DarkAsterR
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Maj 2018
- Postów
- 5 972
To ja może napisze jak to u mnie wyglądało.
Moje dzieci zaczely zlobek w wieku 10 miesięcy. Ja musiałam wrócić do pracy. No i tez chciałam wyjść ”do ludzi” i moc rozmawiać na „dorosle” tematy.
Adaptacja przebiegła jak opisałam powyżej. Na drugi dzień jak poszłam po godzinie to córka mnie szukała ale nie płakała. Synek pochlipal chwilkę ale pani szybko go zabawiła.
Po adaptacji dzieci zostawały już od poniedziałku do piątku od 8 do 13. Jadały w przedszkolu, sypialy jak chciały, bawiły się. Tragedii nigdy nie było. Ani razu nie płakały. Takie były dziwne.
Ucza się nowych rzeczy. Jak były mniejsze to same z siebie nauczyły się pic z kubka, jeść łyżeczka, wykonywać proste polecenia i generalnie „obyły” się poza domem.
Moje przedszkole ma ogromny ogród, mnóstwo w nim atrakcji, są zwierzątka.
Przedszkole organizuje wszelkiej maści przyjęcia, zabawy, wycieczki. Ja bym nie miała tyle inwencji twórczej co oni.
Synek jest nadal w grupie tzw ogólnej, ma niecałe trzy latka. Ale córka od września zaczyna zerówkę i spędza trzy dni w tygodniu w osobnej grupie przygotowującej do zerówki. Przynosi mi rysunki, pierwsze próby pisania, robi laurki.
Oboje cieszą się jak dzicy jak po nich przyjeżdżam.
W sobotę rano pytają czy dzisiaj ida do przedszkola. Wielkie rozczarowanie jak im mówię, ze nie.
Gaba z zapałem opowiada o swoich małych przyjaciołach, co robili, co jedli. Jak się z kimś poprztyka to się skarży. Następnego dnia są znowu najlepszymi przyjaciółmi.
Bulek z kolei jest właśnie domatorem i obserwatorem. On się tylko cieszy jak mnie widzi. Nie zawsze się bawi z innymi dziećmi ale w domu tez czasami sam się sobą zajmuje i siostra mu nie jest potrzebna. Wychodze z założenia, ze to jego wybór. Sam wie, kiedy ma ochotę na towarzystwo a kiedy woli być sam. Ale na zdjęciach zawsze widzę, ze się uśmiecha. Wiem, ze ma kolegów bo ciagle go zapraszają na jakieś urodziny, przyjęcia. Ja te moje dzieci ciagle gdzieś wożę na jakieś rozrywki.
Nam zlobek i przedszkole służy.
Moje dzieci zaczely zlobek w wieku 10 miesięcy. Ja musiałam wrócić do pracy. No i tez chciałam wyjść ”do ludzi” i moc rozmawiać na „dorosle” tematy.
Adaptacja przebiegła jak opisałam powyżej. Na drugi dzień jak poszłam po godzinie to córka mnie szukała ale nie płakała. Synek pochlipal chwilkę ale pani szybko go zabawiła.
Po adaptacji dzieci zostawały już od poniedziałku do piątku od 8 do 13. Jadały w przedszkolu, sypialy jak chciały, bawiły się. Tragedii nigdy nie było. Ani razu nie płakały. Takie były dziwne.
Ucza się nowych rzeczy. Jak były mniejsze to same z siebie nauczyły się pic z kubka, jeść łyżeczka, wykonywać proste polecenia i generalnie „obyły” się poza domem.
Moje przedszkole ma ogromny ogród, mnóstwo w nim atrakcji, są zwierzątka.
Przedszkole organizuje wszelkiej maści przyjęcia, zabawy, wycieczki. Ja bym nie miała tyle inwencji twórczej co oni.
Synek jest nadal w grupie tzw ogólnej, ma niecałe trzy latka. Ale córka od września zaczyna zerówkę i spędza trzy dni w tygodniu w osobnej grupie przygotowującej do zerówki. Przynosi mi rysunki, pierwsze próby pisania, robi laurki.
Oboje cieszą się jak dzicy jak po nich przyjeżdżam.
W sobotę rano pytają czy dzisiaj ida do przedszkola. Wielkie rozczarowanie jak im mówię, ze nie.
Gaba z zapałem opowiada o swoich małych przyjaciołach, co robili, co jedli. Jak się z kimś poprztyka to się skarży. Następnego dnia są znowu najlepszymi przyjaciółmi.
Bulek z kolei jest właśnie domatorem i obserwatorem. On się tylko cieszy jak mnie widzi. Nie zawsze się bawi z innymi dziećmi ale w domu tez czasami sam się sobą zajmuje i siostra mu nie jest potrzebna. Wychodze z założenia, ze to jego wybór. Sam wie, kiedy ma ochotę na towarzystwo a kiedy woli być sam. Ale na zdjęciach zawsze widzę, ze się uśmiecha. Wiem, ze ma kolegów bo ciagle go zapraszają na jakieś urodziny, przyjęcia. Ja te moje dzieci ciagle gdzieś wożę na jakieś rozrywki.
Nam zlobek i przedszkole służy.