reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Otyłość w ciąży

Potwierdzam, tej schizy nie idzie zrozumieć przez kogoś kto nie ma takich doświadczeń, dlatego właśnie jestem w tym temacie, a nie na sierpniówkach gdzie jakoś nikt nie potrafił mnie zrozumieć...

Oj tak zgadzam sie ze nie zrozumie ten co tego nie przezył......mi 26 maja minał rok od straty mojego aniołka

Kłaczek mnie waga w tej ciazy rozpieszcza bo jak na razie nie przytyłam a schudłam ,choc to juz 7 miesiac sie zaczał i pomimo tego ze od prawie dwoch miesiecy musze lezec , niestety do kapletu cukrzyca mnie dopadła ...Ale i tak mam spora nadwage ktora po porodzie musze zrzucic i to juz nie z powodów estetycznych ale zdrowotnych....
 
Ostatnia edycja:
reklama
Ainhoa, ja rozumiem. Mimo ze w sumie najdluzej jestem na CPP (w sensie zaczelam na tym watku bywac nim wyszlam na inne watki tego forum), to jednak w okresie ciazy bardzo przystopowalam z wizytami. Po prostu wciaz pojawialy sie nowe nicki, nowe matki w zalobie, a kazda nowa strata potegowala moj lek o wlasne malenstwo. Pozniej, kiedy urodzil sie Karol, tez bylo mi troche nijak bo z kolei ja bylam cwierkajaco swiergoczaca i jak tu z takim rogalem na gebie isc miedzy kobiety, ktore wlasnie... Ech... Z drugiej strony wiem, ze kiedy ja zbieralam sie z podlogi, kolejne ciaze pojawiajace sie na watku byly jakby swiatelkiem nadziei - ze jak ona moze to i mnie moze sie udac. Jednak w pewnym momencie musialam dac sobie chwile oddechu zeby po prostu nie oszalec z leku czytajac o kolejnych stratach. Pewnie i teraz tak bedzie.
Fasolka, nie wiem jak to robisz, ale zazdraszczam. Nie lezenia, tylko spadku masy. Co do Aniolka.. Wiesz, to nie mija. Patrze na tego mojego malego terroryste i czasem zdaje sobie sprawe, ze TAMTO malenstwo mialoby o rok wiecej, ze pewnie juz chodziloby po domu i rozrabialo... Zastanawiam sie jak by wygladalo, a nawet nie wiem czy bylo dziewczynka czy chlopcem. Dzieci ktorych nie ma tutaj, zawsze jednak w jakis sposob sa z nami.

A zeby bylo smieszniej... Szlag mnie trafil najjasniejszy i obcielam wlosy. Jutro sprawdze, ale na oko 1-1,5kg mniej. Co by tu jeszcze obciac...:sorry2:
 
Niech sie rozpycha! Na tym mniej wiecej etapie ciazy, Karol stal juz na glowie i bawilismy sie w "pokaz dupala." Polegalo to na wypinaniu przez malego tyleczka, zwykle z mojej prawej strony - ja go w ten tylek klepalam i mowilam zeby dawal dupala, a on sie wypinal z powrotem. Robi to do dzis, jakby pamietal.
Co do badan, to po pierwszym poronieniu, jeszcze w PL, zrobilam prywatnie podstawowe wirus. Przed ciaza mialam zrobione (tez na wlasna reke) tsh, hormony i watrobe. Tu nie robili nic, z reszta poronienia ewidentnie byly z roznych przyczyn bo pierwsza ciaza obumarla, w drugiej nie wyksztalcil sie zarodek.
 
W 12 tygodniu nie wykształcił się zarodek, tzn. stanął w rozwoju?? W PL z tego co wiem po dwóch straconych ciążach przysługuje Ci badanie na nfz.

Zuza wczoraj tak samo zrobiła, teraz jest tak, że jak głaszcze brzuch to ona kopie hehe:) A główką w dół jest już od 6 miesiąca:)
 
nie wykształcił się zarodek, czyli puste jajo? u mnie było to samo, nie którzy gadają że to nie poronienie, jak nie jak tak.
w końcu byłam w ciąży tylko z jakichś tam przyczyn doszło do poronienia na wskutek czego nie wykształcił się zarodek prawda?

Strasznie mnie to bolało.. tym bardziej jeszcze że ta ciąża wywróciła moje życie do góry nogami, przez nią brałam ślub z chopakiem którego znałam pół roku .... :/
25.10.2010 dowiedziałam się że jestem w ciąży, 26.10 wizyta potwierdzająca, 30. powiedziałam chłakowi, 1.11. decyzja o ślubie, 25.11. brak zarodka 26.11. szpital no i 25.12. ślub
to była jazda dopiero... teraz staraliśmy się 9mc i całe szczęście wszystko przebiega ok.

