reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Październikowe mamy 2019

Ja też sobie nie wyobrażam porodów z całą rodziną... nigdy w życiu. Jeszcze kiedyś podobały mi się domowe porody z mężem, dziećmi i doulą, ale doszłam do wniosku że dzieci bym jednak nie chciała. Bo znając moje dzieci to nie wyglądałoby tak jak na tych pięknych obrazkach gdzie matka rodzi a dziecko stoi obok i ją głaszcze po brzuchu...[emoji28] moje by po mnie skakały i darły japki, mąż by był zajęty ogarnianiem ich, a ja bym się wkurzała [emoji23] więc porodówka i mąż przy porodzie.
@25_pixels a z ciekawości, jakie masz ubezpieczenie? Bo z tego co opowiada moja rodzina z usa to za składki jakie oni płacą opieka zdrowotna jest bardzo biedna.
@Matkaroku "czyhają z ajfonem przy cipie..." [emoji23] [emoji23] [emoji23]
 
reklama
@Matkaroku hahahha kochanki [emoji23][emoji23][emoji23] u nas jakieś dziwne zwyczaje są. Babcie i dziadkowie mają duże parcie na bycie przy porodzie. Zwłaszcza jeśli to jest pierwszy wnuk/wnuczka. O ile jeszcze obecność matki owej rodzącej zrozumiem (przy porodzie męża siostry były siostra i matka, tatuś miał „słabe nerwy”, a na codzień straszny twardziel [emoji23]) to teściowa albo co gorzej teść w życiu!!! Moje koleżanki niestety jedne uległy presji, inne nie. Ja im tylko podpowiedziałam, by nie mówić nic jak będzie akcja i w spokoju jechać do szpitala (jeśli nie masz dzieci, nikogo nie musisz mieć do przejęcia sterów w domu i po problemie). Przecież jaki to dodatkowo ogromny stres. Ale mamy super położne. Wystarczy jeden wzrok od rodzącej do położnej i wszystkich wyrzuci z pokoju [emoji12] ja wręcz miałam listę osób, których na oddział mają nie wpuszczać [emoji28][emoji57]
 
@Czoperka co do centa to ci nie powiem, bo nawet nie wiem. Nie ja płacę. Moja szefowa i mojego męża szef płaci za nas. Za całą rodzinę. Męża ubezpieczenie jest lepsze i z niego korzystamy. Za miesiąc jego szef placi za nasze (narazie cztery osoby) troszkę poniżej 4000$ na miesiąc. Ubezpieczenie jest prywatne z pracy. Wiem co na myśli ma twoja rodzina, kiedy mówi o tutejszym ubezpieczeniu. Są różne. W kiepskich zakładach są beznadziejne. Pracodawca jeśli zatrudnia powyżej chyba 15 osób zobowiązany jest zaoferować ubezpieczenie. I tylko od niego zależy jakie zaoferuje swoim pracownikom. Dlatego nigdy nie pracuję dla tutejszych Polaków. Raz mi starczyło i nigdy więcej. Pracuj, najlepiej sobie żyły podetnij, a im zawsze mało.
Wszędzie chodzę prywatnie i ubezpieczenie mi wszystko pokrywa. U ginekologa za wizytę płace 10$, u specjalisty 45$. Wg mnie to bardzo mało. Lekarstwa częściowo lub w całości pokryte. Zależy jakie. Nie czekam nigdy na żadne terminy. Chyba, że jest to coś poważniejszego. Np kiedy podejrzewali u naszego (wtedy) trzymiesięcznego synka przedwcześnie zrośnięte płaty czołowe. Specjalista przylatuje raz w miesiącu i tego nie przeskoczysz choćby nie wiem co. U nas nieco inaczej działa cały system. Do tego samego szpitala/lekarza czy kliniki umawiają się w tym samym czasie ludzie z różnymi ubezpieczeniami. Jedna ma prywatne, inna państwowe, ktoś inny płaci gotówką. Opieka jest taka sama. Tylko rachunek inny. Nie przeliczaj tez twojej rodziny składek na złotówki. Nie ma sensu. Tu się inaczej zarabia. I wszystko inaczej kosztuje. Szczerze, podoba mi się system opieki zdrowotnej w Kanadzie. Jest o niebo lepszy jak nasz. Ale w sytuacji, w której jestem i tak nie mam na co narzekać. Ale durni pazerni i chytrzy Amerykanie nigdy nie zgodzą się na uniwersalny system zdrowotny „dlaczego ja mam płacić za kogoś pobyt w szpitalu?” - oni nie jarzą kompletnie jak by to koszty obniżyło. Tak samo jak nie pojmują uniwersytetów państwowych. Ta sama gadka. Zacofanie. Sto lat za murzynami [emoji12] jak to się kiedyś mówiło.
 
