Dream - wiesz co? Mnie wnerwia najbardziej to, że On ma te spiny podczas których się drze i przez chwilę nie da się go uspokoić. Wiem, że to pewnie coś związanego z kolką, ale już wszystko robimy aby ją zniwelować. Jakby taki obudzony po prostu leżał i oglądał świat bez darcia to przecież bym dziękowała niebu i ziemi. Oprócz tego oczywiście dochodzi moje niewyspanie i to czego nie udaje mi się zrobić typu złożenie łóżka, umycie się, zjedzenie, posprzątanie. Do tego dochodzi to o czym już pisałam czyli przyzwyczajenie go do noszenia i usypiania na rękach. Podczas kładzenia go do łóżeczka po chwili znowu się drze, szaleństwo. Ukoronowaniem wszystkiego jest moje wieczne poczucie winy, że to ze mną jest coś nie tak i że jestem po prostu złą matką, bo niestety zdarza mi się nawet krzyknąć na Niego
Oj Kochana, no widać z tego co piszesz, że jesteś przemęczona. Spróbuj wypić melisę, a jak on w końcu zaśnie to postaraj się zrobić coś co Cię relaksuje. Wiem, że to ciężko, ale to jest tylko mały robaczek, który potrzebuje Cię rozpaczliwie aby żyć, bo sam sobie nie da rady. Lubi być na rękach i co - Olek też, a mimo to śpi w łóżeczku jak go odłożę, nie budzi się. Staram się być spokojna nawet jak on płacze, ja nawet wczoraj się popłakałam z nim bo tak krzyczał, tak mi go szkoda jak on cierpi, ale wiem, że to jeszcze miesiąc czy dwa i się skończy, jelita dojrzeją i będzie po kolce - pozostanie tylko wspomnienie. Nie zostawiaj go jak płacze i nie krzycz - on czuje Twój niepokój. Rozumiem, że Ci trudno. Ale wbrew pozorom on właśnie Ciebie najbardziej potrzebuje ze wszystkich. I jeśli Ty krzyczysz i jesteś nerwowa i go odpychasz to jak on ma zareagować? Jest zdezorientowany, on przecież to wyczuwa, że jesteś obojętna, zła czy wściekła. Piszesz, że nie da się go uspokoić i Cię to denerwuje, niestety - Olka też się nie da. Ja go przytulam, lulam, kołyszę, kładę na brzuchu, zaraz na plecach, znowu na ręce i znowu przytulam - to musi samo przejść, przytulenie nic nie da mu w sensie takim, że nagle ból się skończy - niestety... Kolka musi przejść, a konkretnie bąbelki i gazy muszą przesunąć się dalej do jelita grubego gdzie już nie będą bolały. czasem trwa to 10 minut (jak u nas wczoraj), a czasem dwie godziny. My zakupiliśmy termofor na brzuszek, M. jeszcze zaszalał i kupił misia szumisia i to ma przyjść w pon/wt. Zobaczymy czy coś to da. Jak zasypia to ukladam go na brzuchu - śpi na brzuchu co pomaga jelitom przesuwać bąbelki bezboleśnie podczas snu!!! Wczzoraj spał na brzuchu około 3-4h i kolka trwała 10 minut. Dzisiaj od razu pierwsza drzemka poranna i śpi na brzuszku. Nie ma bata, tylko w nocy pozwolę mu spać na plecach lub na boku, a w ciągu dnia 90% na brzuchu. Jednym słowem robię wszystko co mogę aby nie dopuścić do kolki.
Czy Twój synek płacze w ciągu dnia też? W sensie tak bardzo? Masz leżaczek bujaczek? Z takim pałąkiem aby sobie popatrzył na kolorowe wiszące zabawki?
Co jeszcze ważne - jak zasypia na rękach to nie czekaj zbyt długo z odłożeniem go - max minutę po zasnięciu, bo potem własnie jakoś trudniej odłożyć - u nas tak to zadziałało. Poza tym nawet jak się obudzi to bez słowa go biorę na ręce i dalej bujam i zasypia momentalnie i od razu go odkładam. Max trzy razy i śpi na godzinkę. Cierpliwość musi być Twoim drugim imieniem. Jesli chciałabym pogadać, wypłakać się czy coś - chętnie Ci pomogę, z Różą nikogo nie miałam i też tak się denerwowałam, bardzo potem miałam wyrzuty sumienia że taka byłam do maleńkiego dziecka...
I nie jesteś złą Mamą - jesteś Mamą zmęczoną, ale on i tak własnie Ciebie potrzebuje najbardziej!!! Znajdź w sobie siłę aby się zresetować i nie gniewac na niego, może jak go lulasz to włącz sobie TV, u mnie leci i ja sobie go lulam i oglądam coś, to tez mnie odpręża.
Sama nie wiem, mam nadzieję, że trochę się uspokoisz, trzymam kciuki :-)
Dream kurcze dlugo macie ten pepek, a co na to lekarz? Starszemu synowi odpadl tez pozno bo po 3 tyg ale pamietam, ze lekarz juz nam dal skeirowanie do chirurga, ale zaczelismy spirytusem przemywac i po dwoch dniach odpadl.
No ja wiem od położnej, że Olek miał bardzo grubą tę pępowinę... może to dlatego? U nas nic nie śmierdzi, ja popycham ten pępek patyczkiem i lekko się oddziela, powiedzmy w 30%, ale pozostała część się trzyma mocno i już - z każdym dniem popycham go ciutkę dalej. Z Różą to było tak jak u większości z Was - odpadł pępek w drugim tygodniu życia, w około 7-8 dobie. I po sprawie. A tu jest i jest... położna będzie u mnie w piątek, mam jednakże nadzieję, że do tego czasu to od odpadnie...