No to i ja się w końcu witam. Czasu na wszystko brak. Potwornicki się rozszalał na całego. Nie można go już na sekundę spuścić z oczu, wygląda jak byś my go regularnie lali tyle ma zadrapań i siniaków. Biega za biednym kotem który nie wie już gdzie się ma schować. Włazi za nim wszędzie i na wszystko. Gryzie go, ciągnie za ogon i rzuca albo ściąga z mebli. Zasuwa na czworaka po całym domu w takim tempie że mam spory problem żeby go złapać. W dodatku rozgadał się na całego i właściwie to buzi mu się nie zamyka ( poważnie myślę o stoperach do uszu) Wydaje przy tym dźwięki o takiej częstotliwości że bębenki mi w uszach pękają. Oczywiście ma swoje zdanie i jak coś mu się nie podoba to robi taką awanturę że wszyscy w okolicy go słyszą. Nie żeby płakał tylko głośno krzycząc wyraża swoją opinie na dany temat. Najśmieszniej jest jak rozmawia się w gronie kilku osób i on oczywiście też rozmawia w swoim własny języku zmieniając intonacje tak jak by prowadzi jakiś wywód.
Co do wyjazdu jestem wykończona. Młody dał tak popalić że już chyba wolę siedzieć z nim w domu. Wózek jest be, rączki są be on chce sam się przemieszczać. No i jesteśmy na etapie mami i tata a wszyscy inni beeeee. No chyba że posiedzi z kimś dłużej i lepiej go pozna a ja cichcem znikną mu z oczu ale jak tylko gdzieś mnie zauważy to od razu jest awantura. Więc prawie cały czas z mamą w dodatku musiałam ciągle za nim biegać no bo przecież teren należy poznawać niekoniecznie w towarzystwie kogokolwiek. A jak padało no to moje prawie 11 kilo szczęścia na rękach. Byliśmy 2 dni nad morzem i zaliczyliśmy plaże. Młody nie był zachwycony wodą bo za zimna, piasek mu niezbyt smakował, za to znakomicie sypało się go na kocyk tylko glony wspaniale się przeżuwało. W sumie grunwald zakończył się: jednym siniakiem na policzku, drzazgą nad wargą i w nodze, kilkoma otarciami, licznymi siniakami na innych częściach ciała, niezliczoną liczbą podrapań i jednym podbitym okiem a w sobotę ślub mojej siostry..................A i jeszcze jedno słoiczki są passe- dla cieniasów za to smażona słoninka mniam.............
I jak ja przy tym wszystkim mam być normalna....
Zdjęcia wrzucę jak będę miała chwilkę czasu.
Lece spać bo zaraz się przewrócę. A jutro jadę znów na te zajęcia z młodym. Już się boję, od ostatniego razu jeszcze bardziej się rozbrykał. Mam tylko nadzieję że uda mi się uchronić inne dzieci od jego niszczycielskich zapędów.