Stanowe ubezpieczenie ponoć całkiem nieźle pokrywa wizyty. Ale czekasz czasami na specjalistę. Albo masz trudność ze znalezieniem, bo ten co np cie przyjmie, jest dość daleko. My się nigdy raczej nie zakwalifikujemy pod względem finansowym na rządowe. Żadnych ulg nie mam. Ani darmowych posiłków w szkole z tego tytułu.
Co jest fajnego w moim ubezpieczeniu, to pokrywa mi za każdym razem w ciąży elektryczną pompkę do ściągania pokarmu (mojego wyboru). Mówię pani doktor pod koniec ciąży i wystarczy, że ona wypisze mi receptę. Zgłaszam to i nawet do domu dostarczą. Jeden wydatek mniej. Na wizytach dostaję darmowe puszki mleka modyfikowanego, pojemniczki czy woreczki do zamrażania pokarmu, podkłady wielo do przebierania, smoczki. Zależy co mają. Miałam masę mm z tego tytułu, a młoda nawet nie tknęła Similac czy Enfamil. Wszystko oddałam do domu samotnej matki.
 
8+4

@25_pixels fajnie tak poczytać jak jest gdzieś w świecie [emoji6] wczoraj mężowi opowiadalam o trj muzyce na korytarzu itp
My oboje mamy dodatkowe ubezpieczenie z pracy ale zadnych wizyt z tego tytulu, wyplacaja za urodzenie dziecka I za pobyt w szpitalu.
W poprzedniej ciąży miałam pakiet w Medicover ale koniec koncow cos pozmieniali i teraz nie koniecznie się opłaca
 
Ja mam takie ubezpieczenie w pracy, gdzie nie mamy nic za urodzenie dziecka. Za to mamy wyższe inne wypłaty. Szefowa stwierdziła, że nasza kadra to już dzieci mieć nie będzie. To się zdziwiła [emoji1787] No ale za pobyt w szpitalu wypłacają i jak byłam na początku te 5 dni, to pieniążki dostałam na następny dzień po złożeniu wniosku, więc spoko.
 
@Matkaroku nigdy nie rozumiałam dlaczego się tak wszyscy zachwycają nad szpitalnym jedzeniem w naszym szpitalu. [emoji23] Dopóki sama tam nie poszłam. Dostajesz menu. Dzwonisz i zamawiasz sobie co i ile chcesz. Młody pędem leciał z mężem bo mu ciagle lody zamawiałam [emoji23] i ciagle narzekali, że mało jem i za mało zamawiam [emoji23] dodatkowo mąż i ja dostaliśmy obiad na drugi dzień jak z restauracji. Taki prezent od szpitala. Szok normalnie! Była opcja kolacja dla dwojga plus dzieci. Lub opcja dla dużej grupy (jeśli akurat masz odwiedziny rodzinne i jest sporo ludzi). Druga sprawa to pojedyncze sale. Jak mnie przyjdzie odwiedzić synek z mężem czy moja mama albo nawet główna położna skrzydła (moja koleżanka), to fajnie jest tak sobie kameralnie posiedzieć w prywatności. Pod tym względem mi się tu podoba. I ten... żadna położna/pielęgniarka/lekarz mi fochem nie strzeli. Ale są tez inne strony medalu (jak wszędzie). My np pracujemy do końca ciąży. A macierzyńskiego brak. Ja mam akurat miesiąc płatnego. Plus Dwa niepłatne. I na tym koniec. Są kobiety, które wracają po tygodniu do pracy. Tego sobie akurat nie wyobrażam. I absolutnie bym wtedy do pracy nie wróciła. Generalnie nie ma problemu jeśli nie wrócę do pracy. Finansowo sobie poradzimy. Ale lubię to co robię. I lubię wakacje [emoji12] o wydawaniu kasy nawet nie mówiąc już
Moja mama mieszka w Nowym Jorku. Przylatuje co jakiś czas. Czasami sama. Czasami z mężem. Moi rodzice są po rozwodzie. Mój tato mieszka w Polsce. Mama tu. Każdy ułożył sobie życie na nowo.
Wiesz, dlatego nic jej nie mówiłam. Tylko liczyłam do dziesięciu. Mój mąż też to dzielnie zniósł.
@Czoperka dlatego ci mówię, żem dzikus i lubię wszystko sama [emoji12] a tak serio to pielęgniarki u nas są od pomocy. I nigdzie nie musisz wychodzić, bo lekarze i pielęgniarki sami do ciebie wpadają co chwila, albo po nich dzwonisz i zaraz jest tzw pomocnica pielęgniarki. Jak biorę prysznic to biorą wtedy dziecko na chwilkę do nursery. Albo mogę sobie do łazienki drzwi otworzyć i widzę.
@Kordosia w Polsce chyba w większości nie może być mąż/partner na sali operacyjnej. Dla mnie dużym plusem jest możliwość jego obecności. On chce być. Ja psychicznie go wręcz potrzebuję. Kompletnie nie robi na nim wrażenia widok krwi, rozciętego brzucha. Za każdym razem wszyscy żartują (chyba widza moje zdenerwowanie, panicznie boję się igieł [emoji23] i dodatkowo bardzo mi ciśnienie skacze z nerwicy). Wspominam super. A dla niego ważne jest być przy narodzinach. A odwiedziny szczerze wolę w szpitalu na chwilkę, niż za dzień czy dwa w domu. O nieeeee. Żadnej biby nie robię jak wrócę ze szpitala. Nie ma mowy. Wszyscy wiedza że mogą się upomnieć o odwiedziny jak się lepiej poczuję. Tak coś koło tygodnia, dwóch po powrocie do domu. Zazwyczaj z jedzeniem wtedy wpadają. Taki zwyczaj.
No to faktycznie bajka.... Bez porowniania to co u nas ale ja tam też nie narzekam. Porodówka i patologia ciązy wyremontowana (jak rodziłam syna to jeszcze sama porodówka była stara kobiety oddzielone parawanami, po urodzeniu przechodziłaś na swoją sale-mam nadzieje że się to zmieniło)
Ale sala za to miałam pojedyńczą z łazienką, posiłki szpitalne ale bez tragedii. W tedy co prawda moja mama kochana mi przynosiła obiady domowe, teraz trzeba będzie przetrwać na szpitalnym
 
