mamaPaulinki
mama kochanego śmieszka
Jestem tu od niedawna, dopiero zaczęłam dochodzić do siebie po tym co nas spotkało.
Miałam termin na 2 lipca a w lany poniedziałek odeszły mi wody i trafiłam do kliniki w Bytomiu. Tam przetrzymali mnie do czwartku aż dostałam zakażenia i przez cc urodziłam córeczkę w zamartwicy, nie pytałam ile miała w skali Apgar, nie słyszałam jej głosu ani nawet mi jej nie pokazali, była w krytycznym stanie, przewieźli ją do Sosnowca. Ja zostałam sama z ciężko gojącą się raną i ze zdjęciami mojego dziecka, które tatuś robił codziennie. Po 4 dniach wypisałam się ze szpitala na własne żądanie i 5 dni po porodzie zobaczyłam wreszcie moją żabkę, nogi się podemną ugięły wydawała się taka malutka. Niestety Paulinka wciąż oddycha przez respirator, nie trawi, mówią że jak tak dalej będzie to czeka ją zabieg, boję się martwiczego zapalenia jelit. Ma krwiaki po wylewach dokomorowych IV stopnia, od urodzenia miała zakażenie, Botalla zamykali jej chirurgicznie w 13 dniu życia, teraz znów ma zakażenie (jakaś bakteria w tchawicy) i dostaje silne antybiotyki. Dziś Paulinka ma 21 dni a ja boję się co będzie jutro, że nie dam rady. Jeszcze ani razu jej nie dotknęłam, mogę tylko do niej mówić.... Lekarze mówią, jej stan jest ciężki z ciągłym zagrożeniem życia Dlaczego ona musi tak cierpieć?
Boję się, że stracę trzecie dziecko...
Miałam termin na 2 lipca a w lany poniedziałek odeszły mi wody i trafiłam do kliniki w Bytomiu. Tam przetrzymali mnie do czwartku aż dostałam zakażenia i przez cc urodziłam córeczkę w zamartwicy, nie pytałam ile miała w skali Apgar, nie słyszałam jej głosu ani nawet mi jej nie pokazali, była w krytycznym stanie, przewieźli ją do Sosnowca. Ja zostałam sama z ciężko gojącą się raną i ze zdjęciami mojego dziecka, które tatuś robił codziennie. Po 4 dniach wypisałam się ze szpitala na własne żądanie i 5 dni po porodzie zobaczyłam wreszcie moją żabkę, nogi się podemną ugięły wydawała się taka malutka. Niestety Paulinka wciąż oddycha przez respirator, nie trawi, mówią że jak tak dalej będzie to czeka ją zabieg, boję się martwiczego zapalenia jelit. Ma krwiaki po wylewach dokomorowych IV stopnia, od urodzenia miała zakażenie, Botalla zamykali jej chirurgicznie w 13 dniu życia, teraz znów ma zakażenie (jakaś bakteria w tchawicy) i dostaje silne antybiotyki. Dziś Paulinka ma 21 dni a ja boję się co będzie jutro, że nie dam rady. Jeszcze ani razu jej nie dotknęłam, mogę tylko do niej mówić.... Lekarze mówią, jej stan jest ciężki z ciągłym zagrożeniem życia Dlaczego ona musi tak cierpieć?
Boję się, że stracę trzecie dziecko...
Ostatnia edycja: