Cześć dziewczyny. Postaram się krótko, chociaż krótko się nie da.
Ciąże prowadziłam u dwóch ginekologów równocześnie. U jednego z nich byłam 21 lutego, gdzie było bijące
. Kolejną wizytę miałam 04 marca. Podczas USG usłyszałam, że ciąża jest bezzarodkowa. Dostałam skierowanie do szpitala z diagnozą „puste jajo płodowe, zaśniad nie-groniasty”. Byłam w szoku. Najpierw wyparcie (podejście lekarza, słaby sprzęt). Uznałam, że zgłoszę się do szpitala w pon rano bo przed zabiegiem i tak musi mnie zbadać lekarz a w szpitalu powinni mieć dobry sprzęt. Po oczekiwaniu na izbie przyjęć i braku lekarza, który by miał mnie czas zbadać zostałam odesłana do domu. Na wczoraj miałam jeszcze umówioną wizytę u tego lekarza, który widział zarodek i bojące
. Postanowiłam, że pójdę na wizytę i uznam ostateczną diagnozę. Lekarz wykonał USG (sprzęt o niebo lepszy) i znalazł zarodek ale niestety jego
już nie biło a samo maleństwo zatrzymało się na CRL 0,46. Moje serce pękło na pół…
Także w takich okolicznościach się z Wami żegnam.
Dla Was życzę dużo spokoju i zdrowia aby Wasze Maleństwa zdrowo rosły i żebyście mogły je utulić w październiku!
Po rekonwalescencji wracamy do starań