Mamoot to raczej inicjatywa prywatna bo fachowo cos takiego nosi nazwe "grupa zabaw" w wolnym tlumaczeniu i opiera sie czesto na koncepcie spotkan rodzicow wraz z dziecmi. Czasem jednak mozna znalezc grupy gdzie za niewielka oplata dzieciaki zostaja same z opiekunka. Julek chodzi w poniedzialek do niemieckiej na 2,5 godziny a w czwartek do francuskojezycznej na 3. Tej niemieckojezycznej zbytnio nie lubie bo dziala na zasadzie, ze pani patrzy by dzieci sobie krzywdy nie zrobily - tyle, ze jest kilka domow dalej wiec korzystam. Ta francuska jest za to bardzo fajna bo kobieta jest pelna zapalu i zawsze ma konkretny schemat dnia, przy czym poczatek i koniec jest podobny (piosenka+wspolne czytanie). Ciesze sie, ze od stycznia bedzie juz dwa razy w tygodniu - bo wtedy zrezygnuje z tej niemieckiej i posle go dwa razy do francuskiej.
No i zanosi sie na to, ze niedlugo powstanie tez polska grupa (tyle ze tu juz spotkania wspolne mam z dziecmi ) :-)
No i zanosi sie na to, ze niedlugo powstanie tez polska grupa (tyle ze tu juz spotkania wspolne mam z dziecmi ) :-)