reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Początek przedszkola

To ja może napisze jak to u mnie wyglądało.
Moje dzieci zaczely zlobek w wieku 10 miesięcy. Ja musiałam wrócić do pracy. No i tez chciałam wyjść ”do ludzi” i moc rozmawiać na „dorosle” tematy.
Adaptacja przebiegła jak opisałam powyżej. Na drugi dzień jak poszłam po godzinie to córka mnie szukała ale nie płakała. Synek pochlipal chwilkę ale pani szybko go zabawiła.
Po adaptacji dzieci zostawały już od poniedziałku do piątku od 8 do 13. Jadały w przedszkolu, sypialy jak chciały, bawiły się. Tragedii nigdy nie było. Ani razu nie płakały. Takie były dziwne.
Ucza się nowych rzeczy. Jak były mniejsze to same z siebie nauczyły się pic z kubka, jeść łyżeczka, wykonywać proste polecenia i generalnie „obyły” się poza domem.
Moje przedszkole ma ogromny ogród, mnóstwo w nim atrakcji, są zwierzątka.
Przedszkole organizuje wszelkiej maści przyjęcia, zabawy, wycieczki. Ja bym nie miała tyle inwencji twórczej co oni.
Synek jest nadal w grupie tzw ogólnej, ma niecałe trzy latka. Ale córka od września zaczyna zerówkę i spędza trzy dni w tygodniu w osobnej grupie przygotowującej do zerówki. Przynosi mi rysunki, pierwsze próby pisania, robi laurki.
Oboje cieszą się jak dzicy jak po nich przyjeżdżam.
W sobotę rano pytają czy dzisiaj ida do przedszkola. Wielkie rozczarowanie jak im mówię, ze nie.
Gaba z zapałem opowiada o swoich małych przyjaciołach, co robili, co jedli. Jak się z kimś poprztyka to się skarży. Następnego dnia są znowu najlepszymi przyjaciółmi.
Bulek z kolei jest właśnie domatorem i obserwatorem. On się tylko cieszy jak mnie widzi. Nie zawsze się bawi z innymi dziećmi ale w domu tez czasami sam się sobą zajmuje i siostra mu nie jest potrzebna. Wychodze z założenia, ze to jego wybór. Sam wie, kiedy ma ochotę na towarzystwo a kiedy woli być sam. Ale na zdjęciach zawsze widzę, ze się uśmiecha. Wiem, ze ma kolegów bo ciagle go zapraszają na jakieś urodziny, przyjęcia. Ja te moje dzieci ciagle gdzieś wożę na jakieś rozrywki.
Nam zlobek i przedszkole służy.
 
reklama
Nie warto zaczynać ze żłobkiem, czy przedszkolem jeśli rodzic nie jest gotowy. Lepiej odroczyć ten krok od razu, niż spróbować i zrezygnować po tygodniu. Internet to internet... Można coś poradzić, można coś podsunąć, ale spojrzenie na sytuację ma się bardzo okrojoną, stąd też nie twierdzę niczego i nie chcę nikomu nic na siłę wmawiać. ZielonaMamo odpowiedz sama sobie, czy jesteś gotowa odprowadzać, codziennie przez jakiś czas, do żłobka, płaczącego syna, który mówi, że nie chce do dzieci, że chce z Tobą zostać? Bo tak może się stać nawet jeśli syn jest dobrze przygotowany, rodzic gotowy, a placówka fajna... Jeśli uważasz, że sobie poradzisz to do dzieła🙂
 
@ZielonaMama
Moje dziecko ma 4 latka i też je jeszcze karmię. Wynika to z tego, że jest uszkodzone neurologicznie. Dla niego ruczasemch, jaki wykonuje ręką podczas jedzenia jest trudny, a dodatkowo brak mu sił by utrzymać łyżkę nabrać i wcisnąć do dzioba. Dla normalnie funkcjonującego człowieka to nic nie znaczy, dla niego to ogromny wysiłek. Zrobi kilka ruchów męczy się i przestaje jeść. Widzę jak często usiłuje pójść na łatwiznę i mówi coś podobnego jak mamo nakarm. Nawet wymusza. Uczyliśmy go długo i nie dawaliśmy się. A przedszkole nam pomogło. Coraz częściej zjada samodzielnie. Dlaczego to pisze? Chodzę z dzieciakami na plac zabaw. Są dosyć sprawnymi maluchami. W wieku półtora roku wspinali się po drabinkach. Słyszałam wtedy, że jestem odważna. Nie byłam. Bałam się o wszystko. Ponieważ wiedziałam jak taki ruch wpływa na rozwój mózgu, to kiedy widziałam gotowość dzieci to starałam się im nie przeszkadzać. Asekurował, ale nie wyręczałam. Zachęcałam, czasem pokazywałam jak zrobić, by łatwiej było pokonać trudności, zwłaszcza, kiedy zaczynały się bać. Dziś patrzę jak dzieci garną się do takich zadań. Patrzę na swoje dzieci i obserwuje inne. Widzę jak ich mamy reagują z obawa, bo w ich oczach są za male, nie gotowe, bo ich zdaniem sobie nie poradzą, bo zrobią sobie krzywdę, bo...wstaw tu co chcesz, co jest w twojej głowie.
Patrzylam trzy dni temu jak dziewczynka wspinała się po sznurkowych drabinkach na placu zabaw i byla już niemal u kresu wejścia na stabilna platforme. Jej mama nagle na nią spojrzała (inna mama ja asekurowala), podbiegła i na siłę chciała zdjąć dziecko. Dziewczynka na wysokości wyrywała się mamie z rak chcąc ukończyć swój wyczyn. Mała miala może półtora roku. Niebywale sprawna, odważna, gotowa by zdobywać nowe umiejetnosci. Pomysl o tym i zastanów się jakaama chcesz by dla swojego dziecka. Nie każdy maluch będzie tak silny, by się wyrywać i postawić na swoim. Niektóre dzieci potrzebują, by ich zachęcać do nowych zadań, wspierać, dodawać otuchy.
Rozumiem, że się boisz, ja też się boje, często jestem wręcz przerażona, ale nie wolno odbierać dzieciom możliwości tylko dlatego, że jest w nas milion obaw. Znasz swoje dziecko najlepiej. Wiesz co lubi, czego nie. Jak się zachowuje. Stwórz mu najlepsze możliwości.

