Tez postanowilam nauczyc Paule zasypiania w lozeczku. Pierwszego dnia usnela po 5 min
szok: ) i mialam nadzieje, ze wreszcie odzyskamy wolne wieczory, ale niestety nastepnego usypianie trwalo 45 min, a trzeciego 1,5 godz! Mimo histerycznych wrzaskow postanowilam byc konsekwentna i nie poddalam sie, ale moja coreczka i na to znalazla sposob: od dwoch wieczorow ssie piers przez 2 godz! Zaspokoi pierwszy glod i przysypia. Nic nie daje smyranie, laskotanie- twardo spi przez 10 min, pozniej znow wyciagnie pare lykow i zasypia. I tak w kolko. Nawet nie staram sie jej odkladac do lozeczka, bo wiem, ze niedojedzona zaraz sie obudzi. Po dwoch godzinach-po oproznieniu obu piersi- porzadnie zasypia i wtedy jest jej wszystko jedno, gdzie ja klade. W nocy budzi sie 2 razy na jedzenie i przewijanie a ok 5 rano jest juz wyspana i chce sie bawic
Jedynym sposobem, zeby jeszcze pospala z godzinke, czy dwie jest zabranie jej do naszego lozka.
Od samego poczatku mam z nia takie przeboje- przez pierwsze 2 dni w szpitalu dostawala butelke i musialam niezle z nia walczyc, zeby chciala ssac piers. Wtedy poszlysmy na kompromis- karmilam ja przez oslonki, ktore po 2 miesiacach sama laskawie odrzucila.
Chyba nie bez przyczyny Paula zostala "ochrzczona" przez moich znajomych Alkaidka...;-)