I zgadzam się z wami w 100% że ta która przeszła takie poronienie obojętne jakie, zawsze jakiś ślad zostanie, strach że coś pójdzie nie tak. Jak na początku zaczęłam pisac w lipcówkach i napisałam że strasznie się boję z powodu tej pierwszej ciąży, że wolałabym aby to była moja pierwsza ciąża to bym chociaż nie miała w głowie tego poronienia, to jedna dziewczyna mi napisała że całkowcie się ze mną nie zgadza bo każda inna w pierwszej ciąży martwi się tak samo.
A mi zapier.dala czołg po nosie , ciekawe co by gadała jak by pierwszą ciążę straciła uj wie z jakiego powodu :/ by chyba sr,ała po gaciach jak ona w pierwszej tak się martwi,
Jestem dziwna czy uważacie tak samo jak ja ?


kłaczek w ogóle to gratulacje !!!! Magiczny wiek , moja mama ma 46 lat, ostatnio jej mówiłam żeby się postarała z tatą ale u niej to już jednak nie ten rozum na małe dzieci. GRATULACJE jeszcze raz ! :*
 
Ainhoa, jak pisze nadalka - puste jajo. W 12 tygodniu zaczelam plamic, pojechalismy na Emergency, ustalili scan nazajutrz, okazalo sie ze mam w macicy puste lozysko. Duze i puste - to wygladalo jak czarna dziura, jak jezioro na widziane z satelity. Po prostu zarodek w ogole sie nie wyksztalcil, roslo tylko lozysko.

Nadalko, mnie latwiej bylo potraktowac te sytuacje jak TO. Poprzednio widzialam na ekranie monitora martwe dzieciatko - bezruch, brak serduszka... Teraz po prostu potraktowalam sytuacje w sposob jak najmniej emocjonalny bo chyba bym zwariowala. Przyjelam, ze nie bylo dziecka. Byl blad w podziale tkanek, cos sie popieprzylo bialkom na poziomie informacyjnym i roslo mi w brzuchu TO i TEGO nalezalo sie pozbyc jak najszybciej zeby moc sie starac o dzieciatko. W odroznieniu od pierwszego poronienia, to bolalo cholernie - tak, ze nie wytrzymalam w domu i pojechalismy do szpitala. I dobrze bo mialam krwotok. Jesli wiec podejsc do tego czy to bylo poronienie czy nie, to to bylo bardziej poronienie niz za pierwszym razem, kiedy to po prostu rozkrecilo sie silne krwawienie, po czym zapakowali na stol i wyczyscili. Natomiast chwycilam sie mysli, ze za tym drugim razem nie dotknela nas smierc... Szlag trafil nadzieje, radosc ciazy, zludzenie zycia, ale tylko zludzenie, nie jak za pierwszym razem, kiedy dzieciatko rozwijalo sie przez 8 tygodni i umarlo. Kiedys ktos mnie dosc mocno zbesztal, kiedy pisalam o "pustaku", o TYM, bo stwierdzil ze nie oddaje szacunku dziecku, ktore przeciez na poczatku musialo tam byc, ale ja... Ja nie wiem czy w ogole bylo dziecko - widzialam wielka, ciemna jame, pusta zupelnie, widzialam lozysko ktore urodzilam... I wole myslec ze nigdy nie bylo tam mojego dziecka, ze mam jednego Aniolka, a za drugim razem to byl po prostu "pustak".
Nadalko, przy ciazy bezzarodkowej to nie brak zarodka jest wynikiem poronienia, a odwrotnie - organizm odrzuca puste lozysko. Wyglada ze jesli nie ma wczesniej scanu ktory to stwierdza, to organizm reaguje w momencie kiedy lozysko powinno przejac funkcje hormonalne ciazy. Przynajmniej u mnie tak bylo. W UK scan sie robi po 12 tygodniu, ja mialam miec w pn, poronilam z soboty na niedziele. Braklo dwoch dni.
 
