V
villandra8
Gość
Witam weekendowo
aniula no w sumie podobnie, ale mnie chcieli najpierw z IP na patologię w ogóle wysłać - jednak po badnaiu zmienili zdanie, bo tam było już 5 cm rozwarcia. Podpięli mi KTG i położna przychodzi i mówi, że ładnie się skurcze rozkręciły, a ja oczy w 5 złoty - taaaak? Bo ja nic nie czuję. Dopiero potem zaczęłam czuć skurcze, ale były krótkie i nieregularne. W sumie regularnych w ogóle nie doczekałam, tak samo jak zbawienia wyglądałam odejścia wód podejrzewając, że z wodami ruszy w końcu coś konkretnie (czekając na porodówce na poród mój M grał na telefonie, a ja.... czytałam książkę; potem kombinowałam - prysznic, drabinki, chodzenie, piłka - no i nic, nic, nic...). Ale miałam rację - jak poszły wody, to od razu był finał.
Gdybyśmy czekali na regularne skurcze, albo przynajmniej takie, które zaczęłam czuć jako mocne, jak nic, urodziłabym po drodze.
Jak ktoś jest bardzo ciekaw, to mogę napisać bardziej szczegółową relację z porodu w wątku o porodach ;-)
Co do kwestii badań u Ciebie w spzitalu, to brak słów...
Nasze maluszki jeszcze bardzo potrzebują nas i naszej bliskości - przy nas jest im ciepło (bo same dopiero się uczą termoregulacji ciała), czują się bezpiecznie. Ja małą przynajmniej na pół nocy biorę do siebie - zależy, kiedy idę sama spać i jak się to zbiega z karmieniem. Jak się nie daje odłożyć, to zwyczajnie biorę ją koło siebie - szkoda mi nocy na niespanie ;-)
Z tym świszczeniem to u nas też jest, ale u nas przyczyną jest ulewanie, które często nosem idzie i stąd potem takie świszczenie.
Rajani moja też śpioszek mały
Czasami też ją muszę po 4h wybudzać, a wtedy rany julek - jaka jestem głodnaaaaaa! Ale nie budzę jej częściej, bo zjada dużo i dość długo, więc na pewno jej starcza.
Jesteśmy dziś po pierwszym wyjściu na dwór - jakieś 20 minut. Najlepsze, że jak wychodziłam z Sandrą na dwór, to trochę płakała, a jak tylko wyszłyśmy za drzwi, to od razu bach i spała. No i spi jeszcze do teraz - nawet rozbieranie jej nie obudziło.
Smoka nie dajemy - nie mamy nawet (o nie - przepraszam, gdzieś powinien być jeszcze smok z niebeiskiego pudełka po Rafale - nówka, nieśmigany, bo próbowłam mu go dac może ze dwa razy i od razu go wypluwał, więc skapitulowałam)
joanna wielkie gratki - namęczyłaś się trochę, ale teraz już masz przy sobie największą nagrodę za swój trud![tak :tak: :tak:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/yes2.gif)
A mleka powinno z każdym dniem przybywać - życzę Ci tego.
Agnes ja też sok jabłkowy jak najbardziej piję - tyle, że zawsze rozcieńczony w wodą; tak piłam przy Rafale. No bo ile można samej wody pić?
MartOocha bąki jak najbardziej![tak :tak: :tak:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/yes2.gif)
A u nas? No Rafał zachwycony, ale odzywa się w nim też zazdrość - ta ostatnia najbardizej daje się odczuć przy wieczornym zasypianiu. Po dwóch pierwszych nocach, kiedy w ramach naszej kapitulacji mały spał w sypialni z tatą, dwie kolejne spróbowaliśmy znów spania w trójkę w pokoju dzieciaków i ogólnie jakoś daje radę, ale pewnie kilka nocy jeszcze minie, zanim będzie dobrze.
