Witam i o zdrowie pytam;-)
Z mojego Kuby zrobił się mały "kleptoman". Ostatnio w jego jeździku znalazłam 11 zł! Do tej pory zastanawiam się jak on tą kasę uzbierał, w sensie skąd ją wział? Chyba musze mu kupić świnkę skarbonkę
Kamea, ja Cię nie chcę załamywać ale skarbonka tylko pomnoży kapitał młodego:-) U nas Hanka 34 złote zmagazynowała w niecałe dwa miesiące. I tak wyjaśniła zagadka znikających mi 2 złotówek i 5 złotówek. Tyle, że ja nawet gniewac się nie mogę bo po otworzeniu skarbonki Hania od razu zapowiedziała że to na leczenie Antosia
Madzialena, ja mam do oddania parasolkę, ale rupieć straszny, 4 dzieci w nim już jeździła. No miesiąc temu i Antek na wyjazdach, bo fakt faktem bo złożeniu jest malutki. To jest takie stare Chicco -parasolka. Zaletą jest to że w drodze powrotnej będziecie mieć luźniejszy bagażnik bo spokojnie można go gdzieś pod śmietnikiem nad morzem zostawić- planowałam go wywalić bo jest tak już wypłowiały i uwalony że wstyd komuś go podarować. Ale jeśli chcesz rzucić okiem...
No i mam do sprzedania X-landera ( gondola plus spacerówka), ale to też pancerny wózek na terenowe warunki, więc nijak Wam nad morze nie posłuży.
Villa, u nas akurat zielone kupy to było preludium zwiastujące ostrą nietolerancję laktozy. Też nie panikowałam, też słuchałam że to od żelaza w mleku, że układ pokarmowy niedojrzały, że samo minie. Nie minęło, a raczej powędrowało z formę w której było już tylko gorzej ( z przymusowym i natychmiastowym pożegnaniem cyca u Antka). Więc spokój spokojem, ale przyglądaj się
My dzisiaj mieliśmy boski dzień. Cały na działce, dzieciaki się wyszalały. No i atrakcje- własne, pierwsze płody rolne. Hania zafascynowana rzodkiewkami które sama siała. Antek z precyzją jubilera opędzlował dwa krzaczki czerwonej porzeczki. I dzikie tańce w przelotnym deszczyku. Jedyny mankament- dwa kleszcze się na Hanię połasiły. Wyciągnęłam bez problemu, nie były opite..ale teraz będę codziennie oglądać Malutką czy jej rumień po ciele nie wędruje.
A wczoraj na urodzinach kolegi Hani Antek się pokłócił z chłopcem o piłkę. Autentycznie się pokłócił, z pełną gestykulacją i uwaga- werbalnie też!!! Mama chłopca patrzyła na mnie jak na wariatkę kiedy łzy ciekły mi po policzku, zapytała czy zamierzam reagować. Odpowiedziałam , że absolutnie nie bo jestem zajęta podziwianiem:-):-):-). No ale jak panowie postanowili sprawę piłki rozwiązać ręcznie to już jednak reagowałam. Mimo, że chłopiec był dwa lata starszy od Antka to nie miał by szans w starciu, kwestia doświadczenia