na usg nie bylo nic widać byl to 5tc. W 6 tc w poludnie dostalam silnego bólu brzucha i krwawienia. Od razu pojechałam do szpitala jednak poronienie juz bylo w trakcie. Mialam zabieg wylyzeczkowania. W ten sam dzień wyszlam do domu. Na kontrolnej wizycie moja gin dala mi liste wszystkich badan hormonalnych. Wyszly ok dodam że wczesniej rowniez bylo wszystko ok z moimi hormonami kobiecymi.kazala dalej sie starać ale sugerowala wizyte w klinice niepłodnosci. W listopadzie 2017 zmieniłam lekarza ktory po.usg i dodatkowych badaniach podejrzewał pcos AMH 7,23. Zasugerował również badanie nasienia męża. Wyszlo ok. Bralam lek Aromek na stymulacje owulacji potem zastrzyk ovitrelle na pęknięcie pęcherzyka i tak przez 6 cykli. Ciąży ciągle nie było. Potem stwierdzil ze skoro ciąży nie ma zrobimy laparoskopie zwiadowczą z badaniem drożności jajowodu. Zabieg byl zaplanowany na środę 6 czerwca 2018 roku. Dzien wczesniej izba przyjęć badania usg itp. Po wizycie wieczornej po zabiegu lekarz oznajmił: niestety jajowod jest niedrożny i ma Pani bardzo duże zrosty w miednicy mniejszej. Jajowod rozdęty ma calej długości, jajniki w zrostach z otrzewną ścienną. Strzępki jajowodu w zroście. To byla najgorsza wiadomość jaką mogłam usłyszeć. Płakałam całą noc. Pogodzilismy się z tym że nie będziemy mieć dzieci. Bylo to bardzo trudne. Odpuściliśmy. Zabezpieczac sie przestaliśmy bo i tak bylam niepłodna. I pewnego pięknego dnia ( 16 listopada 2019)popatrzylam w kalendarz i myśle " kurcze przeciez ostatnią miesiączke mialam 14 października a 11 miała być kolejna." 18 listopada zrobiłam 2 testy. Wyszły POZYTYWNIE!!!!! Myslałam że to mi się śni. Według obliczeń byl to 5tc. Nie mialam żadnych plamień ani bóli. Do lekarza pojechałam w 6 tygodniu aby się za wcześnie nie rozczarować. Na usg lekarz powiedział "o ja cie kręce! Ciąża!" W macicy serducho biło. Crl 7 mm. Dostalam skierowanie na badania i kazal sie pokazac za tydzień. Dawno sie tak nie ucieszylam. Zadzwoniłam do męża ze wszystko ok. Oboje sie bardzo cieszyliśmy ale bylism również w szoku. Na nastepnej wizycie crl 12 mm. Wszystko ok.dostalam witaminy Duphavit Pregna magnez i duphaston 3x2. Powiedzial ze na tą ciążę trzeba chuchac i dmuchac i podtrzymanie nie zaszkodzi. Kazal sie pokazac jeszcze raz za tydzień bo na urlop idzie i wroci po Nowym.Roku. W domu powiedzialam synowi ze będzie miał w końcu rodzeństwo. Nigdy sie chyba tak nie ucieszyl. Rodzice i teściowie rowniez byli szczęśliwi. 12 listopada na wizycie podczas usg znowu wszystko runęło jak domek z kart. Przykro mi ale nie widzę tętna. 😔😔😔😔 myślałam że tam zemdleję.jak to !!!! Krzyknęłam. Niech Pan.sprawdzi dobrze !! Chwilę szukal.na ekranie. Sprawdzał krążenie dopplerem. Nic nie było slychac ani widac. Na drugi dzien oczywiście szpital. 2 lekarzy potwierdziło po USG ze zarodek nie żyje. Powiedzieli że nie mamy na to wpływu misialo byc cos nie tak z zarodkiem. Podamy Pani lek do szyjki na wywolanie poronienia. Zapłakana leżałam i czekalam na krwawienie i skurcze. Gdy już nadeszły wzięli mnie na zabieg. Na drugi dzien.wypisali mnie do domu. Nie.wiem jak to będzie dalej. Mam nadzieję że jeszcze kiedyś się uda. Tylko to daje nadzieje. 😏😏
 
reklama
Cześć chciałam sie podzielić moją historią , która nie jest krótka pomimo ze mam dopiero 28 wiosen. W 2009 roku mając 18 lat i bedąc jeszcze w szkole średniej zaszłam w ciążę z moim wowczas chłopakiem ( a pózniej mężem do obecnej chwili, w styczniu 2020 bedziemy świętować 10 rocznice ślubu). Ciąża przebiegała bezproblemowo i ksiażkowo. Nasz syn urodził się 6 maja 2010 roku przez cc. Cesarke mialam poniewaz moj syn mial 59 cm dlugosci i 3.850.wagi. Lekarze bali się ze naturalnie nie urodze.i beda komplikacje. W październiku 2011 r zaszłam w ciążę która zaczela się brązowymi plamieniami i bólami w podbrzuszu. Jak sie okazalo w 6 tc byla to ciąża pozamaciczna w lewym jajowodzie. Mialam operacyjnie usuwaną tą ciążę razem z jajowodem ktory byl juz.pękniety. 