na Majorke zalecielismy gdzies na 14 (troszke ponad 3 godz lotu) i tam z lotniska 1 godz jazdy autobusem do hotelu. Majorka jest piękna, morze cudowne. zakochałam sie w tym miejscu!!! koło hotelu mielismu plaze w takiej cudownej zatoczce, woda turkusowa, ciepła i czysta, dno widac nawet na głębokości 10m, piasek na plaży bialutki, słońce gorące, niebo czysty błękit (jeden dzień był pochmurny, ale akutar mielismy wicieczke statkiem, wiec dobrze ze nie było upalnia). temp średnio 35-40, ale na słońcu duuuuuuuużo cieplej . pierwszego dnia, jak sie rozpakowalismy, od razu na plaze i do morza!! było akurat troszke wiatru i w związku z tym fale, które zciągnęły z głebokiego morza meduzy (nie wiem czy wiesz co to jest: to takie zwierze, przeźroczyste, prawie nie widoczne w wodzie, o kształcie parasola z wiszącymi nogami. i tymi nogami parzy, tzn ma na nich jakis kwas żrący i jak otrze sie tym czyms o ciało, to starsznie boli - po prostu oparzenie sie robi). i wlasnei z takim stworem na dzień dobry sie spotkałam. "przysiadła" mi na przedramieniu i mam do dzisiaj znak ( ból mniej wiecej taki, jakbyc przytknęła sobie rozgrzane żelazko na powierzchni 4 na 6 cm). spuchło, bolało, zmieniało barwy od czerwonego, przez siny, zielony. teraz jest różowe, walsnei schodzi strup i swedzi strasznie. ale to zdarzenie nie zepsuło mi urlopu, przynajmniej nie na długo
.
jeździlismy tez tam na wycieczki, do fabryki sztucznych pereł ( bylismy na lini produkcyjne, tzn ręcznie to wszytsko robią), mąż mi kupił jedną perłe nawet
. później pojechalismy do tzw smoczych jaskin, niesamowite!! jest tam najwieksze na swiecie podziemne jezioro, na którym był koncert muzyki klasycznej ( myzycy pływali w gondolach).
pływaliśmy tez statkiem ze szklanym dnem, z którego widac dno morza i ryby
. zwiedzalismy nasze miasteczko: morze, lasy palmowe, góry. po prostu raj na na ziemi! wróce tam jeszcze!!
opaliłam sie cudownie, teraz co prawa troszke skóra schodzi, ale troszke. i juz nie piecze na szczescie, bo tam troszke szczypało jak spedzialm na tropikalnym słońcu 6 godz bez cienia:/. ale cóz, za glupote sie płaci:].
jedzonko pyyyyyyyycha i baaaaaaaaaaaaardzo duuużo. sniadanie o 8 i obiado-kolacja o 19. owoce to po prostu nie da sie opisac, unas takich w życiu nie kupisz (arbuzy, ananasy, pomarańcze prosto z drzewa, winogron, kiwi).
romantyczne spacery wieczorami na plaży, skalistym wybrzeżem, miasteczkiem (w tej miejscowości jest piękny port). szkoda ze tylko tydzień, ale niestety nie stac nas było na wiecej. i tak 5000 zł nam to pociągnęlo za tydzień.
byli z nami znajomi, fajnie razem spedzilismy czas, wesoło było. ale niestey juz sie skończy nasz pobyt na pięknej Majorce i jestesmy w szarej i zimnej warszawie
. teraz znowu bedziemy odliczac czas do nastepnych wakacji, jeszcze nie wiem gdzie je spedzimy
, ale mamy cały rok na wymyślenie
fotki wkleje jutro, bo dzisiaj juz nie mam siły ich wybierac i zmniejszac.