Do września jest jeszcze sporo czasu. Te 4 miesiące mogą wiele zmienić. Zawsze możesz zrezygnować. Pamiętaj, że trzeba mozliwosci placówki dostosowac do potrzeb dziecka, a nie dziecko do placowki. Obserwuj i na bieżąco podejmuj decyzję... Z odwagą.
Pisze ci to, byś nad tym pomyslala, nie oceniam, mam świadomość, że macierzynstwo ma różne oblicza.

I najważniejsze, cokolwiek postanowisz, będzie najlepsze dla twojego dziecka ❤️
 
Wszystko wygląda ładnie, jak dziecko nie płacze. I jak sobie o tym chłodno myślę, to OK, przedszkole jak najbardziej. Szczerze myślę, że synek sobie dużo lepiej poradzi niż ja. Zaczyna się bawić z innymi (nawet obcymi) dziećmi. Został sam na sali zabaw, przez co byłam w szoku (u nas można dokupić opiekę dla dziecka jak się zostawia samo).
Gorzej, że jak dziecko płacze, to ja nie myślę racjonalnie. Moje dziecko płacze, ja się staram zrobić co mogę, żeby nie płakało . Chcę przytulić, pocieszyć... A nie wysłać do placówki.
 
Wszystko wygląda ładnie, jak dziecko nie płacze. I jak sobie o tym chłodno myślę, to OK, przedszkole jak najbardziej. Szczerze myślę, że synek sobie dużo lepiej poradzi niż ja. Zaczyna się bawić z innymi (nawet obcymi) dziećmi. Został sam na sali zabaw, przez co byłam w szoku (u nas można dokupić opiekę dla dziecka jak się zostawia samo).
Gorzej, że jak dziecko płacze, to ja nie myślę racjonalnie. Moje dziecko płacze, ja się staram zrobić co mogę, żeby nie płakało . Chcę przytulić, pocieszyć... A nie wysłać do placówki.
A powiedz,czy Ty faktycznie jakoś musisz posłać synka do przedszkola? Bo ja nie widzę w Tobie jakiejś dużej motywacji:) Niezależnie od tego która z nas kiedy posłała dzieci co na ten temat uważa etc to Ty sama musisz czuć i być pewna że to ma sens,że tego chcesz naprawdę. Napewno będzie mniej lub bardziej płakał napewno to nie będzie super łatwe i pewnie będą trudne momenty. A na bank jak jesteś nastawiona w ten sposób no to on to siłą rzeczy wyczuje:) Dlatego jeśli nie jesteś zmuszona powrotem do pracy czy innymi kwestiami no to się na spokojnie zastanów czy jest dla Ciebie i dla niego więcej plusów czy minusów. P.s. ja posłałam córkę w wieku 2,5 roku do przedszkola i to był moim zdaniem już najwyższy czas i czekałam na to bardzo;)
 
Wszystko wygląda ładnie, jak dziecko nie płacze. I jak sobie o tym chłodno myślę, to OK, przedszkole jak najbardziej. Szczerze myślę, że synek sobie dużo lepiej poradzi niż ja. Zaczyna się bawić z innymi (nawet obcymi) dziećmi. Został sam na sali zabaw, przez co byłam w szoku (u nas można dokupić opiekę dla dziecka jak się zostawia samo).
Gorzej, że jak dziecko płacze, to ja nie myślę racjonalnie. Moje dziecko płacze, ja się staram zrobić co mogę, żeby nie płakało . Chcę przytulić, pocieszyć... A nie wysłać do placówki.