😣 . Po operacji lekarz poinformowal mnie ze mialam zrosty i przez to ciąża byla w jajowodzie. Kilka miesięcy po operacji zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne. Jednak po 10 opakowaniach postanowiłam odstawić. Do roku 2015 nie planowaliśmy dzieci ze wzgledu na warunki mieszkaniowe. Mieszkaliśmy z tesciami oraz ze szwagierką i jej mężem w jednym domu. W marcu 2015 r. szwagierka z mężem kupila mieszkanie i niedlugo mieli sie wyprowadzic. Postanowilismy ze zaczniemy starania o dzidzie. Jednak bałam się kolejnej ciąży pozamacicznej. Poprosilam ginekologa o skierowanie na badanie drożności jajowodu HSG. W szpitalu bylam jeden dzien. Jajowod okazal się drożny. Więc zaczelismy starania na całego jednak nic nie wychodziło az do czerwca 2016 roku. (Wtedy mieszkalismy juz "na swoim").Udalo mi sie zajść w ciążę jednak od początku zaczely sie plamienia. I znowu ten strach ze to ciąża w jajowodzie co oznaczałoby KONIEC naszych marzeń o dzidzi. Test pokazal 2 kreski jednak druga byla bardzo blada. Z nerwow zrobilam betę. Wyszla 242. Za za 2 dni 308. Starcilam nadzieje. Za 5 dni bylo to 540. Moja gin dala mi duphaston jednak powiedziala zeby nie liczyc na tą ciążę. Na usg nie bylo nic widać byl to 5tc. W 6 tc w poludnie dostalam silnego bólu brzucha i krwawienia. Od razu pojechałam do szpitala jednak poronienie juz bylo w trakcie. Mialam zabieg wylyzeczkowania. W ten sam dzień wyszlam do domu. Na kontrolnej wizycie moja gin dala mi liste wszystkich badan hormonalnych. Wyszly ok dodam że wczesniej rowniez bylo wszystko ok z moimi hormonami kobiecymi.kazala dalej sie starać ale sugerowala wizyte w klinice niepłodnosci. W listopadzie 2017 zmieniłam lekarza ktory po.usg i dodatkowych badaniach podejrzewał pcos AMH 7,23. Zasugerował również badanie nasienia męża. Wyszlo ok. Bralam lek Aromek na stymulacje owulacji potem zastrzyk ovitrelle na pęknięcie pęcherzyka i tak przez 6 cykli. Ciąży ciągle nie było. Potem stwierdzil ze skoro ciąży nie ma zrobimy laparoskopie zwiadowczą z badaniem drożności jajowodu. Zabieg byl zaplanowany na środę 6 czerwca 2018 roku. Dzien wczesniej izba przyjęć badania usg itp. Po wizycie wieczornej po zabiegu lekarz oznajmił: niestety jajowod jest niedrożny i ma Pani bardzo duże zrosty w miednicy mniejszej. Jajowod rozdęty ma calej długości, jajniki w zrostach z otrzewną ścienną. Strzępki jajowodu w zroście. To byla najgorsza wiadomość jaką mogłam usłyszeć. Płakałam całą noc. Pogodzilismy się z tym że nie będziemy mieć dzieci. Bylo to bardzo trudne. Odpuściliśmy. Zabezpieczac sie przestaliśmy bo i tak bylam niepłodna. I pewnego pięknego dnia ( 16 listopada 2019)popatrzylam w kalendarz i myśle " kurcze przeciez ostatnią miesiączke mialam 14 października a 11 miała być kolejna." 18 listopada zrobiłam 2 testy. Wyszły POZYTYWNIE!!!!! Myslałam że to mi się śni. Według obliczeń byl to 5tc. Nie mialam żadnych plamień ani bóli. Do lekarza pojechałam w 6 tygodniu aby się za wcześnie nie rozczarować. Na usg lekarz powiedział "o ja cie kręce! Ciąża!" W macicy serducho biło. Crl 7 mm. Dostalam skierowanie na badania i kazal sie pokazac za tydzień. Dawno sie tak nie ucieszylam. Zadzwoniłam do męża ze wszystko ok. Oboje sie bardzo cieszyliśmy ale bylism również w szoku. Na nastepnej wizycie crl 12 mm. Wszystko ok.dostalam witaminy Duphavit Pregna magnez i duphaston 3x2. Powiedzial ze na tą ciążę trzeba chuchac i dmuchac i podtrzymanie nie zaszkodzi. Kazal sie pokazac jeszcze raz za tydzień bo na urlop idzie i wroci po Nowym.Roku. W domu powiedzialam synowi ze będzie miał w końcu rodzeństwo. Nigdy sie chyba tak nie ucieszyl. Rodzice i teściowie rowniez byli szczęśliwi. 12 listopada na wizycie podczas usg znowu wszystko runęło jak domek z kart. Przykro mi ale nie widzę tętna. 😔😔😔😔 myślałam że tam zemdleję.jak to !!!! Krzyknęłam. Niech Pan.sprawdzi dobrze !! Chwilę szukal.na ekranie. Sprawdzał krążenie dopplerem. Nic nie było slychac ani widac. Na drugi dzien oczywiście szpital. 2 lekarzy potwierdziło po USG ze zarodek nie żyje. Powiedzieli że nie mamy na to wpływu misialo byc cos nie tak z zarodkiem. Podamy Pani lek do szyjki na wywolanie poronienia. Zapłakana leżałam i czekalam na krwawienie i skurcze. Gdy już nadeszły wzięli mnie na zabieg. Na drugi dzien.wypisali mnie do domu. Nie.wiem jak to będzie dalej. Mam nadzieję że jeszcze kiedyś się uda. Tylko to daje nadzieje. 😏😏
Trzymam kciuki Kochana! ✊✊✊
 
Do góry