Witam wszystkie Panie.
Mam trochę do powiedzenia w tym temacie.
Otóż urodziłam już jedno dziecko i obecnie jestem w ciąży z drugim. Moje piersi to 80A - takie były przez całą ciążę i też po niej. Zupełnie nic ie urosły i nie przygotowały się do karmienia dziecka. Miałam ogromne problemy z karmieniem pierwszej córki, a cesarka raczej nie miała dużego wpływu na fakt braku pokarmu. Łudziłam się, że po porodzie piersi urosną i nie będzie kłopotów z ilością mleka. Niestety były. Położna radziła jak najwięcej przystawiać dzidzię, praktycznie przeleżeć w łóżku nawet i całe doby, bo ssanie piersi przez dziecko motywuje organizm do wydzielania mleka. Mleczka jednak cały czas było bardzo mało. Nawału pokarmu nie przeżyłam, nie wiem, co to znaczy. Dziecko musiałam dokarmiać butelką i chętnie piło z butli wygłodzone przeze mnie przy próbach karmienia naturalnego. Jednak w trzecim miesiącu życia córeczki, po krótkiej rozłące ze mną z powodu pobytu mojego w szpitalu, Mała przestała pić z butli i jeszcze bardziej przyssała się do piersi, w której niewiele było. A zaznaczę, że bardzo pragnęłam karmić i miałam pozytywne nastawienie. Podczas 5-cio dniowego pobytu w szpitalu odciągałam mleko laktatorem, najpierw było go niewiele 10-30 ml z obu piersi po 3 godzinach, potem udał mi się pobudzić laktację i ściągałam ok. 80-100 ml. z obu piersi (co 3-4 godz.). Niestety niemowlę potrzebuje więcej mleczka, dlatego bardzo zmartwiło mnie to, że Mała przestała jeść z butli, kiedy wróciłam ze szpitala do domu (leczyłam zapalenie nerki po cewnikowaniu przy cesarskim cięciu, podczas 2 miesięcy od porodu gromadziły się prawdopodobnie bakterie, które zaatakowały nerkę i nie było mowy o innym wyjściu niż szpital, bakterie zaatakowały nagle dając uporczywy ból w postaci kolki nerkowej; wtedy moja córcia miała 2 miesiące; piszę o tym, bo prawdopodobnie przeżyła traumę rozstając się ze mną). Od chwili powrotu do domu robiłam wszystko, żeby pobudzić laktację, aby moje dziecko mogło się najeść, używałam też różnych sposobów na to, żeby jadło z butli (zmiana mleka, butelek, smoczków, itp.). Naczytałam się bardzo dużo nt. budowy piersi, ich funkcjonowania w ciąży, naturalnego rozwoju podczas ciąży, wpływu poziomu hormonów na laktację, diety i środków w postaci leków homeopatycznych i naparów z ziół. Wiedziałam i wiem pewnie tyle samo dużo, co niejeden doradca laktacyjny, jak pobudzić laktację. Jednak ja doszłam tylko do pułapu 100 ml z obu piersi co 3 godz.
Więc nikt mi nie powie, że nie ma się czym martwić, że małe piersi to nie problem, że brak ich reakcji na ciążę nie powinien niepokoić. W moim przypadku obecnie jest tak samo, jak w pierwszej ciąży - piersi nie rosną, nie są zbytnio tkliwe, jedynie brodawki są bardziej twarde, ciemniejsze i uwypuklone (bardzo ładne do karmienia dziecka), a jestem już na początku 25 tyg. c. Natomiast moja siostra jest teraz w 18 tyg. c. i jej biust zmieniał się już od początkowych tygodni ciąży, urósł chyba ze dwa numery. Więc nie ma żadnej reguły. Co do wagi, to jestem osobą szczupłą, od początku ciąży przytyłam ok. 6 kg, właściwie rośnie mi tylko sam brzuszek (tak jak w pierwszej ciąży). Tak samo pragnęłam chociaż na czas ciąży nacieszyć się dużym biustem, ale chyba taka moja natura, że biust "nie rusza". Nie jest to dla mnie takim zmartwieniem sama jego wielkość, lecz wpływ na produkcję mleka. Siara w pierwszej ciąży pojawiła mi się ok. 30 tyg., po cesarce pamiętam, że leciała po kilka kropelek samoistnie, np. podczas brania ciepłego prysznica jeszcze w szpitalu. A co do metod przystawiania dziecka do piersi, to faktycznie, o wiele wygodniej i łatwiej mają mamy, których piersi osiągają rozmiar chociażby B lub C. W przypadku małych piersi ciężej jest przystawiać dziecko, nie ma tak wygodnych pozycji. Dodam jeszcze w tym temacie, że moje piersi mają strukturę bardziej gruczołową, niewiele jest w nich tkanki tłuszczowej, a pomimo to, podczas ciąży nie pojawiają się w nich nowe zraziki, piersi nie powiększają swojej masy (nie rozmiarów), jedynie co czuję, to że obwód klatki piersiowej nieco się zwiększył. Podczas ciąży ani po porodzie nie musiałam nosić żadnych staników, nic mi nie zwisało, piersi nie miały i nie mają żadnych rozstępów, są kształtem bardzo ładne, tylko że małe.
Kończąc ten temat dodam, że pytałam swojego lekarza, czy jest jakaś metoda, aby hormonalnie wspomóc rozwój gruczołów piersiowych i przygotować piersi do laktacji, niestety nie ma! Teraz też mam wiele obaw, czy będę mieć pokarm i czy dziecko będzie chciało pić z butelki, ja przeżywałam prawdziwy koszmar, bo nie miałam wystarczająco pokarmu a Mała nie chciała pić z butelki. Szybko zaczęłam jej wprowadzać inne pokarmy i płyny: wodę, herbatę rumiankową, żeby tylko mogła czymś się najeść. Dosładzałam herbatę glukozą. A moja córcia i tak na pewnym etapie rozwoju zaczęła chudnąć. Życzę wszystkim mamom, żeby miały dużo mleczka bez względu na to, jakich rozmiarów są piersi, bo wykarmienie dziecka i poczucie spełnienia w tym względzie jest najważniejsze. ;-) Jeśli któraś z Was miałaby jakieś pytanie, w miarę swoich możliwości postaram się pomóc. Powodzenia.