witam się w to deszczowe popołudnie :-) u nas zdecydowanie chłodniej, nawet za chłodno... ehhh nie dogodzisz z tą pogodą :-)
joanna-trzymam kciuki za zęba, ja niestety mam złe doświadczenia z 8 ;-) a zimne okłady trzymałam tak długo po usunięciu że aż się przeziębiłam
madziarena- trzymam kciuki żeby pogoda się poprawiła bo trochę lipa nad morzem jak pada :-(
nula- powodzenia na obronie ale myślę że to tylko formalność ;-)
die- bardzo podoba mi się twoje podejście w kwestii umówionego spotkania z położną
a co do ruchów to młoda też tak fika że masakra, w niedzielę wieczorem tak się ułożyła że naciskała mi gdzieś na nerw i bolała mnie cała prawa strona od pasa w dół, masakra nie mogłam się ruszyć a że ja panikara jestem to już gotowa byłam namawiać Ł żeby mnie do spzitala wiózł
ale wymyśliłam że podłoże dobie poduszki po pupę żeby wyżej było a głowa niżej i może się młoda się łaskawie przesunie w inne miejsce... musiała się chwile pozastawiać czy warto zmienić lokalizację ale chyba stwierdziła że tak bo jakoś mi przeszło :-) a tego szybkiego porodu to chyba powinnyśmy ci jednak zazdrościć, cóż najwidoczniej jesteś stworzona do rodzenia dzieci ;-)
villandra- trzymam kciuki za zabieg małego :-)
co do wody to jakoś się specjalnie nie zastanawiam, piję tą na którą mam ochotę, zastanawiać to się będę jak będzie trzeba młodą wykarmić :-)
sprzątanie, prasowanie, faceci.... u nas to samo, Ł zawsze zjeżdża do domu w piątek koło 14 i już na wejściu torba w kąt i sobie tam leży i czeka... więc ja już na wejściu marudzę żeby do kosza na brudną bielizną brudy wrzucił... a ten że marudzę... więc któregoś piątku postanowiłam nie przypominać, nie prosić i nie wyręczać... w sobotę rano wstawiłam do prania tylko to co było w koszu... i w poniedziałek przy pakowaniu zdziwienie że brakuje czystej bielizny, koszulek itp... i już pamięta że torbę trzeba rozpakować :-) a swoją drogą to my baby takie głupie jesteśmy że wolimy wyręczyć bo nie możemy patrzeć że oni robią coś nie tak jak my byśmy tego chciały... a potem marudzimy że za dużo na głowie mamy ;-)
ja wczoraj o 21 na basen się wypuściłam, bo stwierdziłam że będzie mało ludzi o tej porze i rzeczywiście na 6 torów pływackich 5 osób więc był wypas... uwielbiam pływać, w wodzie tak lekko i przyjemnie jest :-) no i chyba przez ten basen poszalałam i pospałam dziś do 8.30... potem zadzwonił teść z informacją że ma jagodach był i mi przywiezie... więc miałam misję robienia pierogów z jagodami i serem....uhmmmm uwielbiam... ale nastałam się przy tych pierogach że teraz do wieczora plackiem będę leżeć... za to obiad mam na 2 dni ;-)
sony- trzymam kciuki za gołąbki, na pewno wyjdą pyszne, tym bardziej że kapusta jeszcze młoda i miękka wiec będzie ok
co do zakupów to ja się mogę to tej czarne d**** przyłączyć bo też daleko w polu jestem jeszcze :-) ale czasu jeszcze duuuużo więc nie ma co panikować