Ostatnia edycja:
nadalka- wydaje mi się, że do końca nie masz racji...fakt kobitki które straciły dzidziusia na pewno bardziej przeżywają kolejną ciąże i się martwią czy tym razem się uda...czy donoszą, ale myślę, że i te które są w ciąży po raz pierwszy mają podobnie chociażby dlatego że każda z nas nawet przypadkiem nasłuchała się bądz naczytała jakiś rzeczy o poronieniach itd... W moim przypadku to jest pierwsza ciąża i też się schizuje od samego początku...ze względu na to, że zanim zaszłam w ciąże lekarz powiedział mi, że po pierwsze wątpi że naturalnie zajdę w ciąże, a po drugie że jeśli zajdę to ciężko będzie mi ją donosić...i po paru miesiącach dowiedziałam się że będę mamą...szok, radość i setki czarnych myśli, że coś może być nie tak...że może lepiej nie mówić nic innym osobą, bo przecież wszystko może się zdarzyć... i tak dotrwałam już do 27 tyg ;) mimo, że minęły już te najgorsze pierwsze 3 miesiące to ja nadal często zastanawiam się czy przypadkiem jeszcze coś okropnego nas nie spotka, bo przecież do końca nie wiadomo jak to się potoczy, czy dobrze, czy źle...a więc wydaje mi się i uważam, że wszystkie mamy i te po raz pierwszy i te które mają dzidzię aniołka martwią się o swoje maleństwa podobnie ;)

PS. A moja Mamcia ma 43 lata i też nie myśli już o dzieciach, a szkoda...bo ja jako jedynaczka chciałabym mieć siostrzyczką albo braciszka xD hehe
 
Matki, które straciły ciążę one się nie martwią, one popadają w paranoję i schizę, każda wizyta w toalecie, każde plamienie czy krwotok i już jest myślenie, że znowu poronienie. Za każdą wizyta u lekarza pytałam się czy serce bije od razu jak wsadził sondę, on też tego nie rozumiał, że dla mnie to jest najważniejsze. Która kobieta w pierwszej ciąży pyta się na każdej wizycie czy jej dziecko żyje?!

W 28 tygodniu mam zajętą całą kartę ciąży, 19 czerwca będe miała wyrabianą następną. Dorobiłam się tego w 24 tygodnie, a to znaczy, że miałam wizytę co 2 tygodnie, a w ogóle USG od początku ciązy miałam ze 25 razy...
2 razy byłam na izbie przyjęć w szpitalu.

Ja w tej chwili sprawdzam za każdym razem w wc czy mi coś tam nie leci niepokojącego, w to, że Zuza się może urodzić uwierzyłam dopiero ok. 26 tygodnia, mimo, że od dwóch miesięcy kopała.
Pamiętam, że w pierwszej ciązy niczego się nie bałam, byłam pewna, że przecież urodzę i nic się nie może stać...

Ja również nie miałam nigdy być w ciąży, więc zaszłam w nią po miesiącu znajomości z chłopakiem, po stracie ciąży rozstaliśmy się, ale już planowaliśmy ślub jak byłam w ciąży. Również się cieszyłam, ale nie miałam takich obaw jak mam teraz. Mimo, że pierwsza ciąża była obumarła (stwierdzono to na usg, nie miałam żadnych objawów) teraz boję się krwii, a miałam już dwa razy plamienia i w 12 tygodniu wielki krwotok (ciekło po nogach, w 10 minutach jazdy do szpitala przeciekła mi cała czerwona podpaska..), okazało się, że mam krwiaka, ale już wtedy pisałam do mamy, myśląc, że to poronienie, że niestety nie zostanie babcią. Na szczęście póki co wszystko w porządku, ale do teraz utorżsamiam się z kobietami, które rodzą martwe dzieci, bo myślę, że to też mnie może spotkać...

Najszczęśliwsza i najspokojniesza będę już w domu z Zuzą...
 
reklama
A przepraszam, trzy razy byłam, raz z plamieniem, raz z krwiakiem, a raz myślałam, że mi się wody sączą, a okazało się, że to upławy.

Mam na tyle schizy, że jak zaczepiam mojego
i mówi mi, że mam uważać, bo przypadkowo
może mnie uderzyć w brzuszek
to ja wpadam w ryk, bo już myślę, że
z Zuzą coś może się stać, a ciężko mi
wytłumaczyć mu dlaczego się rozpłakałam,
bo on też nie rozumie moich schiz...

Muszę pisac po lewej, żeby nie widział
z łóżka co piszę;p

Kiedyś mama mi przypadkowo powiedziała,
że "ja to chyba nie urodzę", ja wpadłam w ryk,
ona mnie przepraszała i tyle... Wiedziała przecież,
że już raz nie urodziłam...

A chodziło jej o to, że cąły czas lezałam w łóżku i mało ruchu miałam,
a wiadomo, że wtedy dłuższy poród;p


Oczywiście ilośc moich wizyt i USG wynika z moich schiz i jazdy na izbę za każdym razem gdy coś się dzieje...
 
Ostatnia edycja:
Do góry