Poza tym Sandra bardzo grzeczna jak na razie. Powoli się ogarniamy z nowym rytmem dnia - teraz luzik, bo weekend i tatuś w domu, ale mam nadzieję, że jak będzie w pracy, to też damy jakoś radę - w końcu dwa samodzielne dni już mieliśmy.
aniula no w sumie podobnie, ale mnie chcieli najpierw z IP na patologię w ogóle wysłać - jednak po badnaiu zmienili zdanie, bo tam było już 5 cm rozwarcia. Podpięli mi KTG i położna przychodzi i mówi, że ładnie się skurcze rozkręciły, a ja oczy w 5 złoty - taaaak? Bo ja nic nie czuję. Dopiero potem zaczęłam czuć skurcze, ale były krótkie i nieregularne. W sumie regularnych w ogóle nie doczekałam, tak samo jak zbawienia wyglądałam odejścia wód podejrzewając, że z wodami ruszy w końcu coś konkretnie (czekając na porodówce na poród mój M grał na telefonie, a ja.... czytałam książkę; potem kombinowałam - prysznic, drabinki, chodzenie, piłka - no i nic, nic, nic...). Ale miałam rację - jak poszły wody, to od razu był finał.
Gdybyśmy czekali na regularne skurcze, albo przynajmniej takie, które zaczęłam czuć jako mocne, jak nic, urodziłabym po drodze.
Jak ktoś jest bardzo ciekaw, to mogę napisać bardziej szczegółową relację z porodu w wątku o porodach ;-)
Co do kwestii badań u Ciebie w spzitalu, to brak słów...
Nasze maluszki jeszcze bardzo potrzebują nas i naszej bliskości - przy nas jest im ciepło (bo same dopiero się uczą termoregulacji ciała), czują się bezpiecznie. Ja małą przynajmniej na pół nocy biorę do siebie - zależy, kiedy idę sama spać i jak się to zbiega z karmieniem. Jak się nie daje odłożyć, to zwyczajnie biorę ją koło siebie - szkoda mi nocy na niespanie ;-)
Z tym świszczeniem to u nas też jest, ale u nas przyczyną jest ulewanie, które często nosem idzie i stąd potem takie świszczenie.
Rajani moja też śpioszek mały
![tak :tak: :tak:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/yes2.gif)
Jesteśmy dziś po pierwszym wyjściu na dwór - jakieś 20 minut. Najlepsze, że jak wychodziłam z Sandrą na dwór, to trochę płakała, a jak tylko wyszłyśmy za drzwi, to od razu bach i spała. No i spi jeszcze do teraz - nawet rozbieranie jej nie obudziło.
Smoka nie dajemy - nie mamy nawet (o nie - przepraszam, gdzieś powinien być jeszcze smok z niebeiskiego pudełka po Rafale - nówka, nieśmigany, bo próbowłam mu go dac może ze dwa razy i od razu go wypluwał, więc skapitulowałam)
joanna wielkie gratki - namęczyłaś się trochę, ale teraz już masz przy sobie największą nagrodę za swój trud
![tak :tak: :tak:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/yes2.gif)
A mleka powinno z każdym dniem przybywać - życzę Ci tego.
Agnes ja też sok jabłkowy jak najbardziej piję - tyle, że zawsze rozcieńczony w wodą; tak piłam przy Rafale. No bo ile można samej wody pić?
MartOocha bąki jak najbardziej
![tak :tak: :tak:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/yes2.gif)
A u nas? No Rafał zachwycony, ale odzywa się w nim też zazdrość - ta ostatnia najbardizej daje się odczuć przy wieczornym zasypianiu. Po dwóch pierwszych nocach, kiedy w ramach naszej kapitulacji mały spał w sypialni z tatą, dwie kolejne spróbowaliśmy znów spania w trójkę w pokoju dzieciaków i ogólnie jakoś daje radę, ale pewnie kilka nocy jeszcze minie, zanim będzie dobrze.
Poza tym Sandra bardzo grzeczna jak na razie. Powoli się ogarniamy z nowym rytmem dnia - teraz luzik, bo weekend i tatuś w domu, ale mam nadzieję, że jak będzie w pracy, to też damy jakoś radę - w końcu dwa samodzielne dni już mieliśmy.