Jest to chyba naturalna reakcja każdej mamy. Dziecko płacze to lecisz, tulisz i pocieszasz.
Ale przecież ono nie płacze bo dzieje mu się krzywda. Ono płacze, bo nie wie, co je czeka w przedszkolu. A przecież dobre przedszkole nie jest złe. Dzieci tam chodzą i w większości im się podoba.
Co się odwlecze to nie uciecze. Jak nie przedszkole to zacznie się szkoła i znowu będzie ten sam problem. Wtedy już nie ma, ze boli. Nie będzie żadnej adaptacji, dyskusji. Będzie musiał zacząć chodzi od 8 do 15 czy którejś tam i to będzie szok systemowy. Według mnie lepiej zacząć wcześniej ale stopniowo niż później a od razu na głęboka wodę.
 
A powiedz,czy Ty faktycznie jakoś musisz posłać synka do przedszkola? Bo ja nie widzę w Tobie jakiejś dużej motywacji:) Niezależnie od tego która z nas kiedy posłała dzieci co na ten temat uważa etc to Ty sama musisz czuć i być pewna że to ma sens,że tego chcesz naprawdę. Napewno będzie mniej lub bardziej płakał napewno to nie będzie super łatwe i pewnie będą trudne momenty. A na bank jak jesteś nastawiona w ten sposób no to on to siłą rzeczy wyczuje:) Dlatego jeśli nie jesteś zmuszona powrotem do pracy czy innymi kwestiami no to się na spokojnie zastanów czy jest dla Ciebie i dla niego więcej plusów czy minusów. P.s. ja posłałam córkę w wieku 2,5 roku do przedszkola i to był moim zdaniem już najwyższy czas i czekałam na to bardzo;)
Główną motywacją do wysłania synka w tym roku jest to, że w domu w zimie będzie się nudził. W dodatku chcę dzieci wysłać do tej placówki, bo słyszałam o niej najlepsze opinie i po spotkaniu z kadrą też jestem nastawiona do niej pozytywnie. A rok później ma malutkie szanse się dostać. W zeszłym roku zwolniło się jedno miejsce dla trzylatka.
 
Główną motywacją do wysłania synka w tym roku jest to, że w domu w zimie będzie się nudził. W dodatku chcę dzieci wysłać do tej placówki, bo słyszałam o niej najlepsze opinie i po spotkaniu z kadrą też jestem nastawiona do niej pozytywnie. A rok później ma malutkie szanse się dostać. W zeszłym roku zwolniło się jedno miejsce dla trzylatka.
Jasne,ja rozumiem,że jest powód jakiś tam racjonalny dla którego chcesz posłać ale to Twoja motywacja i przekonanie że to ma sens to druga sprawa:) To już w gruncie rzeczy względne,indywidualne dla każdej mamy. Ja bym się bardziej skupiła na podjęciu decyzji,w sensie jeśli decydujesz że idzie bez względu na to że będzie chorował,będzie płakał,będzie miał kryzysy (to jest tak powszechne że chyba możesz się jednak na to przygotować;) to konsekwentnie go prowadzisz i nie ma zmiłuj;) A jeśli nie jesteś na to gotowa no to może być tak że zrezygnujesz po krótkim czasie (ja tak miałam np ze żłobkiem starszej córki i to akurat dla mnie i dla niej była dobra decyzja,miała ostatecznie opiekunkę) Generalnie z moich obserwacji wynika że wysyłanie pierwszych dzieci jest zawsze trudniejsze niż kolejnych;)
 
Jasne,ja rozumiem,że jest powód jakiś tam racjonalny dla którego chcesz posłać ale to Twoja motywacja i przekonanie że to ma sens to druga sprawa:) To już w gruncie rzeczy względne,indywidualne dla każdej mamy. Ja bym się bardziej skupiła na podjęciu decyzji,w sensie jeśli decydujesz że idzie bez względu na to że będzie chorował,będzie płakał,będzie miał kryzysy (to jest tak powszechne że chyba możesz się jednak na to przygotować;) to konsekwentnie go prowadzisz i nie ma zmiłuj;) A jeśli nie jesteś na to gotowa no to może być tak że zrezygnujesz po krótkim czasie (ja tak miałam np ze żłobkiem starszej córki i to akurat dla mnie i dla niej była dobra decyzja,miała ostatecznie opiekunkę) Generalnie z moich obserwacji wynika że wysyłanie pierwszych dzieci jest zawsze trudniejsze niż kolejnych;)
Mąż jest bardzo zdecydowany, a ja psychicznie jestem gotowa, emocjonalnie nie. Ale faktycznie do września sporo czasu, adaptacja przed nami. Mam o tyle dobrze, że synek też jest pozytywnie nastawiony. I faktycznie potrzebuję tego czasu bez chociaż jednego dziecka, bo teraz jest ciężko.
 
reklama
Mąż jest bardzo zdecydowany, a ja psychicznie jestem gotowa, emocjonalnie nie. Ale faktycznie do września sporo czasu, adaptacja przed nami. Mam o tyle dobrze, że synek też jest pozytywnie nastawiony. I faktycznie potrzebuję tego czasu bez chociaż jednego dziecka, bo teraz jest ciężko.
No to jest jeszcze chwila na ogarnięcie tematu:) Powodzenia🤞
 
Do góry