Dla mnie te normy to jakaś abstrakcja...
Franka karmiłam tylko piersią, co 3 godziny, więc wcale nie często, a w miesiąc przybrał prawie dwa kilo! Potem trochę przystopował. Zawsze jadł tyle, ile chciał. I teraz też - jak wydziwia i nie chce jeść obiadu, to droga wolna - z głodu nie umrze. Tyle że ma podjadania w międzyczasie.
I jest tak, że potrafi wsunąć 10 pierogów na obiad (!), a czasem ledwo mięso ruszy, trochę ziemniaków czy ryżu wyje, ciut marchewki i tyle. Jest wysoki i szczupły, dużo się rusza. Myślę, że otyłość mu nie grozi, dopóki nie opycha się słodkościami i je tyle, ile potrzebuje.
Franka karmiłam tylko piersią, co 3 godziny, więc wcale nie często, a w miesiąc przybrał prawie dwa kilo! Potem trochę przystopował. Zawsze jadł tyle, ile chciał. I teraz też - jak wydziwia i nie chce jeść obiadu, to droga wolna - z głodu nie umrze. Tyle że ma podjadania w międzyczasie.
I jest tak, że potrafi wsunąć 10 pierogów na obiad (!), a czasem ledwo mięso ruszy, trochę ziemniaków czy ryżu wyje, ciut marchewki i tyle. Jest wysoki i szczupły, dużo się rusza. Myślę, że otyłość mu nie grozi, dopóki nie opycha się słodkościami i je tyle, ile potrzebuje.