zaopatrzyłam się @październikowe_love o dobrze że się odezwałaś, bo już Cię miałam wywoływać :) ja właściwie codziennie czuje brzuch. Szczególnie po wysiłku lub seksie. Ale też nie skupiam się na tym bardzo więc nie wiem czy to regularne.

Jestem jestem nie znikłam :) dzisiaj była nieplanowana wizyta na izbie przyjęć w szpitalu, ze względu na te plamienia. Może trochę panikuję, ale wole na zimne dmuchać. Teraz mogę dumnie przedstawić moją kruszynkę 1,5 cm oraz serduszko 180/min. Wiek odpowiada 8+0 a EDD przesunął się na 3 października. Dalej jestem na Duphastonie, tym razem 3x1, do tego nospa 2x1 i jeszcze magne B6. Tak się cieszę ze tam pojechałam i rozwiałam moje wątpliwości! :) :)[/QUOTE]

Grtaulacje fasolki z serduszkiem :) Kiedy kolejna wizyta?
 
(8+1)
Witam nowe twarze i gratuluje :)
Mnie wczoraj śpiączka złapała popołudniu ale drzemka z 5,5latkiem w domu to jak sci fiction. Ale poźniej matka siedziała do późna i oglądała "moja dziewczyny wychodzi za mąż":p
Co do porodu to był ze mną mój mąż nie mąż (ślubu nie mamy). Już jemu się obrywało bez powodów a inne osoby - nigdy w życiu.
Jeśli chodzi o ubezpieczenie od grudnia jestem z dzieckiem pod ubezpieczeniem dodatkowym z zakładu pracy męża. Płacą za pobyt w szpitalu i za urodzenie dziecka w sumie dostaje się 4300zł . Miałam rezygnować ze swojego ubezpieczenia żeby dwa razy nie płacić ale jak się dowiedziałam że jestem w ciaży to bardziej się opłaca ciągnąć je do porodu.
 
reklama
7+3
Witam się ja. Dzisiaj mam wolne. Dzięki temu, że powiedziałam w pracy o ciąży a mam duuużo zaległego urlopu to co jakiś czas wypychaja mnie po dniu :D

Ja tez korzystam z ubezpieczenia grupowego w pracy i też jak niektóre z Was z tego tytułu płacą za urodzenie dziecka i pobyt w szpitalu.

Pazdziernikowe_love gratuluję pięknie bijącego serducha :)

Mnie wczoraj wieczorem tak zmogl sen, że nie mogłam sobie poradzić.. Koło 20:00 zasypiałam a córcia koło mnie na telefonie piosenek słuchała, jak mąż wrócił to ją ogarnął a mnie dał odpocząć i tak o to od 20:00 z przerwą koło 22:30 na czytanie córce bajki na dobranoc spałam do dziś do jakiejś 7:00.. Ale nawet mnie głowa nie boli, więc chyba potrzebowałam takiej regeneracji.
 
Do góry