Karoola - mam tak samo. Też mam nadzieję, że Robert nie będzie akurat w trasie. Niby mam siostrę niedaleko i może ze mną pojechać, ale to nie to samo. Boję się, że zacznę rodzić jak tylko on wyjedzie (a jego trasy są kilkudniowe) i wtedy nie dość, że przegapi poród, to jeszcze nie będzie miał jak odwiedzić nas w szpitalu i z niego odebrać, zobaczyłby dziecko dopiero w domu. Nie chcę tak
Ale jak nadejdzie czas to czy on będzie tu czy nie będzie, trzeba będzie urodzić.
2 poprzednie dni taka obolała chodziłam, zaczynają mnie chyba dopadać te dolegliwości końcowe. Chociaż może nie takie końcowe, bo zgaga nadal męczy ostro. Mały wczoraj jak cały dzień spokojny, tak wieczorem się rozszalał, aż ciężko było siedzieć tak fikał
Ale lubię te jego szaleństwa
Nawet jak boli to i tak jest to tak niesamowite, że aż szkoda, że wkrótce się skończy.
Czekam na panów z administracji, bo zaraz mają przyjść i sprawdzać coś z gazem i wodą. Byli wczoraj, ale się nie dobili do mnie i dzwonią zaskoczeni, że o 7.30 (!!!) nie mogli wejść do mieszkania. Szkoda, że nie uprzedzali o wizycie, bo bym ustawiła budzik i wstała, a tak to nie ma szans, że w sypialni usłyszę jakieś pukanie do zewnętrznych drzwi (dzwonek się zepsuł).